18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Nowosielski: O zamek w Malborku możemy być spokojni ROZMOWA

rozm. Tomasz Słomczyński
P. Świderski/archiwum DB
O tym czy Niemcy będą chcieli odebrać nam krzyżackie zamki z mec. Romanem Nowosielskim rozmawia Tomasz Słomczyński.

Zakon Niemiecki, następca zakonu krzyżackiego, żąda od Czech zwrotu położonych w Sudetach zamków, które były jego własnością przed wojną. Czy Niemcy i nam będą chcieli odebrać krzyżackie zamki, na przykład w Malborku?

Nie ma takiej możliwości. W Polsce kwestię mienia poniemieckiego uregulowano kilkoma aktami prawnymi. Głównym aktem jest tu dekret z 1946 roku, który zakłada przejście na własność Skarbu Państwa niemieckich osób prawnych. A Zakon Niemiecki był osobą prawną. Zresztą to niejedyny akt prawny regulujący te kwestię, mamy ich więcej. W Polsce problem ten analizowano bardzo głęboko. I od 2004 roku mamy jednolite stanowisko wszystkich polskich trybunałów, z którego wynika, że nie ma szans na podważanie przejścia na rzecz polskiego Skarbu Państwa własności mienia poniemieckiego.

Skąd więc w Czechach problem? U nich jest inaczej?

Tak. Tam sytuacja wygląda inaczej. Czesi idą dalej niż my w zakresie restytucji mienia. Uchwalili ustawę reprywatyzacyjną, która otwiera drogę do zwrotu mienia. I faktycznie zwrócono go mnóstwo, czego w Polsce w ogóle nie próbuje się robić. Rody szlacheckie odzyskały majątki i zamki. Tymczasem w Polsce musimy wskazywać naruszenie prawa, żeby móc cokolwiek odzyskiwać.

Czesi mają też słynne dekrety Beneša z lat 40., zakładające całkowitą konfiskatę mienia i przesiedlenia Niemców.

Tak - to kolejna różnica. Na ich mocy przesiedlano Niemców. W Polsce ta sytuacja była uregulowana inaczej. U nas osoby, które miały narodowość niemiecką, ale zostały zweryfikowane jako te, które nie były wrogami państwa polskiego, uzyskiwały obywatelstwo polskie. I w takich sytuacjach mienie przy nich pozostawało - pod jednym warunkiem. Takim mianowicie, że nie opuszczą Polski. Gdyby to zrobiły, utraciłyby swoją własność. W Czechach zrobiono inaczej - tam Niemców wysiedlano, a mienie nacjonalizowano. To była zupełnie inna sytuacja. Nasze rozwiązanie było, można powiedzieć, bardziej humanitarne.

Ale u nas też były przesiedlenia.

Tak, ale różnica polega na tym, że w Czechach decyzję o przesiedleniach podejmowali sami Czesi - rząd, prezydent. A kto podejmował decyzje o przesiedleniach, które miały miejsce w Polsce? Wielka trójka - Stalin, Roosevelt i Churchill. Polacy nie mieli z tym nic wspólnego. Dlatego Czesi dzisiaj mogą się obawiać roszczeń, my nie musimy. My tylko sankcjonowaliśmy decyzje, które były podejmowane poza nami.

A jednak jest w Polsce lęk, że "bauery przyjadą i zabiorą to, co było ich".

Takie przekonanie nie ma żadnych podstaw. Pamiętajmy również, że co prawda Niemcy utracili swoją własność w wyniku przesiedleń, często też uciekali przed armią sowiecką, pozostawiając dobytek, ale... Nie zapominajmy o tym, kto rozpoczął drugą wojnę światową. Hitler nie doszedł do władzy w wyniku zamachu stanu przeprowadzonego przez garstkę nazistów, tylko został wybrany w demokratycznych wyborach. To przecież Niemcy na niego zagłosowali.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki