Proces Pawła Adamowicza. Sąd kładzie wisienkę na torcie

To zdecydowanie bardzo udany tydzień w życiu Pawła Adamowicza. W niedzielę bezapelacyjnie pokonał w drugiej turze wyborów prezydenckich kandydata Prawa i Sprawiedliwości, ucierając przy okazji nosa tym siłom w Koalicji Obywatelskiej, które nie chciały jego szóstej kadencji w magistracie. A we wtorek Sąd Okręgowy w Gdańsku zafundował mu wisienkę na torcie w postaci umorzenia sprawy założonej przez działacza Młodzieży Wszechpolskiej, związanej z incydentem sprzed roku na wykładzie Adama Michnika. Sąd uznał wprawdzie, że prezydent popychał wszechpolaka, ale robił to w sposób nieszkodliwy społecznie. Wprawdzie gdańskiego włodarza czeka dużo poważniejsza batalia sądowa w sprawie mieszkań i niewykazanych oszczędności, ale i taki skromny sukces musi cieszyć. Teraz przed prezydentem meblowanie gabinetu. W sensie personalnym, rzecz jasna. Tu aż kipi od domysłów, bo z układu sił w Radzie Miasta wynika, że jakieś ustępstwa na rzecz Koalicji Obywatelskiej trzeba będzie poczynić. Z drugiej strony trudno oprzeć się wrażeniu, że - może z wyjątkiem kilku nazwisk z Nowoczesnej - w grze pozostają nadal sami swoi. Na razie można więc w spokoju odłożyć decyzję na po świętach i szykować się do Parady Niepodległości. W Gdańsku, w przeciwieństwie do stolicy, 11 listopada kojarzy się z radością, a nie zadymą. Miejmy więc nadzieję, że nikt ze wszechpolakami szarpać się w ten dzień nie będzie. Ani szkodliwie, ani nawet nieszkodliwie.
Negocjacje trwają za to w pomorskich radach powiatów. I tu powraca tradycyjne pytanie: czy PiS ma zdolność koalicyjną? Były starosta lęborski Edmund Głombie-wski, z PiS właśnie, twierdzi, że owszem, bo rozmawiać trzeba o problemach powiatu, a nie „wielkiej polityki, która toczy się w Warszawie. Zgoda, ale dlaczego w takim razie twarzą kampanii PiS był premier Morawiecki?