Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomoc to coś innego niż podarunek

Dorota Abramowicz
123rf.com
Metapomoc wspiera młodych ludzi, którzy po odejściu z pieczy zastępczej zostali bez rozpiętego nad nimi parasola ochronnego, a jednocześnie postanowili w siebie zainwestować, podejmując naukę i pracę

Dom rodzeństwa to niezapisana tablica, na której dopiero wyznaczą kierunki drogi. Wszędzie dominuje biel, od której prawie nie odcinają się jasne, drewniane meble. Kafelki pomalowali na biało. Ściany także pokryli bielą, z lekka przełamaną szarością. Kuchnia jest biała. Mieszkanie lśni czystością.

Kinga przyznaje, że zamiłowanie do porządku odziedziczyła po mamie.
- Nasza mama była wielkim człowiekiem - wspomina 21-letnia dziewczyna. - Dbała o nas i troszczyła się każdego dnia. Była dla nas autorytetem. Niestety, 10 lat temu tragicznie zmarła. Zostaliśmy sami...
Damian, młodszy brat Kingi, był wtedy zaledwie dziesięciolatkiem.
- Tamten straszny dzień zostanie we mnie na zawsze - patrzy na mnie z powagą. - Po odejściu mamy było bardzo źle, przeżyliśmy tragedię.

O tym, co się wówczas działo, nie chcą opowiadać.
Kilka lat później Kinga zamieszkała u jednej spokrewnionej rodziny zastępczej, a Damian i najmłodszy Kamil - u drugiej.
- Więzy nie zostały zerwane - twierdzi Kinga. - Spotykaliśmy się w mieście, chodziliśmy do kina, rozmawialiśmy. Pilnowałam, by bracia się uczyli. Postanowiłam nauczyć się zarządzać własnym życiem, samą sobą oraz pomóc braciom. Wspierać ich w podejmowaniu ważnych decyzji życiowych, dbać o nich, wprowadzając ich w dorosłe życie pełne obowiązków, ale także i marzeń. O tym wszystkim wiedziałam jeszcze przed ukończeniem 18 roku życia. W planowaniu przyszłości pomogły długie rozmowy z opiekunem z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

Dziś Kinga - studentka drugiego roku zarządzania - kończy urządzać mieszkanie, w którym jeden z dwóch pokoi zajmuje Damian. Damian znalazł pracę na gdańskim lotnisku, zamierza studiować informatykę, która jest jego pasją. Dla młodszego brata Kinga też już ma plan. Na razie została opiekunem usamodzielniania się niepełnoletniego jeszcze Kamila.
Mieszkanie - lokal komunalny do generalnego remontu - rodzeństwo dostało od miasta. W remoncie i urządzeniu lokalu pomaga Fundacja Metapomoc, która wspólnie z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie w Gdańsku wspiera w usamodzielnianiu się dorosłych wychowanków pieczy zastępczej.

Przy czym fundacja przestrzega zasady - nie wszystkich wychowanków. I pod pewnymi warunkami.

Szansa dla Adama

Łatwo jest pomagać, wrzucając bilon do puszki. Trudniej, jeśli pomoc ma mieć głębszy sens. Trzynaście pań, zajmujących się biznesem i spełnionych zawodowo, uznało przed rokiem, że nadszedł moment, by wreszcie podzielić się czasem, pieniędzmi i doświadczeniem z drugim człowiekiem.

Rozważając, komu i jak pomagać, od początku planowały iść śladem organizacji zajmujących się działalnością dobroczynną na rzecz dzieci i młodzieży. Chociażby takich, jak stowarzyszenie „Piękne Anioły”, które sprawia, że dzieci z wielodzietnych rodzin mają miejsce do nauki przy własnym biurku, mogą spać we własnym łóżku i same zaprojektować własny pokój.

Potem jednak usłyszały o Adamie. O dziewiętnastolatku z rodziny zastępczej, który musi walczyć o lepszą przyszłość, opowiedziała działająca w fundacji Małgorzata Karpowicz, koordynatorka rodzinnej pieczy zastępczej w gdańskim MOPR.

- We wrześniu ubiegłego roku Adam pokazał mi lokal komunalny we Wrzeszczu, do którego miał wprowadzić się już w listopadzie - wspomina Małgorzata Karpowicz. - To młody, zdeterminowany człowiek, który stracił dom, kiedy skończył zaledwie dwanaście lat. Postanowił się usamodzielnić. Już wcześniej prosił o skierowanie go na kursy zawodowe, chciał zostać operatorem wózka widłowego. W końcu znalazł tymczasową pracę, w której zarabiał 1200 zł na rękę.

Dorośli wychowankowie, opuszczający pieczę zastępczą w Gdańsku, mają prawo do lokalu z zasobów miasta. To ani łaska, ani rozrzutność. To inwestycja w młodych ludzi, którzy bez wsparcia bliskich są skazani na bezdomność. Oferty nie powalają na kolana, mieszkania są przeważnie w fatalnym stanie technicznym. Młody człowiek ma prawo odrzucić pierwszą i drugą ofertę, ale kiedy zrezygnuje z trzeciej, na następną musi poczekać kolejny rok.

Adam z oferty nie zrezygnował. Zgodził się wrócić tam, gdzie przed laty mieszkali jego rodzice.
Mieszkanie, do którego zaprosił Małgorzatę Karpowicz, było bez kuchni, ze szczątkami łazienki... Pomyślała wówczas, że nie ma chłopak szans. I że ktoś mógłby mu tę szansę dać.

I tak Adam stał się pierwszym podopiecznym Fundacji Metapomoc.

Łańcuch pomagania

- Postanowiłyśmy wesprzeć młodych ludzi, którzy po odejściu z pieczy zastępczej zostali bez rozpiętego nad nimi parasola ochronnego - wyjaśnia Aldona Wojtczak, wiceprezes fundacji. - Postawiliśmy na osoby, które już wcześniej postanowiły w siebie zainwestować, podejmując naukę i pracę.

Jako mentora założycielki Fundacji Metapomoc wybrały warszawską Fundację Robinson Crusoe, pomagającą podopiecznym z pieczy zastępczej w uzyskaniu, po opuszczeniu domów dziecka i rodzin zastępczych, samodzielności ekonomicznej, socjalnej i emocjonalnej.

Partnerem fundacji został gdański MOPR, który pomaga w tworzeniu listy odpowiednich kandydatów. - Badamy motywację młodych ludzi - dodaje Aldona Wojtczak. - Wybieramy osoby najbardziej zdeterminowane. Zależy nam przy tym, by nasza pomoc nie była traktowana jedynie jako „podarunek”. Coś, co dostaje się za darmo, nie jest wiele warte.

Postanowili wprowadzić zasadę, by podopieczni deklarowali tzw. wkład własny. Ze środków przekazanych na zagospodarowanie przez MOPR muszą zainwestować 1500 zł w remont i urządzenie swoich pierwszych mieszkań. Ponadto, jako wolontariusze, mają odpracować pomoc u kolejnych osób, których wspiera fundacja. A jeśli jest to niemożliwe, zamienić uczestnictwo w pracach remontowych na 40 godzin wolontariatu na przykład w schronisku dla zwierząt lub w hospicjum. I tak tworzy się łańcuch pomagania. Bez pieniędzy, jak w kultowym filmie „Podaj dalej”.

Własny bezpieczny kąt to podstawa, na której można budować kolejne piętra pomocy. Fundacja pomaga odnaleźć się młodym ludziom na rynku pracy, przygotowuje do rozmów kwalifikacyjnych, niektórym pomaga w znalezieniu zatrudnienia. Pomoc, zwłaszcza ze strony specjalistów (m. in. psychologa), potrzebna jest również przy odrzuceniu bagażu złych doświadczeń z dzieciństwa.

Nawiązali współpracę z miejskimi instytucjami. Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych wymienia instalacje grzewcze w mieszkaniach, ze strony Gdańskiej Spółdzielni Socjalnej otrzymują pomoc w pracach remontowych. Chęć pomocy zgłosiły również gdańskie placówki penitencjarne, a osadzeni w Zakładzie Karnym w Gdańsku Przeróbce gotowi są w każdej chwili włączyć się w remonty. - Na wszystkich skrzyżowaniach mamy zielone światło od miasta - mówi obrazowo Aldona Wojtczak.
- Zależy nam na budowaniu dobrych relacji z partnerem społecznym - podkreśla Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska. - W Gdańsku stworzyliśmy własny model mieszkalnictwa wspomaganego i jesteśmy wdzięczni, że Fundacja Metapomoc bierze w nim udział.

Najlepszy czas

Adam już mieszka na swoim. W wyremontowanym domu, z prawdziwą, jasną kuchnią. W pracy dostał etat, czuje się bezpieczniej.

- I jak tam? - spytała podczas ostatniego spotkania Małgorzata Karpowicz.
Adam, zazwyczaj małomówny, nagle zaczął opowiadać o swoich planach wakacyjnych. Że ma wolne cztery dni i postanowił wraz z przyjaciółmi pierwszy raz w życiu wybrać się do Krakowa. Wynajęli już hotel, zaplanowali całą wycieczkę. - I wie pani co? - rzucił na koniec. - Myślę, że to najlepszy czas mojego życia. Jestem zwyczajnie szczęśliwy.

Kolejnym podopiecznym fundacji mieszkającym już na swoim jest Łukasz. Złota rączka, młody człowiek wielu talentów.
Łukasz ostatnio skręcał meble kuchenne w nowym mieszkaniu Kingi i Damiana.

Kinga, zanim zajęła się nią fundacja, studiowała i równocześnie pracowała w sklepie. Dzięki jednej z pań działających w fundacji otrzymała propozycję pracy w renomowanej gdańskiej firmie. Jest asystentką, administruje biurem. Powtarza, że fundacja i MOPR dały jej w odpowiednim momencie to, czego bardzo potrzebowała - wielkie serca, wsparcie, ciepło i pomoc.
Wierzą, że dadzą sobie radę. Damian, który codziennie będzie wstawał o godzinie trzeciej w nocy, by dojechać na piątą rano do nowego miejsca pracy, deklaruje, że poszuka jeszcze dodatkowego zatrudnienia. Na popołudnie. A jesienią zamierza rozpocząć zaocznie studia informatyczne. Za dużo? Nie, kręci głową. Jest zdeterminowany, by walczyć o przyszłość.

- Co dalej? - powtarza pytanie Kinga. - No cóż, zamierzam rozwijać się zawodowo, nadal wspierać braci i mam nadzieję ułożyć życie osobiste. Równocześnie dbając o życiową harmonię, którą w takiej sytuacji niełatwo będzie utrzymać. Chcę stworzyć swój dobry, szczęśliwy dom.

Na razie urządzają swoje pierwsze mieszkanie z białymi meblami i kafelkami. I mówią, że już niedługo ze ścian będzie patrzeć ze zdjęć osoba, która kiedyś chroniła ich przed krzywdą i wierzyła, że wiele osiągną w życiu. Ich mama.
Imiona niektórych podopiecznych fundacji zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki