Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzeum Lechii Gdańsk - miejsce, które powinien odwiedzić każdy kibic biało-zielonych

Krzysztof Michalski
Krzysztof Michalski
Muzeum Lechii Gdańsk
Muzeum Lechii Gdańsk Piotrhukalo
Muzeum Lechii Gdańsk to miejsce, które powinien odwiedzić każdy kibic biało-zielonych. Gdy tylko przekracza się jego próg, od razu poczuć można szczególną atmosferę.

Atmosferę historii, ale także miłości i pasji do klubu. W muzealnych gablotach znajdują się prawdziwe białe kruki, które pozwalają nam niemal dotknąć historii gdańskiego klubu i zrozumieć jego wyjątkowość.

Samo muzeum uruchomione zostało w lutym 2013 roku i od tego czasu nieustannie się rozwija. - Nie było chyba ani jednego tygodnia, żeby nie pojawił się nowy, choćby drobny eksponat - mówi Zbigniew Zalewski, kustosz muzeum. - Czasem ktoś sam do nas się zgłosi, czasem my poprzez własne kontakty znajdziemy ludzi, którzy chcą się czymś podzielić. Nieraz trzeba ich trochę „pomęczyć”. Za Jackiem Grembockim chodziłem dwa lata, zanim zgodził się przekazać nam koszulkę Zbigniewa Bońka z meczu w Pucharze Zdobywców Pucharów w 1983 roku - opisuje ze śmiechem pan Zbigniew.

W tej chwili liczba eksponatów wynosi dokładnie 2130. Są wśród nich rzecz jasna trofea zdobyte zarówno przez seniorów, jak i juniorów Lechii od początku istnienia klubu. Na honorowym miejscu stoi zdobycz najcenniejsza, czyli Puchar Polski z 1983 roku. Są też eksponaty nieco mniej „oczywiste”. Znaleźć można choćby pamiątki po Leszku Goździku, pierwszym znanym kapitanie biało-zielonych. Goździk w trakcie II wojny światowej walczył we Włoszech w II Korpusie generała Władysława Andersa wraz z Romanem Rogoczem, legendarnym napastnikiem Lechii. To właśnie Rogocz namówił Goździka na przyjazd do Gdańska i grę w biało-zielonych barwach. Sam Rogocz oczywiście również ma swój kącik, podobnie jak inne legendy Lechii, na czele z Romanem Koryntem, Zdzisławem Puszkarzem, Jerzym Jastrzębowski, Lechem Kulwickim, Wojciechem Łazarkiem i innymi.

Nie brakuje także akcentów bardziej współczesnych. Sebastian Mila przekazał muzeum koszulkę, w której grał w swoim „powtórnym debiucie” w gdańskim zespole. Tuż obok znajduje się trykot, w którym występował w 1999 roku w juniorach biało-zielonych. Sławomir Peszko natomiast oddał do muzeum swoje buty i ochraniacze z Euro 2016. Dla młodych kibiców wielką atrakcją będą na pewno pamiątki związane ze sparingami Lechii z Barceloną i Juventusem. Tutaj najciekawszym smaczkiem jest zapewne koszulka Neymara, który w barwach „Blaugrany” po raz pierwszy zagrał właśnie w Gdańsku.

Większą część muzeum zajmują przedmioty związane z piłką nożną, ale jest też miejsce dla innych sportów. W przeszłości Lechia była klubem wielosekcyjnym, a jej sportowcy odnosili sukcesy w lekkoatletyce, podnoszeniu ciężarów, tenisie czy kolarstwie. Dowody tych sukcesów możemy zobaczyć w postaci licznych pucharów i medali. Wśród nich prawdziwą perełką jest brązowy „krążek” przywieziony z igrzysk w Barcelonie przez sztangistę Waldemara Malaka, który na olimpijskie podium wdrapywał się jako zawodnik Lechii. Kilka miesięcy po swoim sukcesie, 13 listopada 1992 roku, zginął w wypadku samochodowym. Medal do muzeum oddała jego matka, Zofia.

Obecnie oprócz piłkarzy pod szyldem Lechii występują rugbiści i rugbystki. I to właśnie z nimi związany jest jeden z najbardziej oryginalnych eksponatów. Jest nim... motocykl, a dokładnie kultowy amerykański Chopper. Była to nagroda dla rugbystek Lechii za zdobycie Pucharu Polski w 2011 roku. W czerwcu minionego roku Chopper wjechał do muzeum. Wjechał w sensie dosłownym, bo przyjechali na nim trener Janusz Urbanowicz i Patrycja Sierżanowska, rugbystka Biało-Zielonych Ladies. - To normalna, działająca maszyna. Ma wykupione OC i AC. Gdyby ktoś chciał, mógłby na nią wsiąść i stąd wyjechać - śmieje się Zalewski.

O wyjątkowości Muzeum Lechii Gdańsk stanowią nie tylko eksponaty, ale też prężność, z jaką działa. Jest to muzeum prywatne, należące do klubu, więc siłą rzeczy musi funkcjonować skromniej niż muzea publiczne. W zeszłym roku odwiedziło je jednak niemal 38 tys. osób., co oznacza, że w Gdańsku przegrywa tylko z Muzeum Bursztynu, Ratuszem Głównego Miasta i Dworem Artusa, a plasuje się na podobnym poziomie jak Dom Uphagena. Dodajmy, że jest jednym z dwóch muzeów klubowych w Polsce. Poza Lechią podobną atrakcją pochwalić może się tylko Legia Warszawa. Gdańszczanie są więc swego rodzaju pionierami. - Funkcjonujemy bardzo sprawnie, w dużej mierze dzięki dobrej współpracy z operatorem stadionu - przyznaje Zbigniew Zalewski.

Zwykle muzeum funkcjonuje od wtorku do niedzieli w godzinach 10-16 oraz w dni meczowe od 2 godzin do 30 minut przed spotkaniem. W okresie ferii, od 16 stycznia do 26 lutego, otwarte będzie siedem dni w tygodniu. W dni powszednie od 10 do 18, a w weekendy od 10 do 16. To dobra okazja, żeby uczniowie, mając więcej czasu wolnego, część tego czasu poświęcili na odwiedziny w biało-zielonym muzeum.

- Dzisiejsza młodzież jest wygodna i przyzwyczajona do rzeczy wirtualnych. Tutaj mają coś namacalnego, mogą przyjść i zobaczyć Puchar Polski czy medal olimpijski. Fajnie, jak dziadkowie przychodzą z wnuczkami i opowiadają im o Rogoczu czy Koryncie. W ten sposób kształtuje się nowe pokolenia kibiców - mówi kustosz.

Muzeum Lechii to miejsce warte odwiedzenia. Mnogość eksponatów zachwyci każdego kibica gdańskiego klubu, a pewnie i niejednego przyjezdnego. Już teraz wystawionych jest sześć nowych gablot, gotowych na udźwignięcie kolejnych pamiątek i pucharów. W tym tego jednego, wyjątkowego trofeum, o którym wszyscy kibice Lechii coraz śmielej marzą. Kto wie, może już w czerwcu będzie można zobaczyć je w Muzeum Lechii Gdańsk...

Głodny Antonio Conte rozpoczął konferencję po meczu z Leicester City od ... gryza ciasta od jednego z dziennikarzy

Press Association / x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki