- Dziecko od początku jest stresowane i wywiera się na nim presję - twierdzi ojciec 7-latki. - W miarę dobrze było tylko przez pierwszy tydzień. Później otrzymaliśmy zakaz wstępu do budynku. Trzeba było widzieć te dantejskie sceny rozdzielania siłą dzieci od rodziców; dwie woźne pilnują, żeby nikt do środka nie wchodził. W rezultacie możemy stać przed szkołą albo przy portierni, nie mając wglądu w to, co dzieje się wewnątrz placówki.
Dlaczego rodzice mają zakaz wstępu do szkoły? Szkoła tłumaczy to bezpieczeństwem dzieci.
- Podczas lekcji nie ma dyżurów na korytarzu, a zdarzało się, że ktoś wchodził na teren szkoły - mówi Lucyna Oglęcka, dyrektor placówki. - Sama widziałam, wychodząc z gabinetu, że do toalety dla dzieci wszedł jakiś mężczyzna, jak się potem okazało, niemający tutaj dziecka - dodaje wicedyrektor Iwona Bielińska.
Tyle że - zdaniem niektórych rodziców - wewnątrz i tak dzieje się coś niedobrego.
- Córka boi się chodzić do szkoły, ponieważ biła ją dziewczynka z równoległej klasy - mówi matka pierwszoklasistki. - O wszystkim powiedziałam na wywiadówce. Z jakim rezultatem? Winy szukano w moim dziecku; skoro jest ofiarą, to pewnie prowokuje, a poza tym małe dzieci często zmyślają, więc to może nieprawda. I jak ja mam się czuć? Postanowiłam działać.
Matka przyjrzała się bliżej temu, co dzieje się w szkole. Po rozmowie z innymi rodzicami okazało się, że jest gorzej, niż myślała. Ci poinformowali ją, że jeszcze na początku roku postanowili sami sprawdzić, co dzieje się w szkolnej stołówce, a tam byli świadkami, jak starsze dzieci - których nie powinno być na tej przerwie obiadowej - wkładały głowy najmłodszych w talerze z zupą. Nikt nie zareagował - mówią.
- Zasugerowałam, że skoro personel sobie nie radzi, to trzeba zatrudnić więcej osób. Usłyszałam, że nie ma na to pieniędzy - opowiada kobieta i dodaje, że problem z wkładaniem głowy w talerz rozwiązano tak, że najmłodsi... nie dostają na obiad zupy.
- Pierwsze słyszę o czymś takim, najmłodsze dzieci jedzą oddzielnie - odpowiada dyrektor szkoły i dodaje, że dzieci otrzymują różne posiłki, stąd nie zawsze jest to zupa.
Przemoc w szkole to jednak, zdaniem niektórych rodziców, niejedyny problem w SP nr 9. Dziwne ich zdaniem jest także finansowanie szkoły.
- Raz na pół roku musimy przynieść 8 rolek papieru toaletowego, paczkę chusteczek i mydło - wylicza ojciec pierwszoklasistki. - Oprócz tego płacimy za konserwację ksero i ostatnio 9 zł za sprawdziany. To jakiś absurd, przecież na takie rzeczy szkoła ma zabezpieczone środki z budżetu gminy!
- Nie mamy środków na pełne wyposażenie, stąd taka prośba - tłumaczy Lucyna Oglęcka. - Poza tym same jesteśmy matkami, więc wiemy, że oświata nie jest wolna od opłat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?