Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Problem z dopalaczami w Gdańsku nie zniknął. "Pachnący dom" zmienił lokum

Szymon Zięba
Na pierwszy rzut oka sklep z dopalaczami wygląda na punkt sprzedaży akcesoriów do okien
Na pierwszy rzut oka sklep z dopalaczami wygląda na punkt sprzedaży akcesoriów do okien TOMASZ SŁOMCZYŃSKI
"Pachnący dom", na pozór niewinnie wyglądający sklep z zapachami, a według sanepidu punkt sprzedaży tzw. dopalaczy, kilka dni temu zniknął z lokalu przy alei Legionów w Gdańsku Wrzeszczu. Zamknięcie sklepu wywołało satysfakcję funkcjonariuszy, działaczy samorządowych i dyrekcji sąsiadujących ze sklepem szkół. Wszystko jednak wskazuje na to, że jeszcze zbyt wcześnie, żeby mówić o sukcesie w walce z dopalaczowym biznesem.

Według ustaleń reporterów "Dziennika Bałtyckiego", produkty sklepu ponownie pojawiły się na gdańskich ulicach, a sam punkt znów rozpoczął działalność - pod tym samym szyldem, tyle że w innym miejscu.

Nowy lokal domu z "zapachami" znajduje się we Wrzeszczu, przy ul. Słowackiego. "Pachnący dom" zajął miejsce mieszczącego się tam wcześniej sklepu z żaluzjami i roletami. Tym razem jednak handlarze postawili na kamuflaż. W przeciwieństwie do "starego" punktu , którego szyld już z daleka rzucał się w oczy, "nowy" sklep z dopalaczami zrezygnował z reklamy. To, że klient trafił pod konkretny adres, może zauważyć dopiero, kiedy stanie tuż przed drzwiami sklepu.

- Na pierwszy rzut oka niezorientowany przechodzień czy mieszkaniec nie będzie miał pojęcia, co się wyczynia w tym miejscu - mówi Anna Zarzecka, której dziecko uczy się w pobliskiej szkole. - Reklamy dookoła sklepu sugerują, że tu ciągle sprzedaje się akcesoria do okien - denerwuje się kobieta.

Choć mogłoby się wydawać, że lokalizacja "nowego pachnącego domu" nie będzie sprzyjać klienteli, pod drzwiami przybytku - jak podkreślają mieszkańcy okolicy - codziennie ustawiają się tłumy. Informacje o adresie sklepu rozchodzą się przede wszystkim pocztą pantoflową.

- Ci, którzy chcą kupić takie substancje, dobrze wiedzą, gdzie ich szukać - mówi jeden z sąsiadów sklepu, który prosi o to, żeby nie publikować jego nazwiska, i jak dodaje: - Do późnych godzin kręci się tu mnóstwo podejrzanego elementu, aż strach wyjść na spacer z psem.

Dopalaczowi przedsiębiorcy, zamykając działalność przy alei Legionów, poinformowali potencjalnych klientów o tym, gdzie będzie można ich znaleźć. Nowe miejsce natomiast najprawdopodobniej zostało wybrane z premedytacją. Według przypuszczeń śledczych, wznowiona działalność sklepu jak najdłużej miała pozostać niezauważona przez patrole policji, które przeprowadzały niezapowiedziane kontrole w miejscu, w którym sklep znajdował się poprzednio.

Dopalaczowy biznes umknął uwadze właściciela lokalu, od którego pracownicy "Pachnącego domu" wynajmują pomieszczenie.
- Lokal wynająłem firmie pośredniczej, poinformowano mnie tylko, że w tym miejscu swoją działalność ma prowadzić jakiś sklep - zapewnia, zastrzegając przy tym, że nie chce, aby jego nazwisko pojawiło się w publikacji. Podkreśla, że nie miał pojęcia, co wynajmujący jego lokal ludzie będą w nim sprzedawać.
- Mogę zapewnić, że nie popieram handlu używkami - wyjaśnia właściciel lokalu.

Z namierzeniem nowego adresu "Pachnącego domu" - jak się okazuje - większych problemów nie mieli policjanci i przedstawiciele sanepidu.

- Mamy informacje dotyczące tego, że "Pachnący dom" działa w innym miejscu Gdańska - zapewnia Janina Hamerska z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku. Jak wyjaśnia specjalistka - nowy obiekt był już kontrolowany. Zabezpieczono około 270 produktów, co do których została wydana decyzja wycofująca je z handlowego obrotu.

Szczególnie że w poprzedniej lokalizacji sklepu w części próbek badanych produktów - jak potwierdza Hamerska - wykryto środki zastępcze, czyli substancje, które wywołują podobne reakcje organizmu jak po zażyciu narkotyków.

Chociaż zabezpieczone produkty wycofywane są ze sprzedaży, a policjanci, do spółki z przedstawicielami pozostałych służb, zapowiadają, że kontrole będą, bardzo możliwe, że walka z dopalaczami zmieni się w walkę... z wiatrakami. Wciąż bowiem brak odpowiednich regulacji, które zmusiłyby handlarzy "zapachów" do zaprzestania procederu. Konfiskowane bowiem substancje szybko zastępowane są innymi, o przybliżonym składzie.

Urzędnicy nie mają podstaw do zamknięcia sklepów. Jak ustalił "Dziennik Bałtycki", likwidacja domu z "zapachami" przy alei Legionów nie miała żadnego związku z "dopalaczową" działalnością handlarzy.

Wszystko wskazuje na to, że w obliczu wiążących ręce przepisów służbom będzie trudniej zmierzyć się z plagą nielegalnych produktów. Zwłaszcza że sklepy zajmujące się handlem dopalaczami wyrastają jak grzyby po deszczu.
[email protected]

Problemem dopalaczy zajęła się posłanka Platformy Obywatelskiej Iwona Guzowska. Jak informuje - wystosowała w tej sprawie zapytanie do premiera Donalda Tuska. Czytaj więcej na ten temat w serwisie gdansk.naszemiasto.pl

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki