MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Samobójcza śmierć strażniczki z Gdańska. Związkowcy piszą do prokuratury

Szymon Zięba
Adam Warżawa/ Archiwum
Po samobójczej śmierci Barbary K., strażnicy wysłali pismo do prokuratury, w którym tłumaczą, że zakwestionowane procedury wykonywano na polecenie przełożonych. Według naszych ustaleń, prokuratura sformułowała zarzuty dla kolejnej osoby.

Do śledczych dotarło pismo związkowców ze Straży Miejskiej, w którym podkreślają m.in., że zakwestionowane procedury strażnicy wykonywali na polecenie swoich przełożonych. Tymczasem w toku odrębnego dochodzenia, które prowadzi sopocka prokuratura, zabezpieczono list pożegnalny tragicznie zmarłej kobiety.

Jak wyjaśnia prok. Renata Klonowska, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście, pismo związkowców Straży Miejskiej trafiło do nich 27 marca br. - Proszą oni, byśmy obiektywnie podeszli do śledztwa prowadzonego w sprawie niedopełnienia obowiązków i poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy Referatu Wykroczeń gdańskiej Straży Miejskiej. Pytają także, czy do odpowiedzialności karnej mogą być pociągnięci funkcjonariusze, którzy podpisując analizowane przez nas protokoły nie mieli świadomości, że łamią prawo - tłumaczy prok. Klonowska.

Związkowcy w nadesłanym piśmie twierdzą, że kwestionowane dziś przez śledczych procedury były tolerowane i akceptowane przez przełożonych strażników. - Oceniając materiał dowodowy i kończąc postępowanie przygotowawcze zwrócimy uwagę na to, czy funkcjonariusze wiedzieli, że łamią prawo, sprawdzimy też, jakie szkody zostały spowodowane taką działalnością - mówi prok. Klonowska. Prokurator przypomina jednak, że osoby, które nie wiedziały, że łamią prawo, nie są zwolnione z odpowiedzialności.

Samobójstwo oskarżanej strażniczki miejskiej ujawniło narastające od lat problemy formacji

Przypomnijmy, że Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście w grudniu zeszłego roku postawiła 139 zarzutów 56-letniej Barbarze K., pracownicy Referatu Wykroczeń Straży Miejskiej w Gdańsku. Według śledczych, kobieta przepisywała notatki służbowe strażników, zamiast dokonać osobistego przesłuchania ich do protokołu. Było to wymagane prawem w sytuacji, gdy dany funkcjonariusz spotkał się z odmową przyjęcia mandatu. Prokuratorzy uważają, że w podobny proceder zamieszanych jest więcej pracowników Straży Miejskiej w Gdańsku.

W oficjalnym oświadczeniu komendant SM Leszek Walczak podkreślił, że badana przez prokuraturę procedura przesłuchań świadków była stosowana do kwietnia 2010 r. Zmieniono ją wówczas na wniosek samej straży, bez związku z postępowaniem śledczych. - Korekt dokonaliśmy po stwierdzeniu - w naszej ocenie - błędów formalnych - oświadczył Walczak.

Więcej na ten temat przeczytasz w środowym (2.04.2014 r.) papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" lub kupując e-wydanie gazety

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki