W ostatnim przegranym meczu z AZS Politechniką Warszawską starogardzianie trafili raptem dwa rzuty z dystansu, chociaż w składzie było aż trzech typowych strzelców. W środę Polpharma już po pierwszej połowie miała dziewięć celnych prób zza łuku, które podzieliło między sobą aż pięciu zawodników.
W wyśmienitej dyspozycji był Anthony Weeden, który wszedł na parkiet pod koniec pierwszej kwarty i odmienił oblicze Kociewskich Diabłów. Amerykanin był liderem, którego nasza drużyna potrzebowała od początku sezonu - nieźle dyrygował partnerami, walczył w obronie, wreszcie prawie nie mylił się w ataku.
Wszystko było dobrze dopóki Farmaceuci celnie rzucali za trzy. Niestety, po przerwie skuteczność w tym elemencie zdecydowanie spadła, a z kilkunastopunktowej przewagi pozostały tylko wspomnienia.
ŁKS wcale nie zachwycał, ale poprawił się w walce podkoszowej, a liderzy wykorzystywali dziurę w obronie starogardzian.
Beniaminek nie potrafił jednak postawić kropki nad "i". Zawodnicy Piotra Zycha tylko raz dopadli starogardzian, ale remis długo się nie utrzymał, bo SKS szybko odskoczył, a w czwartej kwarcie przypieczętował triumf.
Polpharma Starogard Gdański - ŁKS Łódź 81:76 (21:19, 26:13, 16:29, 18:15)
Polpharma: Weeden 23 (4), Gilmore 15 (2), Arabas 9 (1), Simmons 9, Wall 7, Hicks 7 (1), Dąbrowski 5 (1), Śnieg 4, Metelski 2
ŁKS: Archibeque 25, Holmes 12 (2), Mallett 12, Sulima 11, Kalinowski 7, Dłuski 4, Trepka 2, Kenig 0, Szczepaniak 0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?