Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Mila odpiera zarzuty. "Wcale dużo nie zarabiałem w Lechii Gdańsk. Kwota jest wymyślona [rozmowa]

Paweł Stankiewicz
Na zdjęciu: Sebastian Mila
Na zdjęciu: Sebastian Mila Piotrhukalo
Sebastian Mila zakończył karierę w Lechii Gdańsk. Ma za sobą pożegnanie w klubie, a przed sobą to przygotowane przez Polski Związek Piłki Nożnej.

Jak się czujesz po kilku dniach na piłkarskiej emeryturze?
Nie do końca to jeszcze czuję. Zaczął się okres urlopowy po sezonie i pewnie zacznę to wszystko rozumieć i zauważać, kiedy po urlopie nie będę musiał wracać do klubu i na treningi.

Zakończyłeś karierę w Lechii, tak jak marzyłeś. Nie możesz jednak powiedzieć, że to był piękny okres w Twoje karierze?
Chciałem grać więcej, być główną postacią drużyny i doprowadzić Lechię do europejskich pucharów. W poprzednich klubach to mi się udawało. Miałem tutaj podobny zamiar, ale tak się potoczyło, że mało grałem. Nawet jak grałem, to już nie tak dobrze jak w poprzednich klubach.

Kibice mówili: Mila siedzi na trybunach i kasuje co miesiąc 100 tysięcy złotych. Wkurzało Cię to, że wypominali zarobki i zaglądali w kieszeń?
Nie za bardzo. Podpisałem w Gdańsku kontrakt tak, jak z innymi klubami. I to za mniejsze pieniądze. Zrzekłem się też zaległych pieniędzy w Śląsku, żeby przejść do Lechii. Wiedziałem, że to mój ostatni kontrakt w karierze i w Gdańsku chciałem zakończyć karierę. Były wcześniej propozycje z Lechii, choćby za trenera Bogusława Kaczmarka, ale nie byłem gotowy, żeby odejść ze Śląska i do tego miałem długoletni, ważny kontrakt.

Zgodzisz się, że w aspekcie finansowym miałeś szczęście, bo miałeś wysoki kontrakt w Lechii, jak na piłkarza nie grającego?
Tylko, że ja wcale dużo nie zarabiałem. Kwota, która krąży, jest wymyślona i to jak. Wszyscy myśleli, że podpisałem kontrakt życia, przychodząc do Gdańska. Też żałuję, ale tak nie było. Nigdy tego nie dementowałem, bo to abstrakcja. Uznałem, że nie będę się tłumaczył dlaczego zarabiam tak dużo albo tak mało. Nie róbmy takich rzeczy, bo to nie jest sprawiedliwe.

Docierały do Ciebie informacje o stosunku kibiców Lechii do Ciebie? W przerwie meczu z Sandecją na telebimie pojawiły się nazwiska piłkarzy odchodzących z klubu. Przy Twoim słychać było gwizdy. To boli?
Mam wielu kibiców w Lechii. Oni doskonale znają mój stosunek do klubu. Zawsze przy mnie byli. Widocznie była grupa, która uważała, że nie nadaję się do drużyny. To ich sprawa. Jeśli uważają, że tak się traktuje kogoś, kto ma tak samo Lechię w sercu, to gratulacje.

Nie jest żal, że zakończyłeś karierę po cichu, nie pokazując się na boisku w meczu z Sandecją?
Pożegnałem się na konferencji prasowej, będę miał następne zrobione przez prezesa Zbigniewa Bońka na meczu reprezentacji. Nie mogłem lepszego sobie wymarzyć. Prezes Boniek mnie docenił, cieszę się i czekam z niecierpliwością.

Czy Mila zostanie w Lechii w innej roli? Czytaj na kolejnej stronie.

Dlaczego nie zagrałeś chociaż 10 minut?
Miałem inny pomysł, ale uznaliśmy, że pożegnanie będzie inne. Teraz nie chcę o tym mówić. Ktoś chciał inaczej, ja inaczej i skończyło się na konferencji.

Kończysz karierę po słabym sezonie w wykonaniu Lechii. Jak to jest, że drużyna walcząca o mistrzostwo, mająca byłych i obecnych reprezentantów różnych krajów ledwo utrzymuje się w lidze?
Nie chcę o tym mówić, bo nie grałem. Nie chcę być adwokatem kogoś innego.

Podobno piłkarzy Lechii za bardzo ciągnie do Sopotu?
Nie mam pojęcia. Nie moja sprawa i nikogo nie pilnuję. Ja nie bywam.

Kiedyś sam przyznawałeś, że miałeś problem, bo za bardzo wciągnęły cię gry w kasynie. To właśnie dlatego mówiłeś, że żona nie miała z Tobą łatwo?
Bardziej chodziło mi o to, że nie było mnie w domu. To było wiele lat, w różnych klubach i miejscach, co wiązało się z przeprowadzkami, zmianą szkół. To nie było łatwe. Po porażkach też nie byłem w domu łatwym człowiekiem do życia. Pewne rzeczy przekładały się na codzienne życie i dlatego chciałem podziękować Uli, bo wszystkiego pilnowała. Dzięki niej mogłem realizować się jako piłkarz. Teraz ja będę ją wspierał, żeby się realizowała.

Podobno byłeś na czele grupy, która chciała zwolnienia Piotra Nowaka...
Nigdy nie miałem problemów w trenerami, to oni decydowali czy gram, czy nie. Takie rzeczy to nie moja bajka. Nie ja go zatrudniałem i nie ja będę zwalniał. Jak ktoś chciał posłuchać opinii, to raczej tych co grali, a nie siedzących na trybunach.

Byłeś jednak ważną postacią w szatni Lechii.
Chciałem przede wszystkim pomagać młodym piłkarzom, żeby ich wejście do drużyny było lepsze i łatwiejsze. Pomagałem jak mogłem. Jeśli nie na boisku, to w inny sposób. Za to też mi się dostawało, że nawet to źle robię. W pewnym momencie to stało się abstrakcją.

Po Nowaku drużynę przejął Adam Owen. Jak to się stało, że mając za trenera fachowca od przygotowania fizycznego wyglądaliście pod tym względem chyba najgorzej w lidze?
Nie mam pojęcia czy tak było. Zresztą mam odmienne zdanie, bo Owena uważam za dobrego trenera. Nie trenowaliśmy lekko tylko inaczej. Obciążenia były podobne do tych za czasów trenera Nowaka.

Piotr Stokowiec to Twój kolega z boiska. Byliście na ty, czy na panie trenerze?
Jak rozmawialiśmy prywatnie, to oczywiście na ty. Jeśli przy drużynie, to rozumiałem, że on jest trenerem i sprawa jest jasna.

Zaskoczył odsunięciem Marco Paixao czy raczej byłeś zły na Portugalczyka za jego zachowanie?
Trener podejmuje takie decyzje i trzeba mu zaufać, że są z korzyścią dla drużyny. Wiadomo co zrobił Marco, a trener postawił sprawę jasno i to był sygnał dla wszystkich, że trzeba realizować to, co mówi trener. Stokowiec to dobry fachowiec, jeden z lepszych trenerów w ekstraklasie.

Część sportowa jest już za Tobą. Jedziesz na mundial z Telewizją Polską. To przejście na drugą stronę może być łatwiejsze?
Mam taką nadzieję. Bardzo się cieszę, że jadę. Chcę zobaczyć jak to będzie wyglądało, zrobić coś nowego, mam nadzieję, że fajnego dla widzów. Jest trochę adrenaliny, żeby się wszystko udało. Jadę tam jako ekspert, więc będziemy spekulować na temat składów, ustawienia, taktyki.

A co potem? Praca w Canal+?
Na razie koncentruję się na dwóch najbliższych miesiącach. Potem podejmę decyzję.

Tomasz Wieszczycki nie namawia?
Rozmawiamy często z Tomkiem na wiele tematów, ale tego nie poruszaliśmy. Tomek chciał, żebym odpoczął. Sam kończył karierę i wie, że to nie była łatwa decyzja.

A jeśli zostaniesz w Lechii, to w jakiej roli siebie widzisz?
Nie zastanawiałem się nad tym. Jak wrócę z Rosji, to spotkam się z prezesem Adamem Mandziarą, pogadamy na różne tematy i podejmę decyzję. Mam zarys tego, co mógłbym robić. Jeszcze przede mną spotkania, rozmowy i podejmę decyzję na spokojnie po mistrzostwach.

TRZY WRZUTY. Lechia Gdańsk i Arka Gdynia to będą inne drużyny w nowym sezonie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki