Pani Olga za chwilę dopiero obroni doktorat na uniwersytecie w Walencji. Piszę dopiero, ponieważ tylko bardzo, bardzo nieliczni mają przed doktoratem takie osiągnięcia naukowe. I to, zdaje mi się, jest źródłem jej kłopotów w Polsce. No, bo jak to? Taka młoda, ledwie magister i niby już coś wymyśliła przełomowego?
Olga Malinkiewicz opracowała nową metodę wytwarzania perowskitów, materiałów wykorzystywanych w ogniwach słonecznych. Dzięki tej metodzie będzie można tanio je wytwarzać i stosować do produkcji ogniw cieniutkich jak folia. Mogą być one zastosowanie w budownictwie, przemyśle motoryzacyjnym, ba nawet - włókienniczym. Pozyskiwanie energii ze słońca stanie się znacznie tańsze i powszechniejsze. Stanie się, jeśli uda się przenieść technologie z laboratoriów na skalę przemysłową. To wymaga czasu, ludzi i pieniędzy.
Najmniej jest tego pierwszego - bo nad perowskitami pracuje na świecie kilka zespołów, a Polka "ściga się" przede wszystkim z grupą z Oxfordu. Zaimponowała mi szerokością kontaktów międzynarodowych i zdolnością do pozyskiwania do współpracy wielu wybitnych osób i ośrodków. A pieniądze? Wbrew oczekiwaniom są. Tyle że Olga Malinkiewicz wymyśliła sobie, żeby technologię opracować w Polsce i by była ona naszą "własnością". Ma wiele propozycji sfinansowania swych praw przez zagranicznych inwestorów, a także polskich inwestorów prywatnych. Ale państwo ma do tego stosunek, jak by to delikatnie ująć, dwuznaczny. Z jednej strony, jak podkreśla wynalazczyni, wszyscy są za. Entuzjastycznie ją przyjmują, podziwiają, przyjmują "na pokojach". Z drugiej? No, właśnie - kończy się na stronie pierwszej. Zero decyzji, konkretnej pomocy.
Dlaczego do Polski wróciła? Bo czuje się mocno związana z krajem, ma poczucie, że tak powinna postąpić. Patriotyzm? Tak, padło to słowo z jej ust. Ale też uczciwie mówi, że cierpliwość jej i kolegów nie jest nieograniczona. Że jeśli dalej tak to się będzie toczyć, jak do tej pory, to skorzysta z innych ofert. Mówiła to ze smutkiem, wyraźnie wzruszona.
Zdołowała mnie ta audycja. Na ratowanie kopalni rząd lekką ręką wyda grubo ponad 2 mld zł, kolejka innych wydłuża się z dnia na dzień. To wszystko są wydatki na przeszłość, "na historię". A przyszłość? Ta najdalsza, jaką dostrzegają politycy, sięga serii najbliższych wyborów. Perowskity to nie ich elektorat. Przyszłość nie ma znaczenia. Zresztą w razie czego kupi się je od Anglików lub Amerykanów. A co się posiedzi na stołkach to nasze! Za 2 mld zł można by polskimi perowskitami zalać pół świata. Demagogia? Tylko trochę.
Co by tu jeszcze spieprzyć panowie? Zchrzaniliśmy, jako kraj, niebieski laser i grafen. Perowskity już tuż-tuż.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?