Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Peszko, piłkarz Lechii Gdańsk: Gram dla Lechii, ale i dla siebie, bo wiem czego oczekuje trener Nawałka. Korzyść jest obustronna

Paweł Stankiewicz
Sławomir Peszko, skrzydłowy Lechii Gdańsk i reprezentacji Polski, jest zadowolony z dyspozycji biało-zielonych po zwycięskim ostatnim sparingu z Chojniczanką 1:0.

- Chojniczanka to pretendent do awansu i zdecydowanie lepszy rywal niż Pogoń Siedlce. Grało się trudniej, ale dochodziliśmy do sytuacji bramkowych. Początkowe dziesięć minut drugiej połowy było słabe z naszej strony i Chojniczanka miała okazje do zdobycia gola. W meczu są sytuacje bramkowe i problem w tym, żeby się z nich wybronić, a w meczu z Chojniczanką to nam się udało. Biorąc pod uwagę sparingi, zaangażowanie, nowe ustawienie, to jestem optymistą - przyznał Sławek.

Biało-zieloni trenują i grają w nowym ustawieniu 3-4-3. Poprzedni rok kończyli systemem z czterema piłkarzami w linii defensywnej.

- Trzeba dać szansę nowemu ustawieniu. Skoro grając czwórką w obronie traciliśmy sporo goli, nie przynosiło to punktów, a w tabeli mamy takie miejsce, a nie inne, to trzeba to zmienić. Może niektórym się to nie podoba, ale albo temu zaufamy i będzie dobrze albo dalej będziemy brnęli w złą stronę - uważa Peszko. - Dla mnie to nie jest nowość, bo grałem już jako wahadłowy, nawet za trenera Piotra Nowaka. Adamowi Chrzanowskiemu trzeba pomóc, bo to młody zawodnik, a ma szanse grać w pierwszym składzie, więc są zadania defensywne. Jeśli jest jednak okazja do kontrataku, to się podłączam. Jeśli będę przodem do bramki i miał rywala jeden na jeden, to zawsze będę szukał dryblingu. Niech na pięć prób będą nawet trzy przegrane, ale dwie wygrane, tak że dogram piłkę do Marco Paixao, to są bramkowe sytuacje. Zawsze to ryzyko jest dla mnie opłacalne. Jestem w polu karnym bliżej bramki. Miałem przeczucie, że piłka tam spadnie i skończyłem akcję w meczu z Chojniczanką, ale miałem też dogranie do Marco.

Skrzydłowy Lechii liczy na gole także w lidze, ale też uważa, że biało-zieloni mogą w tym sezonie odnieść jeszcze jakiś sukces.

- Gram nie tylko dla Lechii, ale i dla siebie, a korzyść jest obustronna. Chciałbym poprawić swój bilans bramkowy w lidze. Chcę reprezentować swój klub na mistrzostwach świata. Bramka, asysta, dobra gra w defensywie, na co trener Adam Nawałka również mocno zwraca uwagę, to na pewno będzie mi pomagać. Wiem co mam robić, wszystko mam w głowie i muszę to pokazać na boisku. Już nie mogę doczekać się ligowego grania i odliczam czas do meczu z Wisłą. Bez względu na to, co mówi się o naszym klubie, to ten mecz chcemy wygrać. Boli mnie to, na którym miejscu jesteśmy teraz w tabeli. Sezon jest stracony, ale w kontekście walki o mistrzostwo Polski, ale możemy jeszcze coś w nim wygrać. Wszystko zależy od tego jak zaczniemy i po dwóch, trzech meczach będzie wiadomo - zakończył Peszko.

Iwona Guzowska: Czuję się dojrzałym człowiekiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki