Wreszcie ktoś, bodaj Janusz Lewandowski, powiedział, że coś się stało z samolotem prezydenckim lecącym do Smoleńska na katyńskie obchody 70. rocznicy zamordowania polskich oficerów. Premier już jedzie do Warszawy.
- Awaria? Co z pasażerami? Rozdzwoniły się komórki. Najpierw było niedowierzanie, bo to przecież niemożliwe - może fałszywa wiadomość… Pierwsze telewizyjne obrazy odbierały nadzieję. Kto był na pokładzie? Ze zgrozą wyławialiśmy z relacji zszokowanych dziennikarzy znajome nazwiska. Prezydent i jego żona… Maciej Płażyński… Anna Walentynowicz… Aram Rybicki… Kto jeszcze?!... Nastał czas płaczu - jak mówi Kohelet.
Małgorzata Rybicka poszła rano do kuchni napić się kawy. Czekając, aż woda się zagotuje, włączyła telewizor. Aram poleciał z prezydentem do Katynia, pewnie będą jakieś relacje… Nagle słyszy komunikat: "została zerwana łączność z samolotem prezydenckim". Nogi się pod nią ugięły. Kolejna wiadomość: "samolot się rozbił". Jezu, niemożliwe… Każda następna wiadomość jest coraz gorsza."Prawdopodobnie nikt nie przeżył".Słowa walą obuchem w głowę, porażają, dławią. Nagle błysk nadziei, reporter relacjonuje z miejsca wypadku: podobno są trzy osoby ranne… Więc może jednak Aram ocalał…
***
Wtedy byliśmy wszyscy przerażeni, zjednoczeni w żałobie, współczujący. Przeżywaliśmy pogrzeby ofiar katastrofy, uczestnicząc tłumnie w tych, które odbywały się na naszym terenie. Jak długo trwała żałoba? Dziś już nie pamiętam dokładnie, ale na pewno za krótko. Zaczęły się awantury, przepychanki, podział na my i oni. Dwa wrogie obozy - z jednej strony pisiory, z drugiej platfusy - zaczęły obrzucać się inwektywami, obarczać winą za wszystko. Krzyż przy Krakowskim Przedmieściu, zamiast łączyć, dzielił. Rosła nienawiść. Jarosław Kaczyński przegrywa wybory prezydenckie z Bronisławem Komorowskim, więc Komorowski zostaje "przypadkowym prezydentem" i "uzurpatorem". Pięć lat później prezes PiS zarzuca mu w wywiadzie prasowym "pospieszne przejmowanie władzy" i "ogromną moralną odpowiedzialność za to, co się stało". Tuska nazywa zdrajcą, który układał się z Putinem.Antoni Macierewicz od lat mówi o zamachu. Mnoży teorie wyjaśniające, jak go dokonano. W tych dniach z prokuratury wyciekły do mediów stenogramy rozmów w kokpicie Tu-154. Można z nich wywnioskować, że w ostatnich minutach przed zderzeniem z ziemią naciskano na pilota, by lądował. Wiemy, że pogoda była zła, że piloci nie mieli odpowiednich uprawnień i nie przestrzegali procedur. Ale część Polaków wierzy w wersję Macierewicza, i nie ma na to rady. Tak straszliwa katastrofa - myślą - nie może mieć banalnej przyczyny.
Zatrzymajmy się dziś choć na chwilę i wspomnijmy życzliwie tych, którzy zginęli. Wszystkich.Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?