Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Solidarność Stoczni Gdańsk chce sprostowania i 100 tys. zł od "Gazety Wyborczej"

Jacek Wierciński
Karol Guzikiewicz
Karol Guzikiewicz Tomasz Bołt
Sprostowania i 100 tys. zł odszkodowania, które miałoby zostać przekazane na Caritas, domaga się Komisja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność od wydawcy "Gazety Wyborczej" za opublikowany w poniedziałek artykuł.

Pieniądze za wstąpienie do związku zawodowego, pożyczki za udział w protestach i wydatki z funduszu na ratowanie Stoczni Gdańskiej na wypłatę dla żony wiceszefa zakładowej Solidarności, kwiaty na pogrzeby i zapomogę dla śp. prałata Henryka Jankowskiego - to tylko niektóre stwierdzenia jakie pojawiły się w poniedziałkowej publikacji "Gazety Wyborczej" - "Solidarni z kasą".

Władze "S" uważają, że artykuł jest krzywdzący i zawiera nieprawdziwe stwierdzenia. Domagają się sprostowania, a "S" także 100 tys. zł odszkodowania do przekazania na Caritas Polska. Sprostowania domaga się też prezes stowarzyszenia "Solidarni ze Stocznią Gdańską" Marian Krzaklewski.

- Cały ten artykuł ma bardzo niesmaczny wydźwięk. Autor próbuje zdyskredytować mnie, informując np., że wziąłem zapomogi. Ale ani ja, ani żaden z działaczy nie przyznał sobie nigdy sam zapomogi. Jeśli z niej skorzystałem to na takich samych warunkach jak inni stoczniowcy - przekonuje Karol Guzikiewicz, wiceszef stoczniowej Solidarności. - Nie ma dziś w Stoczni Gdańsk ani jednego pracownika, który by kiedyś z niej nie skorzystał - podkreśla.

Guzikiewicz zaznacza, że związek nie płacił stoczniowcom za zapisywanie się do niego.
- To kłamstwa. Nigdy byśmy sobie nie pozwolili na takie praktyki. Nigdy byśmy sobie nie pozwolili też na trwonienie pieniędzy "z cegiełek". Nigdy nie płacimy też za udział w manifestacji. Ponosimy w związku z tym jakieś koszty, płacimy np. za autokary czy posiłki, ale mamy swój własny fundusz strajkowy - dodaje Guzikiewicz, który przekonuje, że informacje zawarte w artykule to nie pomyłki, ale "świadome działanie".

Krzaklewski przekonuje, że informował autora artykułu o tym, że jego stowarzyszeniu zdarzało się odrzucać niektóre wydatki sygnalizowane przez "S". "Z przykrością stwierdzam , że dziennikarz ten przemilczał w swoim artykule tę kluczową informację" - napisał w sprostowaniu.

- Gdy dowiedziałem się o zastrzeżeniach stoczniowej "S" do tekstu, poprosiłem o wskazanie ewentualnych błędów. Odpowiedzieli, że "wszystko jest nieprawdą" nie podając szczegółów - relacjonuje autor artykułu Krzysztof Katka. - Odnoszę wrażenie, że chcą zastraszyć mnie i wszystkich innych, którzy zainteresowaliby się ich finansami, a mniej im zależy na wyjaśnieniu sprawy. Sprostowanie pana Krzaklewskiego otrzymaliśmy kilka godzin temu i po analizie odpowiemy na nie zgodnie z przepisami prawa. Nie wdając się w dłuższą polemikę mogę teraz powiedzieć, że potwierdza on wiele przytoczonych przeze mnie danych - mówi.
[email protected]

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki