Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spokój

Jarek Janiszewski, muzyk i felietonista
Jarek Janiszewski
Jarek Janiszewski
Na co czeka Polska? Na co czekają synowie krainy żuru: zbieracze złomu, koneserzy runa leśnego, poszukiwacze bursztynowej komnaty, upadłe kobiety, alfonsi, profesorowie zwyczajni i nadzwyczajni, policjanci i złodzieje. Otóż wbrew wszelkim tajemniczym rachubom nie spodziewamy się Supermana lub Batmana. Nie wyglądamy Godzilli, która potrafi łapami zniszczyć linie energetyczne. Nie tęsknimy za mutantami potrafiącymi w sekundę zamrozić całą trójmiejską Straż Miejską.

Niczym wystraszone zwierzątka czekamy na skromną stabilizację, na czas, kiedy wszystko będzie poukładane jak buty w przedwojennym sklepie, tym sprzed 1939 roku. Oczywiście, jak to w Polsce, zawsze znajdą się jednostki, dla których spokój jest stanem nienaturalnym - przecież trzeba nieustannie walczyć, trzeba na sztandarach rozpościerać słowiańską duszę.

Klimat nieuporządkowania wprowadza sam wszechświat, który się ponoć permanentnie rozszerza. Trudno w to uwierzyć. Oglądałem ostatnio swój organizm i jakoś nie chciał się rozszerzyć. Taki traf.

Dostaliśmy miliardy na drogi. Powinniśmy skakać ze szczęścia, a ja nie czuję ogólnonarodowej radości. Nie widzę jej na ulicach. Nieustannie brak tego, co pozwala komfortowo spać - spokoju.

Odwiedziłem kiedyś znajomych mieszkających w Wiedniu. Kiedy opuszczali Polskę pod koniec lat 80., mieli nieco ponad dwadzieścia lat. Ja pojawiłem się w ich małym mieszkanku w połowie lat 90. Gdy wieczorem pochłonęliśmy poważną dawkę rozweselających płynów, zapytałem, jak im się żyje w kraju, który nie uchodzi za zbyt rozrywkowy. Przyznali, że Austriacy nie mają wysublimowanego poczucia humoru. Nie będą po pijanemu śpiewać o Lili Marlene i siłować się na rękę.

- "To może wrócicie do Polski" - zapytałem, wypiwszy uprzednio poważną porcję 80-procentowego rumu.
Odpowiedź była banalna, jak narta Justyny Kowalczyk: - "nie wracamy, bo tu żyje się spokojnie".
Ciągnąłem temat: - "Co to znaczy spokojnie? Nie ma Cyganów grających pod oknem?" - zapytałem prowokująco.
- "Wszystko jest tak poukładane, by żyło się jak najprościej - od podatków po komunikację".

Od tamtej pory minęło kilkanaście lat. Przypomniałem sobie o wiedeńskim spotkaniu w kontekście odtrąbionego sukcesu w Brukseli. Zadałem sobie banalne pytanie: - Czy obiecane miliardy przełożą się na społeczny spokój, czy znikną w przepastnych kieszeniach uśmiechniętych kolegów polityków. Stawiałbym raczej na to drugie. Oczywiście pojawią się jakieś drogi, ale jak zwykle, zupełnie niespodziewanie, problemem stanie się unikatowe zwierzę, chronione konwencją europejską i przez przypadek zamieszkujące teren przeznaczony pod autostradę. Będą go bronić organizacje ekologiczne - czujne i biedne.

By zapewnić wychów młodych owego zwierzątka splajtuje kilka firm, a zarobią te, które mają koncesję na sprowadzanie maszyn drogowych do kraju. Te urządzenia nie muszą pracować, mogą tylko stać. A spokój spłynie jedynie na tych, którzy sobie go kupią.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki