Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sopot: Stolikowy handel trafił na Monciak

Kamila Grzenkowska
K. Grzenkowska
Korale i szaliki za kilka złotych, do tego tanie lalki, pieski i inne zabawki wątpliwej jakości. Wydawać by się mogło, że na głównym deptaku Sopotu tzw. tandeta się nie pojawi. Tymczasem od kilku dni na Monciaku, w pobliżu Krzywego Domku, rozstawiane jest wielkie stoisko, przy którym handluje kilka osób. Na brak klientów nie narzekają, zwłaszcza w weekend. Kupcy przyjeżdżają do kurortu z województwa zachodniopomorskiego.

Straż Miejska próbuje zniechęcić handlarzy do prowadzonej w Sopocie działalności, ci jednak odmawiają przyjęcia mandatów. Funkcjonariusze przygotowują już wniosek do sądu grodzkiego w tej sprawie.
- Poinformujemy też urząd skarbowy - zapewnia Tomasz Dusza, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Sopocie. - Za nielegalny handel na Monciaku wystawiamy mandaty w wysokości 500 złotych. Monciak to nie pchli targ. Tu nie ma żadnych zniżek - dodaje.

Problem nielegalnego handlu pojawia się w Sopocie głównie w czasie sezonu letniego, kiedy miasto przeżywa oblężenie turystyczne. Zastępca komendanta SM przyznaje, że po raz pierwszy zdarzyło się, aby po sezonie, i na dodatek z tak dużym stoiskiem, handlarze pojawili się w centrum.

Obecnie obowiązujące prawo nie pozwala jednak służbom na skuteczną interwencję.
- Naszym zadaniem jest niedopuszczenie do tego, by dana osoba "rozstawiła się". Na ogół jest bowiem tak, że kiedy do handlującej już osoby podchodzą strażnicy miejscy, to od razu pojawia się grupka osób, która bierze ją w obronę. Mówią, że "przecież ta osoba jest biedna i musi dorabiać" itp. - opowiada Tomasz Dusza. - Tymczasem z naszych obserwacji wynika chociażby, że ci ludzie przyjeżdżają dobrymi samochodami.

Dusza przyznaje też, że prowadzone są rozmowy na temat wprowadzenia wysokich opłat zniechęcających kupców, tak jak zrobił to niedawno Gdańsk.

Z nielegalnym handlem w czasie wakacji ma problem także dzierżawca mola, Kąpielisko Morskie Sopot. Tutaj jednak nie interweniują strażnicy, bo firma ma swoich ochroniarzy.
- Staramy się ich wyganiać, ale na ogół jest to mało skuteczne. Handlarze pojawiają się głównie na lądowej, otwartej dla wszystkich części mola. Na promenadę już nie wchodzą, bo musieliby zapłacić za bilet wstępu - mówi Marcin Kulwas z KMS.

Urzędnicy nie zamierzają jednak biernie przyglądać się łamaniu prawa w mieście. - Najpierw będziemy ostrzegać, a potem stosować kary. Rozważamy wprowadzenie skutecznego systemu walki z nielegalnym handlem - zapowiada Magdalena Jachim, rzecznik magistratu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki