Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seria tragedii na na torach na gdańskiej Oruni. Czy system monitoringu pomoże?

Maciej Pietrzak
W czwartek na owianym złą sławą torowisku zginęła kolejna osoba, tym razem młody mężczyzna. PKP PLK zapowiada, że wkrótce na wszystkich jej trójmiejskich stacjach pojawią się kamery.

11 maja, 27 marca, 17 listopada - to daty tylko trzech ostatnich śmiertelnych zdarzeń, do których doszło na torach kolejowych na Oruni. Co roku w wyniku samobójstw, nieszczęśliwych wypadków czy zabronionego przechodzenia przez torowisko ginie w tym miejscu kilka osób. Dzielnica, przez którą przebiega m.in. międzynarodowa linia E-65, od wielu lat nie może też się doczekać bezkolizyjnych przejazdów - potrzebne są przynajmniej dwa. Wciąż pozostają one tylko w fazie projektów. Pojawia się jednak pytanie, czy nie można na Oruni podjąć w końcu prostszych, bardziej doraźnych działań, które pozwolą w przyszłości zapobiec choć jednej, podobnej do wspomnianych tragedii.

W Gdańsku Oruni pociąg śmiertelnie potrącił człowieka [ZDJĘCIA]

Prokuratura bada okoliczności czwartkowej śmierci młodego mężczyzny. Wstępne ustalenia wskazują na samobójstwo. W marcu w taki sposób na Oruni zginął starszy, 68-letni mężczyzna. Najbardziej bulwersujące było jednak samobójstwo 11-letniej dziewczynki, do którego doszło jesienią.

Pendolino śmiertelnie potrąciło 11-latkę w Gdańsku. Policja: wszystko wskazuje na samobójstwo

Seria tragedii na na torach na gdańskiej Oruni. Czy system monitoringu pomoże?
Przemek Świderski

Choć odebranie sobie życia to najczęstsza przyczyna dramatów na oruńskich torach, to w przeszłości dochodziło do nich także z powodu chociażby chęci skrócenia sobie drogi czy upadku nietrzeźwej osoby z peronu. Co znamienne, do niemal wszystkich tragedii w ostatnich latach dochodziło rano, między godziną 6 a 10. Oprócz ludzkich dramatów każde z tych zdarzeń to także oczywiście zaburzenia w kursowaniu pociągów i opóźnienia, co naraża kolejarzy na ewentualne koszty z tytułu odszkodowań. Postanowiliśmy zapytać ich zatem, czy mają zamiar na Oruni w końcu np. wzmocnić patrole Straży Ochrony Kolei albo zamontować kamery.

- Do końca tego roku planujemy zakończyć montaż monitoringu na stacjach i przystankach na trójmiejskim odcinku linii Gdynia - Warszawa. Kamery będą zainstalowane na peronach, tam gdzie przebywają podróżni oraz w miejscach obsługi pociągów - informuje Karol Jakubowski z biura prasowego PKP PLK.

- Nasi funkcjonariusze kilkukrotnie w ciągu doby pojawiają się na odcinku Pruszcz-Gdański - Gdańsk Południe. W zeszłym roku na terenie Trójmiasta odnotowaliśmy trzy śmiertelne zdarzenia, kiedy osoby postronne wtargnęły na tory wprost pod nadjeżdżający pociąg. W tym roku miały miejsce dwa takie zdarzenia. Tylko w zeszłym roku wystawiliśmy łącznie 48 pouczeń oraz 206 mandatów osobom, które przekraczały tory w sposób nielegalny i niebezpieczny - dodaje Bartłomiej Drobotowicz, zastępca komendanta regionu SOK w Gdańsku.

Kolejarze podkreślają również, że aby ograniczać ryzyko wypadków na torach, prowadzą też intensywne działania edukacyjne.

- Rocznie przez wtargnięcia na tory przez osoby piesze dochodzi do około 200 najtragiczniejszych w skutkach zdarzeń. Nasza kampania „Bezpieczny przejazd - szlaban na ryzyko!”, skierowana jest także do pieszych. Odwołując się do rozsądku, staramy się przekazać, jak niebezpieczne jest przechodzenie przez tory w miejscach niedozwolonych, organizujemy akcje ulotkowe, a tereny kolejowe są stale patrolowane przez Straż Ochrony Kolei - dodaje Karol Jakubowski.

Wypadek śmiertelny na torach na Oruni

Na Oruni znajduje się aż pięć przejazdów na poziomie szyn. Tory linii kolejowych 226, 721 do Portu Północnego i wspomnianej E-65 odcinają od miasta i paraliżują życie blisko 3 tys. mieszkańców. Do ryzykownych sytuacji dochodzi niemal codziennie właśnie przez brak bezkolizyjnych przepraw.

- PKP i władze samorządowe od lat przerzucają się problemem naszej dzielnicy jak gorącym kartoflem. Między godziną 5 a 22 szlabany są zamknięte w każdej godzinie średnio 30 min. Niektórym brakuje cierpliwości i przechodzą przez tory, ryzykując życie. Każdego dnia drżymy, czy na przykład karetka pogotowia, która utknęła na przejeździe, zdąży do umierającej osoby - podkreśla Agnieszka Bartków, przewodnicząca zarządu Rady Dzielnicy Orunia-św. Wojciech-Lipce.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki