- Potrzebowaliśmy kserokopii pewnych dokumentów z akt sprawy. W związku z tym wystąpiliśmy o ich udostępnienie - mówi prok. Hanna Grzeszczyk z prowadzącej sprawę Prokuratury Regionalnej w Poznaniu. Odmawia odpowiedzi na pytanie, jakiego wątku sprawy dotyczą kopiowane dokumenty. Przyznaje jednak, że to element przygotowań do rozprawy, na której Sąd Okręgowy w Gdańsku ma przyjrzeć się apelacji od sądowego warunkowego umorzenia śledztwa dotyczącego Adamowicza.
O zaskakującym posunięciu poznańskich prokuratorów pisaliśmy pod koniec maja: ci sami śledczy, którzy w grudniu skierowali do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania karnego w sprawie gdańskiego prezydenta, pół roku później złożyli w tym samym sądzie apelację od decyzji, o jaką wnioskowali. Prokuratura nie ukrywa, że zrobiła to na wyraźne polecenie dyrektora ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji w Prokuraturze Generalnej Marka Pasionka, zastępcy Zbigniewa Ziobry (PiS).
Śledztwo w sprawie Pawła Adamowicza ostatecznie zamknięte
Przypomnijmy, że umorzenie zakładało, że Adamowicz wpłaci 40 tys. zł na fundusz pomocy postpenitencjarnej. W zamian za to że polityk ponownie nie złamie prawa w ciągu najbliższych 2,5 roku śledczy zgodzili się wówczas „zapomnieć o sprawie”. W majowym uzasadnieniu apelacji prokuratura zanegowała swoją grudniową opinię na temat „niskiego stopnia zawinienia i szkodliwości społecznej” przestępstw rzekomo popełnionych przez Adamowicza. Wcześniej śledczy zarzucili prezydentowi Gdańska pięciokrotne „fałszowanie” oświadczeń majątkowych w latach 2010-12 (chodziło o niewpisywanie w dokumentach 2 mieszkań oraz znaczne rozbieżności w wykazywanych i posiadanych rzeczywiście oszczędnościach - rzędu od kilkudziesięciu do 320 tys. zł). Innym wątkiem sprawy jest to, że nawet sędzia, która w marcu nieprawomocnie umorzyła sprawę Adamowicza, zastrzegła zarazem, że pochodzenia części pieniędzy polityka „nie ustalono”, a wskazane przez niego samego źródła gotówki w postaci „darowizn na rzecz dzieci od nieżyjących dziś dziadków żony” oraz darowizn dla samej żony określiła jako niewiarygodne (bo darowane kwoty przekraczały możliwości finansowe darczyńców). Chodziło o kwotę rzędu 400 tys. zł.
- Sytuacja, gdy prokuratura odwołuje się od wyroku, którego sama się domagała, zakrawa o absurd. Mówiąc najdelikatniej - powiedział „Dziennikowi Bałtyckiemu” Antoni Pawlak, rzecznik prasowy prezydenta Pawła Adamowicza.
Szef klubu parlamentarnego PO (partii, w której prezydent Gdańska zawiesił członkostwo), Sławomir Neumann, w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” apelację śledczych nazwał „ręcznym sterowaniem” prokuraturą.
Paweł Adamowicz nie zamierza zabierać głosu w sprawie do jej całkowitego wyjaśnienia, a Sąd Okręgowy w Gdańsku nie wyznaczył jeszcze terminu rozpatrywania apelacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?