MKTG SR - pasek na kartach artykułów

PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 81:83

Paweł Durkiewicz
Takie zwycięstwa smakują najlepiej. W wyjazdowym meczu z PGE Turów Zgorzelec koszykarze Trefla byli w solidnych tarapatach, jednak w porę zdołali poprawić grę, dogonić rywali, a w dogrywce - dzięki niesamowitej waleczności i zimnej krwi - dowieźć do końcowej syreny wygraną 83:81.

Przed starciem z będącym ostatnio na fali (przed niedzielnym pojedynkiem cztery zwycięstwa z rzędu) Turowem głównym zmartwieniem trenera Karlisa Muiznieksa były problemy zdrowotne w drużynie. W poprzednich kolejkach stawy skokowe skręcili Marcin Stefański i Filip Dylewicz, a z drobniejszymi urazami zmagało się jeszcze kilku graczy. Jak się okazało, do gry niezdolny był tylko popularny "Stefan", który jednak przez cały mecz dopingował swoich kolegów.

Już pierwszy fragment spotkania zapowiadał trudną przeprawę sopocian. Goście przegrywali 8:18 i do tego momentu mogli polegać tylko i wyłącznie na Adamie Waczyńskim, który jako jedyny spośród żółto-czarnych trafiał do kosza. Było źle, bo po "trójce" Michaela Kueblera sopocianie przegrywali 15:32.

Na szczęście po czasie na żądanie Muiznieksa gracze Trefla poprawili nieco obronę, dzięki czemu gospodarze nie zdołali uciec na większy dystans. Do przerwy Turów był lepszy o 9 oczek (27:36), a niepokój budziła statystyka skuteczności rzutów za 2 po stronie Trefla - zaledwie 17% (3/17)!

Po zmianie stron gracze z Trójmiasta przeszli prawdziwą metamorfozę - dość powiedzieć, że w trzeciej kwarcie zdobyli więcej punktów (29), niż w całej pierwszej połowie (27)! Kapitalnie poczynał sobie w tej partii (12 "oczek") Paweł Kikowski, który był bezbłędny w próbach z dystansu, jak i wejściach pod kosz i w ważnym momencie pociągnął zespół.

Świetna passa Trefla trwała aż do 36. minuty, kiedy po "trójce" Waczyńskiego było 72:62. Wtedy zszokowani gospodarze wzięli się do roboty, a ich akcje nakręcał bądź sam kończył rozgrywający Torey Thomas. Jego starania przyniosły efekt - na minutę przed końcem Turów wyrównał na 75:75, a już po chwili obie strony szykowały się do dogrywki.

W doliczonym czasie gra niemal do końca toczyła się wedle hasła "kosz za kosz". Gdy do końca pozostało już tylko 12 sekund przy stanie 81:81 na linii rzutów wolnych stanął faulowany Lorinza Harrington. Amerykanin pewnie trafił obie próby i - jak się okazało - ustalił ostateczny wynik spotkania.

- W końcu zaliczyłem dobry występ, ale zwycięstwo jest zasługą całej drużyny. Mecz miał zwroty akcji, ale przed dogrywką powiedzieliśmy sobie, że po prostu nie możemy już oddać tego zwycięstwa - skomentował spotkanie Kikowski.

PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 81:83 (20:13, 16:14, 21:29, 18:19, dogrywka: 6:8)
Turów: Brkić 17 (3), Thomas 13 (2), Zigeranovic 11, Bochno 9 (3), Kuebler 8 (2), Wysocki 8, Tomaszek 7, Jackson 6, Gabiński 2, Koljević 0
Trefl: Kikowski 21 (4), Waczyński 13 (3), Gustas 11 (1), Harrington 10 (2), Ceranić 9, Dylewicz 8, Kinnard 6, Ljubotina 5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki