Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z Orłowa. Kolor węgla z Alp

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Zajrzałem przedwczoraj w Orłowie do Galerii Debiut, placówki gdyńskiego Zespołu Szkół Plastycznych. Salon ma wyjątkowo atrakcyjne, malownicze położenie. Widok na zatokę. Rzut beretem od mola. A skusił mnie tam wernisaż wystawy niszowej, ale za to międzynarodowej. Wystawiono prace grupy CHANTELOUBE, która ma siedzibę w Vercors, we francuskich Alpach, niedaleko Grenoble. Ekspozycja o nazwie "Kolor węgla" nawiązuje do mało znanej technologii wytwarzania i wypalania węgla drzewnego w tamtym egzotycznym regionie.

Wchodząc do zatłoczonego wnętrza, spytałem na progu kogoś z organizatorów o kierunek zwiedzania wystawy. Usłyszałem - chaos. Rzuciłem się więc w ten chaos. I oto pośród 23 prac piętnastu artystów z sześciu krajów kilka sprawiło mi kłopot, ponieważ zostały wystawione pod tytułem "Bez tytułu". Albo autorom zabrakło pomysłów, albo to osobliwa maniera. Jeszcze pół biedy, kiedy dzieło nie przedstawia prawie żadnych konkretów, które można identyfikować z przedmiotami znanymi ze świata rzeczywistego. Natomiast jest to mniej zrozumiałe w sytuacji, kiedy artysta - jak polski malarz Andrzej Konieczny - okazuje twórczą inwencję, a "tylko" dla sobie znanych powodów nie zaopatruje własnych obrazów w nazwy.

Wystawiono w Orłowie sporo płócien malowanych w konwencji "czystej abstrakcji", niestety, nie zawsze odkrywczej i może nawet coraz bardziej anachronicznej, niekomunikującej właściwie żadnej poznawczej treści. To taka spóźniona dwudziestowieczna sztuka dla sztuki. Zdecydowanie korzystnie na tym tle wyróżniają się skłaniające do kontemplacji płótna czeskiego artysty Ladislava Steiningera "Cykl życia I... XII". Silne wrażenie wywołuje także instalacja wypalonych masek pod nazwą "Ludzka historia", wykonanych przez francuską artystkę Volsy. Uwagę również przykuwa wyrazisty poliptyk "Mali górnicy", dzieło gdańskiego artysty Jana Miśka, który - w charakterystyczny dla swojej sztuki sposób - nie po raz pierwszy nawarstwia i łączy materiały różnorodne, zawsze przy tym forsując materię zakorzenioną w rozpoznawalnej rzeczywistości. Niesłychanie przejmujące są fotografie młodocianych górników umordowanych na kopalni.

Wernisaż, co w polskiej tradycji nie zdarza się często, ubogacono koncertem piosenki francuskiej. Muzykę w rytmach scherzo rodem z kina Jacques'a Tati, wykonali Leszek Muchowiecki (akordeon) i Piotr Zapałka (pianino), a piosenki z repertuaru Edith Piaf oraz Jacques'a Brela, pięknie odtwarzali młodzi soliści: Maja Gadzińska, Magdalena Borowiecka i Piotr Plichta ze Sceny Studenckiej Centrum Kultury w Gdyni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki