Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smoleńsk we mgle. Czy uczcimy godnie rocznicę katastrofy?

Barbara Szczepuła publicystka
Dziesiątego kwietnia 2010 roku była sobota. Zebraliśmy się w holu Politechniki Gdańskiej na Pomorskim Kongresie Obywatelskim, który zorganizował doktor Jan Szomburg, prezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Rozpoczęcie obrad przeciągało się. Pijąc kawę, czekaliśmy na przybycie premiera Tuska.

Wreszcie ktoś, bodaj Janusz Lewandowski, powiedział, że coś się stało z samolotem prezydenckim lecącym do Smoleńska na katyńskie obchody 70. rocznicy zamordowania polskich oficerów. Premier już jedzie do Warszawy.
- Awaria? Co z pasażerami? Rozdzwoniły się komórki. Najpierw było niedowierzanie, bo to przecież niemożliwe - może fałszywa wiadomość… Pierwsze telewizyjne obrazy odbierały nadzieję. Kto był na pokładzie? Ze zgrozą wyławialiśmy z relacji zszokowanych dziennikarzy znajome nazwiska. Prezydent i jego żona… Maciej Płażyński… Anna Walentynowicz… Aram Rybicki… Kto jeszcze?!... Nastał czas płaczu - jak mówi Kohelet.

Małgorzata Rybicka poszła rano do kuchni napić się kawy. Czekając, aż woda się zagotuje, włączyła telewizor. Aram poleciał z prezydentem do Katynia, pewnie będą jakieś relacje… Nagle słyszy komunikat: "została zerwana łączność z samolotem prezydenckim". Nogi się pod nią ugięły. Kolejna wiadomość: "samolot się rozbił". Jezu, niemożliwe… Każda następna wiadomość jest coraz gorsza."Prawdopodobnie nikt nie przeżył".Słowa walą obuchem w głowę, porażają, dławią. Nagle błysk nadziei, reporter relacjonuje z miejsca wypadku: podobno są trzy osoby ranne… Więc może jednak Aram ocalał…

***
Wtedy byliśmy wszyscy przerażeni, zjednoczeni w żałobie, współczujący. Przeżywaliśmy pogrzeby ofiar katastrofy, uczestnicząc tłumnie w tych, które odbywały się na naszym terenie. Jak długo trwała żałoba? Dziś już nie pamiętam dokładnie, ale na pewno za krótko. Zaczęły się awantury, przepychanki, podział na my i oni. Dwa wrogie obozy - z jednej strony pisiory, z drugiej platfusy - zaczęły obrzucać się inwektywami, obarczać winą za wszystko. Krzyż przy Krakowskim Przedmieściu, zamiast łączyć, dzielił. Rosła nienawiść. Jarosław Kaczyński przegrywa wybory prezydenckie z Bronisławem Komorowskim, więc Komorowski zostaje "przypadkowym prezydentem" i "uzurpatorem". Pięć lat później prezes PiS zarzuca mu w wywiadzie prasowym "pospieszne przejmowanie władzy" i "ogromną moralną odpowiedzialność za to, co się stało". Tuska nazywa zdrajcą, który układał się z Putinem.Antoni Macierewicz od lat mówi o zamachu. Mnoży teorie wyjaśniające, jak go dokonano. W tych dniach z prokuratury wyciekły do mediów stenogramy rozmów w kokpicie Tu-154. Można z nich wywnioskować, że w ostatnich minutach przed zderzeniem z ziemią naciskano na pilota, by lądował. Wiemy, że pogoda była zła, że piloci nie mieli odpowiednich uprawnień i nie przestrzegali procedur. Ale część Polaków wierzy w wersję Macierewicza, i nie ma na to rady. Tak straszliwa katastrofa - myślą - nie może mieć banalnej przyczyny.

Zatrzymajmy się dziś choć na chwilę i wspomnijmy życzliwie tych, którzy zginęli. Wszystkich.Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki