Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sopocianin w muzeum. Wszystko może być eksponatem, a każdy jest jednakowo cenny. Muzeum Sopotu ma 20 lat

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
O tym, czy strój kąpielowy może być obiektem muzealnym, czy może być nim sam mieszkaniec Sopotu i czy żeby trafić do muzeum musi być w sędziwym wieku, opowiada Karolina Babicz-Kaczmarek, dyrektor Muzeum Sopotu.

Dwudzieste urodziny to dobry moment, żeby zapytać o miejsce wśród innych muzeów Pomorza, jakąś szczególną cechę charakteru, którą sopocka placówka się wyróżnia. Tematyka, część zbiorów, może nawet jeden najważniejszy eksponat.

W naszym regionie muzea najczęściej dziedziczyły kolekcje po swoich niemieckich poprzednikach. My tworzyliśmy naszą od podstaw. Każdy z członków zespołu muzeum, niejednokrotnie będąc zaangażowanym w pozyskanie którejś z części zbiorów, na pytanie, co jest jego ulubionym obiektem, odpowie zupełnie coś innego. Na pewno bardzo cenne są wszelkie pamiątki i muzealia związane z rodziną Claaszen, pierwszymi właścicielami willi, naszej siedziby. Małgorzata Buhcholz-Todoroska, organizatorka i pierwsza dyrektor spotkała się z najmłodszą córką Ernsta Augusta i Marthy Claaszenów, która przekazała nam do zbiorów rodzinne pamiątki i elementy pierwotnego wyposażenia. To stanowi wystawę stałą, przedstawiającą sopockie wnętrze mieszczańskie z początku XX wieku.

Claaszenowie - zamożni gdańszczanie - podobnie jak wielu innych, zakupili działki w letniskowej miejscowości. W początkowym okresie muzeum przede wszystkim skupiało się na tworzeniu wystawy stałej oddającej pierwotny charakter i funkcję willi. Muzeum Sopotu to jednak nie tylko wystawa stała. Może coś spośród rosnącej kolekcji eksponatów?

Mamy w naszych zbiorach bardzo różne obiekty. Od dużego zbioru fotografii z różnych dekad przez pocztówki, meble, porcelanę, fajans po takie smaczki, jak na przykład przedwojenna szczotka do podłogi, sól do uzdatniania wody z paczki z UNNRy i często z tymi obiektami wiążą się bardzo emocjonalne historie.

Sopocianin w muzeum. Wszystko może być eksponatem, a każdy j...

A dla pani osobiście który obiekt jest najbardziej znaczący?

Wszystkie eksponaty są dla mnie bardzo ważne, mogę jednak powiedzieć o obiekcie, który ostatnio kupiliśmy i był dla nas w muzeum wielką radością, a także dużą niespodzianką. Na aukcji w Szczecinie wypłynęły przedmioty związane z Clarą Claaszen, siostrą Ernsta Augusta. Kupiliśmy ten zbiór podczas licytacji. Były duże emocje. Bardzo nam na tych nieznanych elementach historii rodu zależało. Zakup był wielką radością. Wśród obiektów znajduje się m.in. dziennik Clary. W tym dokumencie opisany jest ślub Marty i Ernsta, późniejsze pobyty Clary u brata w Sopocie. Wydawałoby się, że trochę już wyeksploatowaliśmy historię rodu Claaszenów. Jest ona znana wśród pasjonatów historii Sopotu. Pojawia się na wystawie stałej i w naszym przewodniku. Historia rodziny Claaszen nadal odkrywa przed nami nowe tajemnice.

Kim byli Claaszenowie, bo jednak nie wszystkim naszym czytelnikom mogą być znani?

To była gdańska rodzina kupiecka z wielowiekową tradycją i korzeniami flamandzkimi. Na fali mody z początku XX wieku - posiadania domu w pobliskim kurorcie - Ernst August Claaszen postanowił kupić w Sopocie ziemię i wybudować dom. Nabył też sąsiadujące działki, ulica Poniatowskiego prowadząca do willi nazywała się wtedy Ernststrasse. Claaszenowi jako jednemu z pierwszych mieszkańców tej części miasta przysługiwało prawo jej nazwania. Willa projektu Waltera Schulza wybudowana została w stylu eklektycznym w 1904 roku. Zamieszkał tu Ernst August ze swoją drugą żona, Marthą. Jego pierwsza żona Agnes zmarła w połogu. Z tego małżeństwa urodził się syn, Arthur, prawnik. Z drugiego pochodziły dwie córki Theodora oraz młodsza od niej o ponad 16 lat Ruth Asta. W 1924 Ernst August popełnił samobójstwo. Claaszenowie mieszkali tu do 1928 roku. Wdowa z młodszą córką 4 lata walczyły o zachowanie domu. Theodora była już wtedy zamężna, Arthur zginął w I wojnie światowej. Prawdopodobną przyczyną śmierci Ernsta Augusta był powojenny kryzys i nietrafione inwestycje. Martha i Ruth starały się uniknąć straty willi wyprzedając ruchomości i cenne dzieła sztuki z kolekcji Ernsta Augusta, jednak ostatecznie musiały sprzedać dom. Ruth wyszła później za mąż za konsula duńskiego w Wolnym Mieście Gdańsku, Haralda Kocha. Przez krótki okres mieszkała w willi Junckego przy ul. Goyki, gdzie obecnie powstaje sopocki Art Inkubator. W albumach przekazanych przez Ruth znajdują się zdjęcia historycznych wnętrz tamtej willi oraz otaczającego ją założenia parkowego. Na szczególną uwagę zasługują fotografie dokumentujące wnętrze siedziby obecnego muzeum. Były one niezwykle pomocne przy rekonstrukcji pomieszczeń. Darowizna zawierała też część mebli, kolejną ich partię kupiliśmy od spadkobierców. Dzięki tym fotografiom, uzupełniając stałą ekspozycję, dokładnie wiemy co leży w sferze naszych zainteresowań. Tak właśnie pozyskaliśmy krzesła chippendale'owskie, fotele, stolik orientalny na stałą wystawę.

To było już jednak parę lat po powstaniu muzeum, a jak zaczynała się jego historia 20 lat temu?

Muzeum powstało z okazji uczczenia stulecia nadania praw miejskich Sopotowi w 1901 roku. Już wcześniej omawiano różne pomysły na program i lokalizację sopockiej placówki muzealnej. Rozważano poza naszą lokalizacją pobliską willę Bassnera, wspomnianą willę Junckego. Willa Claaszenów nie jest zlokalizowana w sąsiedztwie głównej osi, deptaka Bohaterów Monte Cassino. Jej atutem jest położenie tuż przy nadmorskiej promenadzie, w otoczeniu klimatycznego ogrodu.

Wspomniała pani o tworzeniu Muzeum Sopotu niemal od podstaw. To nie było chyba łatwe?

Willa zachowała się zewnętrznie w bardzo dobrym stanie, ale muzeum przejmowało ją od działającej tu wcześniej poradni psychologiczno-pedagogicznej i był to wtedy budynek dostosowany do jej wymogów. Trzeba było przeprowadzić rozległy remont. Przeprowadzono konserwację całej stolarki, w tym schodów, okien, drzwi, rolet. Jednym z ciekawszych elementów wyposażenia, które się zachowały do naszych czasów, są zdobione kaloryfery. Dla wielu osób nasza wystawa stała jest trochę jak podróż w czasie.

Wróćmy do programu gromadzenia eksponatów nie związanych już tylko ze stałą ekspozycją, tych eksponatów z których powstają wystawy tematyczne, czasowe. Czym mogą zaskoczyć takie zbiory?

Dam taki przykład. Z okazji 18. rocznicy powołania Muzeum Sopotu zespół merytoryczny podjął decyzję o stworzeniu kolekcji strojów kąpielowych. Chcielibyśmy żeby to był element wyróżniający naszą instytucję. Pomysł na ujęcie Sopotu w mocnym, charakterystycznym symbolu. Są to obiekty trudne do pozyskania na krajowym rynku antykwarycznym. Elementy tej powstającej kolekcji kupujemy głównie za granicą. Tworzona kolekcja doskonale pokazuje jak wielkie zmiany zaszły w modzie i sferze obyczajów.

Jednak historia to nie tylko przedmioty, to ludzie, ich posiadacze, to ich losy, to co niosą we własnej pamięci.

Muzeum od początku stawiało na ścisłą współpracę z sopocianami. Interesujemy się losem współczesnych mieszkańców i tych osób, które w przeszłości mieszkały w naszym mieście. W zbiorach znajdują się przedmioty przekazane przez osoby, które wyjechały z Sopotu po 1945 roku jak i obecni mieszkańcy. Często sopocianie przynoszą nam obiekty znalezione podczas remontów, na strychach, w piwnicach, pod podłogami. Są to fragmenty tapet, drobne przedmioty,które szkoda byłoby utracić.

Wracając do ludzi, bogaci mieszczanie z początku XX wieku to tylko niewielki procent mieszkańców ówczesnego miasta. Niebawem historia nabrała tu wielkiego tempa, zmieniło się wszystko...

W 2007 roku prezentowaliśmy historię sopockich rodzin rybackich, w tym również rodzin, które nadal zajmują się rybołówstwem. Uzyskaliśmy dostęp do wielu archiwów prywatnych, niesamowitych zdjęć pokazujących codzienność rybaków. Ta wystawa spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. W 2009 roku zrealizowaliśmy duży projekt badawczy dotyczący Polonii sopockiej, mniejszości polskiej mieszkającej w mieście przed 1945 rokiem. Zebraliśmy relacje świadków historii, wyprodukowaliśmy film - fabularyzowany dokument, pokazujący losy tej grupy do 1939 roku. Oddaliśmy do konserwacji zabytkowe sztandary organizacji polonijnych. Kontynuujemy ten wątek tematyczny. Niecałe 2 tygodnie temu otworzyliśmy ekspozycję zlokalizowaną w kościele Najświętszej Marii Panny Gwiazdy Morza. Na emporach świątyni, która w przedwojennym Sopocie była miejscem integrującym polską społeczność miasta, opowiadamy o historii kościoła, jego roli dla Polonii sopockiej i przybliżamy losy członków tej społeczności. Na wystawie wykorzystaliśmy elementy spuścizny po Franciszku Mamuszce, który jako pierwszy po wojnie zajmował się losami Polonii. Jest to m. in. niezwykle cenny zbiór kwestionariuszy, które badacz regionu rozsyłał do członków rodzin polonijnych, do osób które przeżyły wojnę, do ich krewnych. Jego praca dokumentacyjna uchroniła materiały archiwalne i fotografie przechowane przez Polaków z Pomorza. To wielka rzecz.

Współcześni sopocianie też niosą w sobie wspomnienia, ich opowieści stają się częścią zbiorów.

Od początku działalności wykorzystujemy relacje świadków historii, które wykorzystujemy na potrzeby działalności muzeum. W 2011 roku rozpoczęliśmy projekt „Sopocianie”. Ma on otwartą formę. Zbieramy relacje od osób, które chcą się z nami podzielić swoją prywatną historią. Obecnie w Encyklopedii Sopocian znajdują się relacje przedwojennych mieszkańców Sopotu m.in. mieszkańców Ratzeburga, w którym po wojnie zamieszkała duża grupa dawnych mieszkańców. Mamy bardzo dużo wspomnień osób, które przyjechały do Sopotu po 1945 roku. To bardzo ciekawe wspomnienia, są to relacje o tym trudnym okresie często z perspektywy dziecka. Bardzo często podczas zbierania relacji mieszkańcy dzielą się z nami swoimi archiwaliami, prywatnymi zdjęciami. Mają one i tę wartość, że wykonywane były często w miejscach, które nie były udokumentowane fotograficznie: na tyłach budynków, w podwórzach.

Co można oglądać w Muzeum Sopotu w jego dwudzieste urodziny?

Nasza obecna wystawa sezonowa jest poświęcona Johnowi Faltinowi. Był to fotograf-amator, z zawodu księgowy, który dokumentował Sopot na przełomie XIX i XX wieku. Częściowo jego zdjęcia zostały wykorzystane jako pocztówki. Zdjęcia Faltina są wręcz reporterskie, na przykład z rozbiórki drugiego Domu Kuracyjnego, z budowy w tym miejscu trzeciego Kurhausu, z powstawania Łazienek. Te niezwykłe fotografie pokazują Sopot w momencie przeobrażenia z wsi w miejscowość letniskową.
Z okazji jubileuszu przygotowaliśmy wystawę plenerową poświęconą działalności Muzeum Sopotu w latach 2001-2021 roku, kameralny koncert, pokaz animacji oraz prezentację wyjątkowego, niedawno zakupionego do zbiorów eksponatu, pamiętnika Clary Claaszen.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki