Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rio 2016. Polska - USA: Koniec marzeń o medalu!

Paweł Hochstim, Rio de Janeiro, ŁŻ
Niestety, siatkarze reprezentacji Polski przegrali w środę w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich z kadrą Stanów Zjednoczonych 0:3. Tym samym pożegnali się z turniejem.

Do czterech razy sztuka – ta myśl przyświecała polskim siatkarzom, którzy, w zdecydowanej większości, nie lubią statystyk zwycięstw, czy porażek i nie lubią o nich słuchać. Ale prawda jest taka, że od dwunastu lat polski zespół próbuje się bezskutecznie dostać się do strefy medalowej igrzysk olimpijskich i zawsze odpada w ostatnim momencie. Czasem jest bliżej – jak w Pekinie, gdzie biało-czerwoni przegrali na przewagi tie-breaka z Włochami – czasem dalej, jak w Atenach, czy Londynie, gdzie w ćwierćfinałach nie wygrali seta. Ale zawsze blisko. – To jest najważniejszy mecz w naszych karierach – mówił przed meczem Michał Kubiak. Kapitan, który jest prawdziwym przywódcą drużyny, tak na boisku, jak i poza nim, od początku tych igrzysk powtarzał, że Polacy zdobędą złoty medal. A jeśli zawodnik, który zdobył mistrzostwo świata mówi, że ćwierćfinał jest najważniejszy w życiu, to pokazuje, jak wielką rangę wśród siatkarzy mają igrzyska. Jednego można było być pewnym – że Amerykanie mentalnie nie będą mieli problemów z udźwignięciem presji, jaka na każdych igrzyskach towarzyszy ćwierćfinałom. A Polacy? Wielokrotnie w tym roku udowadniali, że obciążenia psychiczne znoszą doskonale, wygrywając siedem z dziewięciu tie-breaków w meczach ważnych imprez, ale jednak w Rio ważnego tie-breaka w meczu z Rosją przegrali. I niestety w starciu z Amerykanami też nie pokazali swojej mentalnej siły, bo popełniali momentami błędy, które wynikały z nerwów. Trener Stephane Antiga pokazał w ćwierćfinale, po co zabrał do Rio de Janeiro Piotra Nowakowskiego, który wygrał rywalizację z Marcinem Możdżonkiem, bo środkowy Asseco Resovii Rzeszów niespodziewanie znalazł się w wyjściowej szóstce. Miał jednak pecha, bo w pierwszym secie skręcił nogę, musiał zejść z boiska i już na nie nie wrócił.

W pierwszym, bardzo wyrównanym secie, biało-czerwoni nie potrafili jednak zaszkodzić rywalom – przeciętnie prezentowali się w końcówce, pierwszy blok zaliczyli dopiero w samej końcówce, a różnica w poziomie przyjęcia zagrywki była ogromna, niestety na korzyść rywali. Gdy Mateusz Bieniek zaatakował w aut wydawało się, że set się skończył pięciopunktową przewagą Amerykanów, ale Antiga dopatrzył się dotknięcia siatki i poprosił o challenge. Całe szczęście, bo, choć biało-czerwoni tego seta przegrali, to jednak mentalnie wrócili do gry, zmuszając trenera amerykańskiego drużyny Johna Sperawa do wzięcia dwóch czasów – najpierw po asie serwisowym Grzegorza Łomacza, a za chwilę po widowiskowym bloku Kubiaka na Taylorze Sanderze. Niestety, w ostatniej piłce partii Amerykanie się nie pomylili i prowadzenie 1:0 zapewnił im Aaron Russel. Obie drużyny mają podobną charakterystykę, bo bardzo wiele w ich grze zależy od największych gwiazd, grających zresztą na tej samej pozycji, czyli atakujących Bartosza Kurka i Matta Andersona. Obaj wcześniej w Rio grali fenomenalnie. Po pierwszym secie można było być przerażonym, bo Anderson grał jak natchniony, a Kurek średnio. W drugiej partii te statystyki się wyrównały, bo Anderson pokazał, że jednak jest tylko człowiekiem, Polacy prowadzili wyraźnie, nawet 18:13 i... na tym koniec. Wystarczyło, że Amerykanie przestali się mylić i wzmocnili zagrywkę, by szybko zobaczyć, że złamią polski zespół. Trzy punkty z rzędu, a później jeszcze cztery i wysokie prowadzenie Polaków zmieniło się w jednopunktową przewagę rywali.

Nadzieje wróciły, gdy Karol Kłos cudem zablokował na siatce Sandera, ale cóż z tego, skoro trzy kolejne punkty zdobyli Amerykanie. W dodatku dwa z nich Polacy oddali im sami, dotykając siatki. Po dwóch setach margines błędu był wyczerpany i wtedy Polacy już musieli poddać się testowi na psychiczną odporność. Znów jednak na początku wszystko wyglądało w miarę nieźle, ale gdy Amerykanie przyspieszali, to łatwo budowali swoją przewagę. Oczywiście, drużyna Stanów Zjednoczonych to absolutna światowa czołówka i porażka z nią nie jest powodem do wstydu, ale z Polakami wygrała zdecydowanie za łatwo.

Siatkarze niestety dołączyli do grupy polskich sportowców, którzy w Rio zawiedli, a środa zapisała się wyjątkowo fatalnie, bo przecież oprócz siatkarzy okazję walki o medal stracił także Paweł Fajdek. Nic więc dziwnego, że polscy fani, którzy kolejny raz bardzo licznie stawili się w Maracanazinho byli zawiedzeni. Polacy w Rio mogą już kibicować innym siatkarzom. Przed ich meczem awans do półfinału wywalczyli Rosjanie, którzy mieli więcej szczęścia w losowaniu od Polaków i trafili na najsłabszą w tej stawce Kanadę. Zespół trenera Władymira Alekny w trzech krótkich setach pokonał Kanadyjczyków.

USA - Polska 3:0 (25:23, 25:22, 25:20)

USA: Christenson, Anderson, Holt, Lee, Sander, Russell, E. Shoji (libero)

Polska: Łomacz, Kurek, Nowakowski, Bieniek, Mika, Kubiak, Zatorski (libero) oraz Konarski, Drzyzga, Kłos, Buszek

Lekarz polskiej reprezentacji olimpijskiej: dla mnie igrzyska dopiero się zaczynają

Agencja Informacyjna Polska Press

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki