Żółto-niebiescy byli niepokonani na własnym stadionie niemal rok. W tym sezonie oczywiście nikt aż do soboty nie znalazł sposobu, by przełamać gdynian. Podopieczni trenera Grzegorza Nicińskiego polegli w dosyć nieoczekiwanym momencie. Przed meczem z Piastem Gliwice to oni bowiem uchodzili za faworytów, zwłaszcza, że rywale wcześniej zanotowali tylko jedno zwycięstwo.
W pierwszej połowie gra toczyła się w dosyć szybkim tempie. Obie drużyny grały nieustępliwie i walecznie. W 18. minucie meczu nastąpił punkt kulminacyjny pierwszej połowy. Gerard Badia uderzył z rzutu wolnego w mur, a piłka odbiła się od niego na tyle niefortunnie, że zmyliła bezradnego Konrada Jałochę.
Arka mogła doprowadzić do remisu jeszcze w pierwszej połowie, ale brakowało jej skuteczności i szczęścia. I tak na przykład w 44. minucie meczu dobre podanie od Mateusza Szwocha otrzymał Marcus da Silva. Strzał Brazylijczyka z trudem obronił golkiper gości.
Co się odwlecze, to nie uciecze. W 51. minucie, po strzale Pawła Abbotta, piłka uderzyła w rękę defensora przyjezdnych i sędzia słusznie podyktował rzut karny. A ten na bramkę zamienił da Silva.
To trafienie napędziło gdynian. Konstruowali oni kolejne ataki, dążąc do zdobycia drugiej bramki. Kilka świetnych sytuacji zmarnował jednak Paweł Abbott. I to się zemściło. W 88. minucie, po centrze z rzutu rożnego, piłkę do bramki Arki skierował Hebert. Gdynianie nie byli już w stanie odpowiedzieć.
Doping na meczu Lech - Arka
Ekstraklasa.net
Opracował: ŁŻ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?