Rzucam się na każdą świeżą wiadomość o życiu i obyczajach małp. Najstarszy znany mi opis koczkodana pochodzi od wielebnego Benedykta Chmielowskiego (połowa XVIII w.), który w encyklopedii "Nowe Ateny" zapisał: "Koczkodan, zwierz kosmaty, głową y twarzą coś pochodzi na człeka". Przypuszczam, że to ówże ksiądz Chmielowski drobiazgowym opisem kąpieli dziecięcia przez małpę ("w wanience je położywszy, ukropem polała, sparzyła"), zainspirował Aleksandra hr. Fredrę do pięknego wiersza "Małpa w kąpieli".
Co my jednak tak na sto procent wiemy o małpach? Podobno nam do nich blisko. Mamy zbliżone z nimi DNA. Ale nie wiadomo na przykład, czy małpy nęci lewica, czy może - uchowaj Boże - bliżej im do prawicy? Albo jak to właściwie jest u nich z tym homoerotyzmem (podobno gibony hołdowały związkom hetero i przestrzegały zasad wierności, lecz już takie szympansy to miały wszelkie reguły w nosie). Kiedyś ktoś ogłosił, że goryle gwałcą Murzynki. Podejrzenie nie potwierdziło się i kto w końcu gwałcił, nie wiadomo.
Wiadomo za to, że kto jak kto, ale goryle do jaroszów nie należą. Sprawdzoną wiedzę o małpich upodobaniach mają pracownicy ogrodów zoologicznych. Dziesięć dni temu Michał Targowski, dyrektor oliwskiego zoo, opowiadał w "Wieczorze Wybrzeża" (środowa wkładka do "Dziennika Bałtyckiego") o obchodzonych niedawno czterdziestych urodzinach Alberta i Rai, pary sympatycznych orangutanów. Ciacha i soczki serwowano Albertowi i Rai przez okrągły tydzień. Od tortów i prezentów stoły się uginały, a ucztowanie uwiecznił fotoreporter.
Tak słodko w zwierzyńcu bywa nie zawsze. Oto dziesięć lat temu, ta sama Raja - przypomniał Michał Targowski - postanowiła swoją zoologiczną rezydencję opuścić. Zabrała się za to metodycznie. Rozgięła kraty i wyrwała okno. A kiedy przywołany dyrektor stanął jej osobiście na drodze, zaatakowała go, kąsając w nogę. Szczęście w nieszczęściu, bo Raję chwilę przedtem zdołano ugodzić strzałem usypiającym. Gdyby nie to, mogło dojść do tragedii.
Mnie zaś opowiadano o innym oliwskim incydencie, chyba wcześniejszym. Sprawcą był bodaj szympans Karol. Widywałem Karola w akcji, ilekroć jeździłem do zwierzyńca z dziećmi. Przed klatką Karola zawsze zatrzymywały się na dłużej wycieczki. Rozrabiał w klatce jak pijany zając. Jakiś czas potem usłyszałem, że drań rzucił się na własnego opiekuna, który od dawna dostarczał mu żarcie. I nagle odgryzł opiekunowi palec!
Czekam na wiosnę. Pora wybrać się do zoo.
Napisz do autora: [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?