Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Kossakowski: Narkotykowy problem wśród kibiców istnieje [ROZMOWA]

Tomasz Słomczyński
Archiwum
Czy powinno się milczeć, jeśli policja informuje o handlu narkotykami wśród kibiców? O problemach wizerunkowych polskich kibiców opowiada Radosław Kossakowski, socjolog badający kulturę kibiców.

Czy odnosisz wrażenie, że media wykreowały wizerunek kibica bandyty?

Przy tak sformułowanym pytaniu odpowiedź brzmi: nie. Bo sprawa nie jest tak jednoznaczna. Jako socjolog mogę powiedzieć, że w żadnej gazecie, obojętnie czy broniącej kibiców, czy negatywnie o niej piszącej, nigdy nikt nie spróbował opisać tego fenomenu w sposób szeroki, ze wszystkimi aspektami tego zjawiska - i to jest największy zarzut wobec mediów.

Bo gdybyśmy popatrzyli na to zjawisko szerzej, jak na swego rodzaju kulturę, to negatywne rzeczy, na przykład przemoc, jak i pozytywne, na przykład akcje charytatywne, moglibyśmy ujrzeć w innym świetle. Na pewno jest tak, że są gazety, które pokazują tylko jedną cząstkę, ponieważ mają w tym jakiś interes, natomiast inne gazety - inną cząstkę, bo też mają w tym swój interes.

"Gazeta Wyborcza" pokazuje cząstkę kibolską, a prawicowe tytuły pokazują cząstkę narodowościowo-patriotyczną?

Dokładnie tak. Przy czym media prawicowo-patriotyczne nie interesowały się kibicami kilka lat wcześniej, kiedy ruch patriotyczny wśród kibiców był niewidoczny. Kibiców się wykorzystuje poza ich wiedzą dla swoich ideowych interesów. Tymczasem przydałoby się spojrzeć na kibiców jak na kulturę, która ma mnóstwo charakterystyk. A tego nie ma.

Z jednej strony - mamy akcje charytatywne, piękne oprawy, z drugiej jednak - doniesienia o handlu narkotykami...

Podaliście w sobotę informacje o tym, że policja znalazła znaczną ilość narkotyków, które miały być rozprowadzane wśród kibiców. Największy jednak problem jest taki, że ciągle brak wiedzy na temat skali tego zjawiska w ramach ruchu kibicowskiego. Jednak nie wiemy, ile osób jest w ten proceder zaangażowanych.

To mogło być nawet kilka tysięcy działek.

Ale nie wiemy, czy miały one być sprzedawane na trybunach, nie wiemy, czy zatrzymana osoba była kimś rzeczywiście zaangażowanym w ruch kibicowski, czy tylko "zwyczajnym" dilerem, który nosił koszulkę Lechii. Przy czym zgodzę się z tym, że ten problem istnieje wśród kibiców. Jako socjolog mogę stwierdzić, że sytuacja meczowa ma w sobie znamiona karnawału, chodzi mi o pewną szczególną sytuację, w której można oderwać się od rzeczywistości, od problemów, od kieratu.

Takie sytuacje sprzyjają korzystaniu z używek. Sam byłem ostatnio na wyjeździe, ludzie tam piją piwo, czułem też zapach marihuany. Ale nikt nie proponował mi amfetaminy, nikt nią nie handlował. Co prawda w obstawie policji byłoby to idiotyczne, nie wiem zaś, czy ludzie nie mieli działek w kieszeniach... Tego nie wiem. Ale nie widziałem nikogo, kto rozdawałby narkotyki czy proponował zakup na przykład amfetaminy.

A jednak, zdaniem policjantów, tak właśnie się dzieje.

Te narkotyki mogą być rozprowadzane poza trybunami stadionu. Ludzie, którzy spotykają się na meczu, znają się przecież i spotykają również w wielu innych miejscach. Chciałbym, żeby policja ujawniła kiedyś w sposób dokładny, jak te narkotyki były rozprowadzane, i podała dane, które wskazywałyby na skalę zjawiska w środowisku kibicowskim.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki