MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarze Trefla wygrali kolejny dreszczowiec i są w półfinale

Paweł Durkiewicz
Filip Dylewicz w dogrywce był nie do zatrzymania
Filip Dylewicz w dogrywce był nie do zatrzymania Przemek Świderski
Walka, determinacja przewyższająca zmęczenie, dramatyczne zwroty akcji i zagrania, które na długo zapadają w pamięci kibicom: takie mecze są kwintesencją play-off. W czwartym spotkaniu serii ćwierćfinałowej Trefl - Anwil znów do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka! Po raz kolejny więcej zimnej krwi zachowali sopocianie, którzy drugi raz zdobyli halę we Włocławku i wygrali rywalizację 3:1! Bohaterem żółto-czarnych został Filip Dylewicz, który zdobył aż 30 punktów.

Do środowego spotkania żółto-czarni przystępowali z komfortem psychicznym dzięki wygranej we wtorkowym spotkaniu numer 3. Już tamto starcie było dla nich prawdziwym testem wytrzymałości, zarówno fizycznej, jak i mentalnej. Po istnej wojnie nerwów koszykarze trenera Karlisa Muiznieksa zeszli z parkietu jako zwycięzcy.

- Przyjechaliśmy do Włocławka z zamiarem odniesienia przynajmniej jednej wygranej. Udało się to już przy pierwszej próbie i niezwykle się z tego cieszymy. To napawa nas wielkim optymizmem i pozwala z nadzieją patrzeć w przyszłość. W czwartym meczu chcemy zakończyć serię, choć zdajemy sobie sprawę z tego, że będzie niezwykle ciężko. Anwil na pewno postawi w środę wszystko na jedną kartę. Będzie trudno, ale marzymy o tym i zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby tego dokonać - zapowiadał Dylewicz.

Po wyczerpującym wtorkowym spotkaniu obie drużyny musiały odzyskać siły do gry w ciągu niecałych 20 godzin. Trenerzy Trefla zadecydowali, że cały ten czas będzie poświęcony regeneracji, a tradycyjny poranny trening rzutowy tym razem nie odbył się. Nie miało to na szczęście wielkiego wpływu na dyspozycję strzelecką koszykarzy. Coach Muiznieks po raz drugi z rzędu postawił na pierwszą piątkę z Dylewiczem oraz Adamem Waczyńskim i właśnie ci dwaj gracze rozpoczęli punktowanie dla żółto-czarnych.

Z czasem rozkręcił się też Dragan Ceranić, po którym nie widać było zmęczenia męczącą serią. Serbski środkowy już w pierwszej kwarcie zdobył aż 11 punktów, będąc najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Po stronie Anwilu wyróżniali się z kolei skuteczni Andrzej Pluta i Serb Nikola Jovanović.

Sopocianie utrzymywali niewielkie prowadzenie aż do 14. minuty, kiedy po zupełnie niepotrzebnym faulu technicznym Slobodana Ljubotiny gospodarze zdobyli 6 punktów z rzędu. W krótką chwilę ze stanu 28:25 dla Trefla zrobiło się 31:28 dla Anwilu. Trener Muiznieks nie zastanawiał się długo i poprosił o przerwę. Reprymenda okazała się skuteczna i do przerwy to Trefl prowadził 44:43. Problemem - podobnie jak poprzedniego dnia - były natomiast faule. Już po 20 minutach w nie najlepszej sytuacji byli środkowi: Ljubotina (4 przewinienia) i Ceranić (3).

Po zmianie stron w dalszym ciągu trwała wyrównana walka. Po obu stronach widać było narastające zmęczenie, które objawiało się błędami i mniejszą intensywnością gry w obronie. W Treflu dość sił miał na szczęście Adam Waczyński, który rozpoczął trzecią kwartę od zdobycia 9 punktów. Świetny fragment sopockiego obrońcy pozwolił drużynie uzyskać w 26. minucie prowadzenie 57:51. Na koniec kwarty swoje trafienia z dystansu dołożyli Dylewicz i Paweł Kikowski. Dzięki zagraniom polskiego tercetu żółto-czarni mieli już 7 punktów przewagi (64:57).

Gracze Anwilu byli jednak świadomi, że porażka tego wieczoru oznacza dla nich koniec sezonu. Włocławianie nie odpuszczali, a w czwartej ich zryw zainicjował rozgrywający Chris Thomas, który zdobył dwa punkty, zabrał piłkę Lorinzie Harringtonowi, a następnie wymusił niesportowy faul sopockiego obrońcy. W 37. minucie rzuty wolne Pluty dały prowadzenie 75:73 gospodarzom.

W dramatycznej końcówce regulaminowego czasu gry Anwil był już o krok od zwycięstwa po "trójce" Bartosza Diduszki na 9 sekund przed końcem. Dogrywkę dla Trefla uratował jednak niesamowitym rzutem Giedrius Gustas.

Bohaterem dodatkowego czasu został Dylewicz, który był nie do zatrzymania dla włocławskiej obrony. Dzieła dopełniły pewnie wykonane rzuty wolne Gustasa. Końcowe sekundy to już cisza we włocławskiej hali. Cieszył się jedynie sektor, który zajmowała grupa kibiców z Trójmiasta.

W półfinale Trefl zagra ze zwycięzcą pary PGE Turów Zgorzelec - PBG Basket Poznań. W tej parze jest remis 2:2, a mecz numer 5 odbędzie się w sobotę w Zgorzelcu.

Anwil Włocławek - Trefl Sopot 89:99 (21:25, 22:19, 16:20, 24:19, dogrywka: 6:16)

Anwil: Jovanović 25 (3), Pluta 18 (2), Miller 15, Diduszko 11 (2), Thomas 11, Hajrić 4, Morrison 3, Thompson 2, Majewski 0

Trefl: Dylewicz 30 (3), Ceranić 18, Gustas 15, Kikowski 11 (2), Waczyński 11, Harrington 5 (1), Kinnard 5, Stefański 3, Ljubotina 1

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki