Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odważne słowa Sławomira Peszki: Poprowadzę Lechię Gdańsk do mistrzostwa! [ROZMOWA]

Sebastian Staszewski, Polsat Sport, Polsatsport.pl
Przemyslaw Swiderski
- Poprowadzę Lechię Gdańsk do mistrzostwa Polski. Stać nas na to - mówi odważnie Sławomir Peszko, pomocnik biało-zielonych.

Kto w tym sezonie zdobędzie mistrzostwo Polski?
Lechia Gdańsk!

Dlaczego?
Bo ją do tego poprowadzę.

Pan tak serio, serio?
A dlaczego nie? Wiadomo, że sam ligi nie wygram, ale w tej chwili mamy tak dobrą drużynę, tak zdeterminowaną, że musimy walczyć o pełną pulę. Dotychczas w drugim roku mojego grania w każdym klubie osiągałem sukces. Tak było w Wiśle Płock, w Lechu Poznań, kiedy zdobyłem mistrzostwo i Superpuchar Polski, w Kolonii, gdzie zrobiliśmy awans do Bundesligi. Wierzę, że teraz będzie podobnie, bo miejsce Lechii jest w Top3. Obok Legii Warszawa i Lecha.

Mistrzostwo to plan czy marzenie?
Plan jest taki, aby był to najlepszy sezon Lechii od wielu lat. Mamy świadomość tego, jaką siłą dysponujemy, szczególnie na naszym stadionie. Szybko przejmujemy kontrolę nad meczem, potrafimy zepchnąć przeciwnika do defensywy, gramy widowiskowo. Trochę gorzej jest na wyjazdach, choć pomału się przełamujemy. Jest progres. W poprzednich latach cały czas musieliśmy kogoś gonić. Teraz gonią nas. Szkoda tylko potknięcia w Pucharze Polski…

Potknięcia? Porażka z Puszczą Niepołomice to wstyd…
Nie uważam tak. Przecież to też profesjonalny klub.

W tej chwili zajmuje piąte miejsce w II lidze.
Na kolejne dziewięć meczów, wygralibyśmy z nimi dziewięć razy. Może nie strzelając po pięć bramek, ale byśmy wygrali. Taka jest między nami różnica. Ale to puchar. Przegrywasz, odpadasz. Nam przytrafił się gorszy dzień, tak jak Legii w spotkaniu z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów. Ktoś może powiedzieć, że legioniści są tak słabi, ale w Lizbonie udowodnili, że mogą walczyć z lepszymi. Z nami jest podobnie.

W Gdańsku ta porażka naprawdę została przyjęta tak spokojnie?
Aż tak to nie, bo wydawało się, że mamy prostą drogę do wielkiego finału na Stadionie Narodowym. Ale zmarnowaliśmy szansę. W Gdańsku jest wielki apetyt na sukces. Sukcesem są trofea. Pucharu już nie zdobędziemy, walczymy za to w ekstraklasie. I nie będę opowiadać, że dobrym wynikiem będzie awans do najlepszej ósemki. Może i na koniec awans do europejskich pucharów zostanie odebrany pozytywnie, ale ja chcę zdobyć tytuł! Koledzy myślą podobnie.

Lechia ma dziś najsilniejszą personalnie drużynę w lidze?
Na sto procent jedną z najlepszych. Ostatnio jechałem taksówką. I kierowca na mnie naskakuje. „Czemu nie wygrywacie na wyjazdach? Przecież macie najlepszych piłkarzy!”. No to mu tłumaczę, że jeżeli dostanie ode mnie ferrari, to nie będzie od razu znaczyło, że jest najlepszym kierowcą.

Dojechał Pan tym kursem do końca?
Tak, było spokojnie, choć wiemy, że zdarzało się, że nie dojeżdżałem…

Wracając do Pana rozmowy z taksówkarzem, Lechia doczekała się w końcu odpowiedniego kierowcy, trenera przez T?
Przede wszystkim w końcu mamy trenera. Bo Thomasa von Heesena nie traktuję jako szkoleniowca, tylko aroganta z Niemiec. Nowak natomiast jest inny. Potrafi to wszystko poukładać. Urządzić zespół tak, że piłkarze nie łażą obrażeni, tylko z chęcią przychodzą na treningi. Oczywiście, ktoś powie, że mówię tak, bo mam u niego duże zaufanie. Ale on jest równy dla wszystkich. Niby ja, Sebek Mila, Grzesiu Wojtkowiak i Miloš Krasić tworzymy Radę Zawodniczą, ale i tak zachowany jest dystans między nami, a Nowakiem. Wiem, że trener nie ma łatwej pracy, bo czasami musi posadzić na ławie dobrych piłkarzy, którzy się tym irytują. Ale na razie daje sobie z nami radę.

Słyszałem tu i tam, że w szatni zbudował przede wszystkim atmosferę.
Jeśli chodzi o mnie, mamy dobry kontakt. Wiem, że koledzy także rozumieją się z trenerem. To pozytywny, uśmiechnięty facet. Trochę taki amerykański. Boli go, gdy wchodzi do szatni, a tam siedzi jakiś ponurak. Od razu zaszczepia w nas entuzjazm. Co tu dużo mówić, kupił nas. Na treningach widać olbrzymie zaangażowanie. Każdy chce grać w podstawowym składzie Lechii. I dla trenera, i dla siebie. Bo razem walczymy o tytuł.

Nowak gra czasami z wami w dziadka?
Cały czas próbuje swoich sił. Widać, że w piłkę grał na niezłym poziomie. Muszę szczerze przyznać, że grając z trenerem zawsze się wygrywa.

Długo zastanawiał się Pan czy zostać w Gdańsku na kolejny sezon?
Długo. Zaplanowałem sobie wcześniej, że wrócę z Niemiec do ligi polskiej, zagram dobry sezon, wyjadę na Euro 2016 i znów pojadę za granicę. Wahałem się co zrobić, bo miałem oferty: odezwał się Adanaspor z Turcji, chcieli mnie Rosjanie z Lokomotiwu Moskwa. Pomyślałem jednak: mamy tu fajną drużynę, dobrego trenera. I w końcu zdecydowałem, że zostaję.

Posmakuje Pan jeszcze zagranicznych wojaży?
Sprawa jest otwarta. Jeżeli jeszcze wyjadę, to najpóźniej za rok.

Która drużyna w eliminacyjnej grupie E jest najsilniejsza?
Polska.

Odpowiedział Pan z dużą pewnością siebie.
Bo w to wierzę.

Franz Maurer powiedziałby o Panu, że czasy się zmieniają, ale pan zawsze jest w kadrze.
I dobrze. Za każdym razem cieszy mnie to tak samo, bo gra w reprezentacji to największy zaszczyt. To się nie nudzi! Chciałbym też dodać, że byłbym w zespole także na poprzednim zgrupowaniu, ale wtedy nie pozwoliło mi na to zdrowie. Jestem jednak cały czas w kontakcie z selekcjonerem Nawałką. Dzwoni, dopytuje, kibicuje. To buduje każdego zawodnika.

Był Pan kiedyś w tak mocniej reprezentacji?
Nie, nigdy. Przez te osiem lat w kadrze widziałem wielu dobrych zawodników, ale teraz jest wyjątkowo silny zespół. Udowodniliśmy to na mistrzostwach we Francji. W meczu z Irlandią Północną dominowaliśmy od pierwszej do ostatniej minuty, z Niemcami zagraliśmy znakomicie pod względem taktycznym, wygraliśmy też z Ukrainą. Były wyniki, choć jest też mały niedosyt. Po turnieju nasi zawodnicy zrobili fantastyczne transfery. Kiedy popatrzymy na kluby, w jakich dziś grają, to są giganci futbolu. Bayern Monachium, Napoli, Paris Saint-Germain, Borussia Dortmund i tak dalej.

A więc co stało się w Kazachstanie?
Przeszkodziła nam zbyt duża pewność siebie. Tak klasowy zespół, jak Polska, powinien dowieźć wynik do końca. Zawodnicy byli wściekli. Bo to był zimny prysznic po Euro, po tych transferach. Jak pokazało życie, dziś chwilę dekoncentracji wykorzystuje każdy, nie tylko Puszcza Niepołomice. Jak znam Adama Nawałkę, zrobił po tym meczu olbrzymią analizę…

Przed meczem z Danią czuje Pan obawę?
Obawy nie mam, ale nie ma też takiej pewności siebie, jak wcześniej. Albo inaczej: pewność jest, ale nie ma buty, arogancji, kozactwa. W naszym zespole musimy wystrzegać się nonszalancji, ale mówmy o tym głośno: w meczach z Danią i Armenią musimy wygrać sześć punktów. Naszym celem jest awans, a w tych eliminacjach nie ma już miejsca na straty punktów.

Duńczycy to nasz najgroźniejszy rywal w walce o awans na mundial?
Moim zdaniem nie. Z nimi, nawet na wyjeździe, będzie łatwiej, niż z Czarnogórą. Wyjazd tam będzie prawdziwą wojną. Dania gra w piłkę, a my wolimy takich rywali.

Pamięta Pan swojego pierwszego gola strzelonego w kadrze?
Jasne, że tak. 2010 rok, Tajlandia. Strzeliłem właśnie Duńczykom.

Czas na powtórkę!
To był sparing dawno, dawno temu. Jeszcze za Franka Smudy. Graliśmy o Puchar Króla Tajlandii. Uderzyłem z dystansu prawą nogą, wpadło. Teraz walczymy jednak o coś znacznie poważniejszego. Dlatego, choć oczywiście marzę o golu, przede wszystkim liczę na wygraną.

19 listopada 2018 roku będzie Pan świętował dziesięciolecie gry w reprezentacji Polski. To będzie już po mistrzostwach świata w Rosji…
Oj, to był gorący czas. Raz było bardzo ciężko, innym razem - bajka. Wyjazd na mistrzostwa do Rosji byłby idealnym momentem, aby zakończyć tę barwną karierę. Ostatnio miałem plan, aby wrócić do Polski i pojechać na Euro 2016. To teraz mam kolejny: wyjazd na mundial i pożegnanie z kadrą.

Rozmawiał Sebastian Staszewski
Polsat Sport, Polsatsport.pl

El. MŚ 2018. Adam Nawałka: Milik jest bardzo mocny mentalnie. Świetne mecze w Napoli to dopiero początek

Agencja Informacyjna Polska Press

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki