Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Tarnacki i żeglowanie w trzech wymiarach

Jacek Sieński
Przemyslaw Swiderski
Rozmowa z gdańszczaninem Piotrem Tarnackim, liderem teamu 77Racing.

Jak zaczęła się i przebiegała Pana kariera sportowa w niełatwej dyscyplinie, jaką jest żeglarstwo?
Zapewne na zainteresowanie się żeglowaniem, moje i moich braci Przemysława oraz Bolesława, miał wpływ nasz ojciec Bronisław Tarnacki, znany żeglarz i konstruktor jachtowy. Uczestniczył on wielu krajowych oraz międzynarodowych regatach morskich i oceanicznych, w tym w prestiżowych Admiral’s Cup i wokółziemskich Whitbread 1973/1974. Zaczynaliśmy z bratem Przemysławem od pływania na małych łodziach jednoosobowej klasy przygotowawczej Optimist, a potem - oddzielnie na łodziach dwuosobowej klasy Cadet. W tej ostatniej klasie zdobywałem mistrzostwo Polski i zajmowałem miejsca blisko medalowych w mistrzostwach świata. Potem pływałem jeszcze regatowo łódkami klas olimpijskich i później, przez kolejne 10 lat, jako zawodowy żeglarz w Niemczech. Następnie przez 10 lat żeglowałem jednokadłubowymi jachtami międzynarodowej klasy Micro, zdobywając 6 razy mistrzostwo świata i medale na mistrzostwach Europy. W klasie tej nasz team osiągnął wszystko, bo zdobywał także wielokrotnie mistrzostwo Polski.

Zaprezentowaliście swoją nową łódź żaglową, będącą ultra nowoczesnym, dosłownie latającym, regatowym katamaranem międzynarodowej klasy Flying Phantom. Skąd pomysł na ściganie się tak nietypową łodzią?
Prezentacją połączoną z poświęceniem i chrztem katamarana, nasz team 77Racing zainaugurował oficjalnie tegoroczny sezon żeglarski. Flying Phantom jest pierwszą tak szybką łodzią regatową w Polsce. Zbudowała go francuska stocznia Phantom International. Dwa pływaki katamarana, maszt i bukszpryt, będący wytykiem dziobowym, uformowano z super lekkiego oraz niezwykle wytrzymałego kompozytu węglowego. Masa katamarana, razem z omasztowaniem, takielunkiem stałym i ruchomym, osprzętem pokładowym i dwoma żaglami, wynosi zaledwie 150 kilogramów. Dzięki hydroskrzydłom, będącym poziomymi płetwami zamontowanymi na końcach dwóch opuszczanych mieczy i dwóch płetw sterowych, po nabraniu prędkości katamaran unosi się nad wodą, podobnie jak wodolot. Flying Phantom, osiąga zawrotną prędkość do 35 węzłów, czyli do około 70 kilometrów na godzinę. Pływa wiele razy szybciej od prędkości wiejącego wiatru. Katamaranowi nie mogą dorównać jednokadłubowe jachty żaglowe, których wypornościowe kadłuby muszą pokonywać duży opór wody, wzrastający wraz ze zwiększającą się ich szybkością.

Co zadecydowało o przesiadce zawodników teamu 77Race z jednokałubowego jachtu Micro na dwukadłubową maszynę regatową?
Przed dwoma lat postanowiłem dokonać zmiany i podjąć nowe wyzwanie, jakim jest żeglowanie wielokadłubowcami. Po latach ścigania się jachtami jednokadłubowymi zainteresowało nas szybsze żeglowanie, pozwalające na zajmowanie najlepszych miejsc na regatowych trasach. Szanse na to daje nam uskrzydlony katamaran. Jego konstrukcja jest przykładem ogromnego postępu technologicznego w budownictwie jachtowym i odpowiada najnowszym trendom globalnym w żeglarstwie regatowym, wytyczanym przez najsłynniejsze na świecie wyścigi jachtów - America’s Cup World Series.

Jakie macie plany na tegoroczny sezon regatowy?
Będziemy startować, w klasie Open, we wszystkich najważniejszych zawodach żeglarskich w całym kraju. Zaczniemy w maju od startów w zatokowych regatach Gdynia Open i o Żeglarski Puchar Trójmiasta. W klasie Open liczy się pozycja jachtu na mecie, co oznacza, że zwycięża ten, który przypłynie pierwszy. Naszymi rywalami w tych regatach będą zarówno klasyczne katamarany, jak i duże jachty jednokadłubowe, osiągające sporą szybkość i zwykle wygrywające regaty. W przyszłości zamierzamy startować w klasie Flying Phantom również w regatach zagranicznych. Uważam, że z czasem w Polsce pojawią się kolejne łodzie tej klasy, z którymi będziemy mogli konkurować.

Jak żegluje się waszym „latającym” katamaranem, którym odbyliście już pierwsze pływania treningowe?
Flying Phantom obsługiwany jest przez dwóch żeglarzy. Ale w składzie naszego teamu mamy, razem ze mną, czterech zawodników. Pozwala to na obsadzanie katamarana w kolejnych regatach, które rozgrywa się w różnych terminach, a nie wszyscy z nas mają czas na udział w każdej z imprez regatowych. Nasz team złożony jest bardzo doświadczonych i utytułowanych żeglarzy, którymi są Maciej Marczewski, Maciej Ruwiński i mój brat Przemysław. Pływanie katamaranem z hydroskrzydłami wymaga od jego załogi sporych umiejętności i ogromnego wysiłku. W odróżnieniu od jachtów jednokadłubowych, żeglujemy niejako w 3D, czyli w trzech wymiarach, bo w wodzie, nad wodą i w powietrzu. Pływamy też bez przechyłów, charakterystycznych dla jachtów jednokadłubowych. Musimy doprowadzić do uniesienia łodzi nad wodą i utrzymania jej w tej pozycji, co nie jest łatwe, a każdy manewr na wodzie może doprowadzić do utraty szybkości. Jej obsługa, w tym balastowanie na trapezie, jest bardzo wyczerpująca i wymaga wzmożonego wysiłku. Dlatego też równie ważne jak treningi na wodzie, są ćwiczenia kondycyjne, poprzedzające żeglowanie.

Rozmawiał Jacek Sieński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki