Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trefl Sopot rozgromił Asseco Gdynia! Genialny mecz Anthony'ego Irelanda!

KM
Trefl Sopot - Asseco Gdynia 96:66
Trefl Sopot - Asseco Gdynia 96:66 Karolina Misztal
Koszykarskie derby Trójmiasta zaczęły się od przewagi Asseco. Potem lepszy był grający u siebie Trefl, wreszcie zawody się wyrównały. W ostatniej kwarcie gospodarze grali jednak niesamowicie i zdeklasowali gdynian, wygrywając ostatecznie 96:66.

Spotkanie od początku stało na wysokim poziomie i toczone było w wysokim tempie. Obydwie drużyny ewidentnie nie miały zamiaru w spotkaniu derbowym skupiać się na defensywie. Swoje robiła także na pewno wyjątkowo gorąca atmosfera na trybunach wypełnionej do ostatniego miejsca Hali 100-lecia.

Pierwsze dziesięć minut było wyrównane z lekkim wskazaniem na Asseco, gdzie z dobrej strony pokazywał się Filip Matczak, a grą drużyny jak zwykle umiejętnie dyrygował Krzysztof Szubarga, wielokrotnie efektownie i efektywnie wchodzący w strefę podkoszową sopocian. W ekipie Trefla szalał Anthony Ireland (12 punktów w pierwszej kwarcie), ale nie dostawał odpowiedniego wsparcia od kolegów i po pierwszej części gry gospodarze przegrywali 19:21.

W drugiej kwarcie sopocianie zdecydowanie przeważali na parkiecie. Swoje show kontynuował Ireland, który był wszędzie. Rozgrywał, zbierał, punktował i napędzał ataki drużyny, która "odjeżdżała" Asseco. Tym razem role nieco się odwróciły i to dobrze rozprowadzający piłkę po boisku Szubarga nie miał zbyt wielkiego wsparcia od drużyny i dlatego drugą kwartę gdynianie przegrali aż 13:24. Do przerwy Trefl prowadził więc 43:34.

Po przerwie gospodarze kontynuowali świetną grę i coraz bardziej odskakiwali rywalom. Po niespełna pięciu minutach trzeciej kwarty prowadzili już 59:46. Za chwilę co prawda zrobiło się gorąco, bo gdynianie zmniejszyli straty do 53:59, ale żółto-czarni znów odskoczyli na 62:53. Gdynianie jednak nie odpuszczali i trzecią kwartę zakończyli serią 7:0. A wisienkę na torcie postawił nie kto inny jak Szubarga, który równo z ostatnią syreną, w swoim stylu, nonszalancko, trafił za trzy i na dziesięć minut przed końcem sopocianie prowadzili już tylko 62:60.

Ta szalona gonitwa na niewiele się jednak zdała, bo ostatnia kwarta stała pod znakiem ponownej dominacji Trefla. Sopocianie rozpoczęli czwartą "ćwiartkę" od serii 10:0. Potem szli za ciosem, a Asseco nie potrafiło nic poradzić na kapitalną postawę Trefla. Sopocianie, niesieni niezwykle gorącym dopingiem swoich kibiców (momentami aż za gorącym: jeden kibic został wyrzucony z hali, ponieważ zszedł z trybun i głośno wyrażał swoje pretensje w kierunku do sędziego) grali jak z nut. Gdynianie w ostatniej odsłonie zostali wgnieceni w parkiet, a Treflowi wychodziło absolutnie wszystko. Wystarczy przytoczyć wynik ostatniej kwarty: 34:6.

Bohaterowie tego spotkania? Przede wszystkim niewiarygodny Ireland, który zdobył 31 punktów ze skutecznością, uwaga, 100 procent w rzutach za dwa! Do tego Nikola Marković (15 pkt, 10 zbiórek), Jakub Karolak (18 punktów) i Artur Mielczarek (15 pkt). Ale na pochwały zasłużyła cała drużyna Trefla, bo to, co sopocianie pokazali w ostatniej kwarcie, było koszykówką wykraczającą ponad poziom polskiej ligi.

Trefl Sopot - Asseco Gdynia 96:66 (19:21, 24:13, 19:26, 34:6)

Trefl: Ireland 31, Karolak 18, Marković 15, Mielczarek 15, Stefański 6, Laser 4, Śmigielski 3, Kolenda 3, Dylewicz 1, Majewski 0, Motylewski 0

Asseco: Szubarga 19, Matczak 19, Szczotka 10, Ponitka 7, Put 5, Czerlonko 4, Szymański 2, Konopatzki 0, Jankowski 0, Kamiński 0, Żołnierewicz 0, Frąckiewicz 0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki