Podobnie było w przypadku Jacka Kurskiego. Kiedy polityk po przegranych wyborach jednego dnia wydał oświadczenie o rozstaniu z polityką, a drugiego o rozstaniu z żoną, od razu odezwały się głosy, że tracimy utalentowane zwierzę polityczne. Że polska scena bez Kurskiego będzie dużo uboższa.
Choć złośliwi mówią, że to raczej on bez mandatu będzie dużo bardziej uboższy. Nawet jego polityczni wrogowie, na wieść o rozstaniu z polityką, mówili przed kamerami: - A przecież nam żal... W niejednym oku łza się zakręciła. Czysta telenowela.
Sam europoseł (jeszcze będzie nim przez kilkanaście dni), zanim wydał oświadczenie o rozstaniach, tuż po przegranych wyborach przekonywał mnie, że jeśli odejdzie z polityki, to na krótko. Tak, żeby sobie odpocząć, przemyśleć. Żachnął się, słysząc coś o politycznej śmierci bulteriera. Stwierdził, że był już czterokrotnie żywcem do politycznego grobu składany i że za każdym razem się odradzał.
A przecież powroty nie są łatwe. Zwłaszcza jak się nie bardzo ma dokąd wrócić. Na przykład Jan Rokita, niedoszły premier z Krakowa, wyszedł z polityki, bo jego żona Nelly w nią weszła. Wyszedł i do tej pory nie wrócił. Teraz spędza czas we Włoszech jako publicysta.
Podobnie było z premierem z Gorzowa, Kazimierzem Marcinkiewiczem, który z polityką wziął rozbrat, żeby się związać z biznesem. Z tym że jego odejście było raczej w stylu telenoweli "M jak miłość".
Jacek Kurski ma nadzieję na powrót, choć Rysiek do "Klanu" już nie powrócił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?