Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce: Zderzenie światów

Piotr Dominiak
Tak naprawdę nie ma znaczenia to, co jest zapisane w umowie ACTA. Tzn. jest to ważne z punktu widzenia prawa, ale zupełnie nieistotne dla objaśnienia tego, co się dzieje.

Zacznę od tego, że jestem za ochroną praw intelektualnych. Co do istoty - nie ma wątpliwości. Ale świat się zmienił. I to bardzo mocno. Nowe technologie sprawiają, że kwestie do niedawna oczywiste jawią się w zupełnie innym świetle.

Pomijam tu spory czysto polityczne. Bo to nie polityka, ale przełomowe zmiany w sposobie komunikowania się, robienia biznesu, definiowania praw własności. To, co było w miarę jasne i klarowne przed epoką internetu, staje się dzisiaj co najmniej dyskusyjne. Nie ma wątpliwości, że próby regulacji (i ograniczenia) swobody działań w internecie są przede wszystkim w interesie wielkich firm. Indywidualnych twórców też, ale…

Dotyczy to głównie twórców utworów artystycznych. Może trzeba sobie przypomnieć, jak to bywało dawniej, w zamierzchłych czasach, gdy nikt nie był w stanie (z powodów technicznych) chronić praw do pieśni, muzyki, wierszy itp. Twórcy zarabiali, dając koncerty, występy publiczne lub korzystając z hojności możnych protektorów.

Rozwój radia i telewizji, a potem innych mediów sprawił, że zasięg rozpowszechniania znacznie się rozszerzył i autorzy różnego typu utworów uzyskali możliwość czerpania korzyści z faktu, że ich twórczość zaczęła docierać do masowych odbiorców. Było to jednak łatwo kontrolowalne. Teraz internet zmienił wszystko. Nadawcy i odbiorcy stali się trudni do namierzenia i (co ważniejsze) zdefiniowania i kontrolowania.

Internet to jest powrót do swobodnego, niesterowalnego przepływu informacji, utworów itp. Powrót do czasów sprzed epoki gazet, radia, telewizji. Oczywiście, powrót w zupełnie innych warunkach społecznych i technologicznych.

Ale to już było! Był czas braku ochrony praw intelektualnych. Wiem, że ta własność ma dziś zupełnie inne znaczenie niż dawniej. Że dzisiaj te wartości (własność intelektualna) ma o wiele większe znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej. Jestem jednak przekonany, że próba zapobiegania ewidentnym nadużyciom tejże własności za pomocą metod i regulacji pochodzących z minionej epoki technologicznej jest skazana na porażkę.

Stanowczość rządu w tej sprawie jest wyrazem niezrozumienia "ducha czasu". Intencje może i szlachetne, ale nie z tej epoki. Zamieszki pewnie ucichną, co nie znaczy, że zniknie konflikt między starym i nowym.

Michał Boni, człowiek którego bardzo cenię, wypowiada opinie, które wskazują jednoznacznie, że jest bezradny wobec tego, co nadchodzi. Bezradny i, niestety, nierozumiejący dynamiki zmian technicznych i społecznych.

Ludzie, którzy wychodzą na ulice i blokują strony zwolenników ACTA to nie jest motłoch. Oni burzą dotychczasowy porządek społeczny, który wcześniej czy później musi ulec głębokim zmianom. Jakim? Nie wiem. Ale jestem bardzo odległy od arogancji premiera i ministra Boniego.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki