Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć na fotografii - wspomnienia gdańskiego kolekcjonera zdjęć post-mortem

Grażyna Antoniewicz
Pani po pogrzebie
Pani po pogrzebie Warszawa, fot. A. Pulerewicz ( fot. repr. G.Mehring)
Wytworna dama w czarnej krynolinie na kolanach czule trzyma niemowlę w białym ubranku, tylko że dziecko nie żyje. Pełna miłości scena to fotografia post-mortem, tak popularna w drugiej połowie dziewiętnastego wieku i na początku wieku dwudziestego. Rodziny, które nie zdążyły sfotografować najbliższych za życia, robiły to po ich śmierci, ale tak, aby zmarli wyglądali na żywych. O zapomnianym zwyczaju fotografowania zmarłych i gdańskim kolekcjonerze zdjęć post-mortem

- Niekiedy w atelier domalowywano źrenice na zamkniętych powiekach. Fotografia post-mortem to wyraz miłości, sposób na "zatrzymanie" najbliższych wśród żywych. Często była to jedyna podobizna dziecka, męża, matki lub żony, które rodzina zachowywała na pamiątkę. Później taką fotografię noszono przy sobie w medalionie czy jako carte-de-visite - opowiada Władysław Żuchowski, właściciel niezwykłego zbioru fotografii i dagerotypów post-mortem. Jego kolekcja liczy około 250 eksponatów - dagerotypów, ferrotypów i zdjęć z początków XX wieku. W opasłym albumie fotografie post-mortem z Ameryki, Anglii, Francji, Rosji, nie brakuje gdańskich i sopockich.

- Trudno jest kupić jakąś fotografię pośmiertną, bo na takie zdjęcie poluje wielu kolekcjonerów - opowiada Żuchowski.
Wśród dagerotypów [to najstarsza technika fotograficzna - na miedzianych płytach pokrytych światłoczułą substancją powstawały obrazy w jednym egzemplarzu - red.] niemowlę troskliwie przytrzymywane wielką dłonią ojca, który lekko się uśmiecha do syna. Wygląda, jakby za chwilę mieli wyjść na spacer, jedynie krzyżyk z boku mówi nam, że to fotografia post-mortem.
Niekiedy zmarłe osoby ustawiono za pomocą podpórek w naturalnych pozach, zwykle w otoczeniu bliskich, niekiedy - choć rzadko - z ukochanym zwierzakiem.
- Dzieci często umieszczano na krześle lub na foteliku, czasem leżące na łóżeczku. Na wielu fotografiach mają otwarte oczy, żeby stworzyć iluzję, że jeszcze żyją - opowiada Żuchowski.

Taka jest fotografia dziewczynki ubranej w sukienkę w pepitkę, która siedzi na krześle. Na nogach ma buciki - właśnie przyszła z wizytą. W tle widać ołtarzyk i figurki świętych, co wskazuje, że jest to fotografia pośmiertna. Zdjęcie zostało wykonane w Gdańsku w 1869 roku. Zmarła dziewczynka to Ruth Tallegmann, gdzie mieszkała, ile miała lat? Nie wiadomo.
- Dzisiaj trudno nam sobie wyobrazić, że fotograf ustawia elegancko ubrane i ufryzowane zwłoki na specjalnym stelażu, który nadaje im wyprostowaną postawę, ramię opiera na poręczy krzesła lub fotela, w dłoń wkłada książkę czy bukiet kwiatów - dodaje Żuchowski. - Ale zmarłych fotografowano także w otwartej trumnie, jak tę dziewczynkę w morzu kwiatów - dodaje kolekcjoner.
Zdjęcie zrobiono zapewne tuż przed pochówkiem, na odwrocie napis: Orunia 1897 rok.

Dzieci przystrajano w wianuszki, w dłonie wkładano krzyż, czasem oplatano dłonie różańcem. Wśród wzruszających pamiątek fotografia bliźniaczków z Gdańska (1899). Leżą przykryci jedną kołderką. Zmarli zapewne tego samego dnia - może podczas epidemii?
Władysław Żuchowski dostrzega wyjątkowość tam, gdzie zwykły śmiertelnik nie widzi nic osobliwego. Zapytany kiedyś, o czym myśli przy robieniu zdjęć, odpowiedział, że o śmierci. Nie o przemijaniu, lecz właśnie o śmierci. Bo często okazuje się, że rejestracja fotograficzna to utrwalenie zdarzenia, które po chwili nieodwołalnie "umierało".

Nie dziwi nas robienie zdjęć konduktowi żałobnemu, ale czy nadal fotografuje się zmarłego w otwartej trumnie?
- Takie zlecenia zdarzają się coraz rzadziej - opowiada Dariusz Kopeć z oliwskiego zakładu Pan Fotograf. - Pamiątkowych zdjęć, pozowanych z rodziną przy trumnie już się nie robi. Rejestruje się jedynie, gdy najbliżsi żegnają się ze zmarłym. Ale pamiętam, że robiłem kiedyś reprodukcję starej fotografii. Trumna była otwarta i... oparta o drzewo! Lekko pochylona, aby nieboszczyk nie wypadł. Rodzina stała wokół trumny. Zdjęcie zrobiono przed wojną, sądząc po strojach, gdzieś na wsi.
Dariusz Kopeć pracuje w zakładzie Pan Fotograf ponad dwadzieścia lat.

- Uczyłem się u Mikołaja Oleszkiewicza, przedwojennego fotografa z Nowogródka, który 1946 roku otworzył ten zakład. Pamiętam, że kiedyś zadał mi pytanie: Masz tylko jedną świecę, nieboszczyka w trumnie. Jak mu zrobisz zdjęcie, jak go oświetlisz, gdy nie masz lampy błyskowej - opowiada Dariusz Kopeć. - Kombinowałem jak konik pod górkę i nie wiedziałem. Okazało się, że przed wojną stawiało się aparat na statywie, a świecę z jednej strony trumny i naświetlało pięć minut. Po pięciu minutach przestawiało się świecę na drugą stronę i znów naświetlało. Wizerunek nieboszczyka był ostry, bo on się nie ruszał, a postać równomiernie oświetlona.
Tak zapewne zrobiono zdjęcie brodatego oliwskiego mnicha w trumnie. Fotografia pochodzi z około 1920 roku.
W kolekcji zadziwiające, jakby wczoraj zrobione zdjęcie w sepii, z przełomu wieku. Rodzina stoi przy otwartej trumnie umieszczonej na stelażu. Zrobiono je przed domem, a może w kaplicy, gdyż w rogu stoi palma.
- Nieczęsto spotykamy całą rodzinę przy otwartej trumnie - mówi Władysław Żuchowski. - Widać, że specjalnie przechylono głowę zmarłej, żeby można ją było zobaczyć. Chyba płomyki świec domalowano w zakładzie.

Wzruszają aide memoris fotografie przedwcześnie zmarłych niemowląt i dzieci. Tu chłopczyk w trumnie i szarfa z napisem "Ukochanemu Stasiowi Matka", tam dziewczynka na szezlongu, jakby spała. Na innej fotografii światło słoneczne wpadające przez okno po raz ostatni ogrzewając ukochane dziecko.
"Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą, zostaną po nich buty i telefon głuchy" - pisał ksiądz Twardowski. Czasami zostaje też fotografia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki