Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skażenie u wybrzeży Gdyni. Plama jest, katastrofy nie ma?

Tomasz Słomczyński
Reprodukcja
W Zatoce Gdańskiej, 2 mile morskie od portu w Gdyni, na dnie zalega warstwa paliwa - jest to wyciek z wraku niemieckiego statku Stuttgart. Plama ma 2 hektary powierzchni. Kolejne dwa to obszar skażony. Naukowcy z Instytutu Morskiego nazwali sytuację w tym rejonie zatoki "lokalną katastrofą ekologiczną".

Tymczasem, jak się okazuje, część środowiska naukowego nie zgadza się z tą opinią.
Obecnie, oprócz Instytutu Morskiego, dwa inne ośrodki badawcze (PG, UG) zajmowały się wyciekiem ze Stuttgartu.

Inżynier Justyna Rogowska jest tuż przed obroną pracy doktorskiej dotyczącej składu chemicznego wody i osadów dennych w rejonie wraku statku Stuttgart. Od 4 lat, przy współpracy z Instytutem Morskim i Uniwersytetem Gdańskim, prowadzi badania tego obszaru pod kierownictwem prof. Jacka Namieśnika, dziekana Wydziału Chemicznego Politechniki Gdańskiej.

Paliwo zatruwa Bałtyk: Skażenie u wybrzeży Gdyni

- Pobraliśmy 33 próbki wody i osadu z dna. W trzech stwierdziliśmy wysokie stężenia tzw. WWA - niebezpiecznych dla środowiska węglowodorów aromatycznych - tłumaczy Justyna Rogowska. Uzyskane wyniki naukowcy porównali do dostępnych informacji dotyczących stężeń występujących w innych częściach Zatoki Gdańskiej - czyli do tzw. tła. - W jednej próbce stwierdziliśmy 10 000-krotne przekroczenie w stosunku do "tła", w innej zaś 1000-krotne - relacjonuje inż. Rogowska.

Najwyższe stężenia niebezpiecznej dla środowiska substancji stwierdzono przy samym wraku. Co ciekawe - bardzo wysokie stężenia znajdują się również w odległości ok. 600 metrów od niego. Co jest dalej? Nie wiadomo. Nie można wykluczyć, że jeszcze wyższe stężenia mogą występować w dalszej odległości od wraku. - To może potwierdzać hipotezę, że plama paliwa spływa po stoku, na którym znajduje się wrak - stwierdza prof. Jacek Namieśnik.

Czytaj także: Bałtyk: płetwonurkowie odkryli radziecki statek

Doktor Katarzyna Smolarz z Uniwersytetu Gdańskiego prowadzi badania biologiczne i toksykologiczne w bezpośredniej bliskości wraku statku Stuttgart.

- Bioróżnorodność gatunkowa fauny dennej na tym obszarze jest mniejsza, co oznacza, że występuje tam mniej gatunków niż w innych, porównywalnych miejscach, gdzie nie dociera wyciek zanieczyszczeń. Pewnych gatunków, które są charakterystyczne dla wód czystych, w pobliżu wraku nie ma. Natomiast występują gatunki - wskaźniki dna zanieczyszczonego. Chodzi w szczególności o gatunki, które żyją zagrzebane w piasku - informuje dr Katarzyna Smolarz, zastrzegając równocześnie, że badania nie zostały zakończone i wszystko, co mówi na ten temat, należy uznać za bardzo wstępne wnioski. - U małży stwierdziliśmy mutacje na poziomie materiału genetycznego, zmiany w garniturze chromosomów oraz występowanie chorób nowotworowych. Jest to sygnał ostrzegawczy, że w pobliżu wraku występują związki o właściwościach rakotwórczych i mutagennych.

Czy te badania potwierdzają opinię o ekologicznej katastrofie? Nie brakuje głosów zaprzeczających twierdzeniom naukowców z Instytutu Morskiego.

- Nie może tu być mowy o katastrofie ekologicznej - twierdzi dr Eugeniusz Andrulewicz z Morskiego Instytutu Rybackiego. Wtóruje mu prof. Jan Marcin Węsławski z Instytutu Oceanologii PAN: - To jeden z licznych śmietników na dnie morza. Leży na tyle głęboko, że dopóki ktoś nie naruszy tego osadu, to nie powinien on się rozprzestrzenić i zagrozić innym obszarom.

- Oddziaływanie wyciekającego paliwa na ekosystem zatoki i jej bioróżnorodność chyba znaczące nie było i nie jest. Są bardziej dynamiczne, groźniejsze i szerzej degradujące ją czynniki - twierdzi prof. Krzysztof Skóra z UG i zwraca uwagę na inne zagrożenia dla Bałtyku, m.in. fizyczne unicestwianie zbiorowisk roślinnych strefy brzegowej, nadmierne eksploatowanie zasobów, nadmiar spływu z pól i ludzkich siedlisk substancji przeżyźniających Bałtyk. - Eliminacja tych zagrożeń da lepsze pożytki w rewitalizacji zatoki niż ewentualne usuwanie z dna mazutu pochodzącego z wraku Stuttgart - tłumaczy prof. Krzysztof Skóra.

Sytuacja stabilna i nie jest gorzej

Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej: Sytuacja w rejonie skażenia spowodowanego przez wrak Stuttgart jest dość stabilna. Jak wskazuje raport z 2009 r. (fragmenty w ramce obok), sytuacja w tym rejonie nie zmieniła się znacząco. W sprawie usunięcia zanieczyszczenia należy zachować ostrożność i rozwagę, ponieważ będzie to bardzo duże i kosztowne przedsięwzięcie, które niewłaściwie przeprowadzone może spowodować znacznie większą katastrofę ekologiczną. Ministerstwo zamierza monitorować sprawę skażenia oraz planuje podjęcie działań mających na celu dokładniejsze zbadanie wraku, przede wszystkim pod kątem opracowania koncepcji wydobycia i utylizacji wydobytej substancji. Ministerstwo, po konsultacji z GIOŚ, zgłosi wrak statku Stuttgart do wpisania na tzw. listę bomb ekologicznych. Jest to lista obiektów (obszarów) stwarzających poważne zagrożenie dla środowiska, przewidzianych do likwidacji w ramach opracowanego programu. Z zapytaniem w sprawie wraku zwróciła się belgijska firma DEME. Firma jest zainteresowana problemem. Analizuje możliwości usunięcia i unieszkodliwienia zanieczyszczeń oraz rekultywacji dna. Nie wiadomo, czy firma podejmie się tego zadania.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Wielki konkurs Dziennika Bałtyckiego. WYGRAJ Mieszkanie za czytanie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki