Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Chrzanowski, piłkarz Lechii Gdańsk: Mam nadzieję, że trener mi zaufa. Czas grać, a nie tylko trenować [rozmowa]

Paweł Stankiewicz
Adam Chrzanowski, obrońca Lechii Gdańsk, może być największym wygranym zimowych przygotowań. Ma dużą szansę zacząć rundę w podstawowym składzie.

W drugim sparingu z rzędu wyszedłeś w pierwszym składzie. To oznacza, że w sobotę zagrasz po raz pierwszy w podstawowej „11” w Lotto Ekstraklasie?
Mam taką nadzieję i od początku przygotowań trenuję, żeby grać w podstawowym składzie. Wywalczyłem sobie miejsce podczas dwóch ostatnich sparingów i mam nadzieję, że przez ten tydzień nic się już nie zmieni. Nikt jednak nie może być pewny miejsca w składzie, trzeba cały czas trenować i potwierdzać dobrą formę. Zresztą w sparingu z Chojniczanką z kontuzją zszedł Rafał Wolski i może dojść do zmian w składzie.

Przed Tobą runda prawdy jeśli chodzi o przydatność do zespołu w ekstraklasie, a nie w Centralnej Lidze Juniorów?
Chciałbym wreszcie zacząć grać w pierwszym zespole Lechii. Jestem w zespole już od dwóch lat i najwyższy czas, aby zacząć już grać, a nie tylko trenować.

Po ostatnich wygranych sparingach można z pewnym optymizmem podejść do pierwszego meczu ligowego w tym roku z Wisłą Kraków?
Najważniejsze, że w końcu zagraliśmy na zero z tyłu. To ważne, żeby tracić jak najmniej bramek. Z naszym potencjałem w ofensywie, coś na pewno strzelimy, więc do meczu z Wisłą podchodzimy spokojnie. Nasza forma jest dobra, ale za tydzień będzie jeszcze lepsza i nie pozostaje nic innego jak zacząć rundę od zwycięstwa.

Strata do czołowej”8” jest spora, ale wszystko wciąż jest możliwe?
W tej chwili myślimy tylko o meczu z Wisłą. Zobaczymy co będzie dalej. Każdy z nas chce awansować do grupy mistrzowskiej i bić się o jak najwyższe cele.

Jak się czujesz w trzyosobowym bloku defensywnym? Grałeś już w takim ustawieniu?
Tak, bo ten system wprowadzał już trener Piotr Nowak. Czuję się bardzo dobrze. Zresztą to widać po mojej grze na boisku, że jest całkiem przyzwoicie.

Wygryzłeś ze składu nie byle kogo, bo Kubę Wawrzyniaka...
Kuba bardzo mi pomaga, dużo mi podpowiada, także jestem mu za to bardzo wdzięczny.

Jak współpracuje Ci się na boisku z Gersonem, który grając na środku jest szefem defensywy?
Myślę, że w naszej trójce w obronie złapaliśmy już chemię. Dobrze to wygląda, wzajemnie się asekurujemy i mam nadzieję, że tak samo będzie to funkcjonowało już w lidze.

Jak wspominasz pobyt w Fiorentinie, gdzie grałeś wprawdzie tylko w Primaverze, ale zdobyliście wicemistrzostwo, a Ty byłeś w „11” rundy?
Mieliśmy dużo treningów taktycznych, z których sporo wyniosłem. Do tego dwa razy w tygodniu mieliśmy specjalne zajęcia tylko dla obrońców. Wróciłem do Lechii jako inny zawodnik. Cieszę się, że zostałem zauważony i wyróżniony miejscem w „11” rundy, ale też, że dostałem zaproszenie do telewizji i mogłem się pokazać. (śmiech)

A jak Twój włoski?
W telewizji mówiłem po włosku. Jak ktoś do mnie mówił pięć minut i ja miałem na to odpowiedzieć, to jeszcze był kłopot, ale z kolegami z drużyny porozumiewałem się normalnie.

Miałeś kontakt z gwiazdami pierwszego zespołu Fiorentiny?
Kilka razy trenowałem z pierwszą drużyną. Nie byłem traktowany jak junior. Zaimponował mi Bartek Drągowski. A poza tym to Carlos Sanchez, który mógł grać w pomocy albo jako środkowy obrońca. Ma duży spokój w rozegraniu piłki i tylko uczyć się od niego.

Byłeś też zawieszony przez sąd piłkarski we Włoszech. O co chodziło?
Dostałem dyskwalifikację na trzy mecze za rozmowę z sędzią. Złapałem kilka słówek po włosku. (śmiech) Napyskowałem sędziemu, żałuję tego, ale czasu już nie cofnę. To była pierwsza taka sytuacja u mnie, ale więcej się nie powtórzy. Zmądrzałem i trzeba umieć wyciągać wnioski ze swoich błędów.

A jak z Twoim zdrowiem, bo sporo czasu straciłeś przez kontuzję, która ciągnęła się dość długo?
W styczniu ubiegłego roku doznałem lekkiej kontuzji. We Włoszech mi jej nie wyleczyli i cały czas grałem na lekach przeciwbólowych. Wróciłem do Polski i zdiagnozowano podejrzenie martwicy szpiku kostnego. Na szczęście wyzdrowiałem i mogę dalej grać w piłkę. Było ryzyko, że będę musiał przejść zabieg, ale dzięki naszym fizjoterapeutom doszedłem do siebie.

Iwona Guzowska: Czuję się dojrzałym człowiekiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Adam Chrzanowski, piłkarz Lechii Gdańsk: Mam nadzieję, że trener mi zaufa. Czas grać, a nie tylko trenować [rozmowa] - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki