- Z tytułu niezameldowanych mieszkańców gmina ponosi niemałe straty - wyjaśnia Leszek Grombala, wójt gm. Kolbudy. - Podatek należny naszej gminie wpływa do Gdańska lub Gdyni, czyli tam, skąd nasz mieszkaniec powinien się wymeldować. Po drugie, jesteśmy dość zamożną gminą i każdego roku płacimy podatek na rzecz ubogich samorządów w wysokości 1,2 mln zł.
Wójt tłumaczy, że gdyby wszyscy mieszkańcy zechcieli się zameldować, wskaźnik zamożności liczony na mieszkańca uległby zmniejszeniu i tzw. podatek janosikowy już by gminie nie zagrażał. Samorządowcy Kolbud organizują więc akcję promującą meldowanie się. Wydrukują specjalne ulotki i nagłośnią sprawę w gminnej gazecie. Meldowanie będzie promowane także m.in. na zebraniach sołeckich.
Gdańsk: Paweł Adamowicz walczy o mieszkańców i... podatki
- Nie możemy nikogo zmuszać do dopełniania formalności meldunkowych, ale na każdym zebraniu informujemy mieszkańców, że liczba inwestycji zależy właśnie od tego, czy mieszkańcy są zameldowani - tłumaczy Stanisław Grochocki, przewodniczący Rady Gminy Kolbudy. - Najgorzej pod tym względem jest na Osiedlu Olimp w Kowalach. Wiele osób wynajmuje tam mieszkania na kilka lat, aby potem wyprowadzić się do domów jednorodzinnych, często w naszej gminie. Traktują mieszkanie jako tymczasowe, więc nie spieszą się z przemeldowaniem. W ten oto sposób ich podatki omijają gminę Kolbudy.
W gronie pięciu pomorskich gmin, które muszą płacić tzw. podatek janosikowy jest oprócz Kolbud, gmina Pruszcz Gdański (800 tys. zł rocznie). Zameldowanych jest tu 22 tys. osób, a kolejne 4 tys. to mieszkańcy zameldowani w innych gminach, głównie na terenie Trójmiasta. Władze gminy do dopełnienia formalności meldunkowych agitują w gminnej gazetce i na spotkaniach z sołtysami. Niedługo budynki, w których mieszkają osoby niezameldowane, będą zamieszczane na niedawno utworzonym gminnym portalu mapowym. - Utrzymanie jednej lampy oświetleniowej na ulicy kosztuje nas rocznie 800 zł, gdy średnie wpływy z podatku z ok. 60-metrowego mieszkania w budynku wielorodzinnym wynoszą 200-220 zł - tłumaczy Magdalena Kołodziejczak, wójt gm. Pruszcz Gd. - Taka rodzina musi więc płacić przez cztery lata, by utrzymać jedną lampę rocznie.
- Nie mamy czasu, wymiana dokumentów kosztuje - tłumaczą ci, którzy się nie meldują, choć po złożeniu odpowiedniego wniosku wymiana dowodu osobistego jest nieodpłatna. Tyle tylko, że trzeba zrobić zdjęcia czy wymienić potem prawo jazdy, a to już kosztuje.
Są też takie osoby, które są zameldowane z rodzicami w mieszkaniu komunalnym w Gdańsku i nie chcą tracić prawa do tego lokalu. Inaczej sytuacja wygląda w Pruszczu Gd., który pod tym względem bardziej przypomina Warszawę. Na pobyt stały zameldowanych jest tu ok. 26,4 tys. osób, a 890 na tymczasowy. Władze miasta szacują, że prawie 2 tys. mieszkańców to osoby zameldowane w innych miejscach.
- Wiele osób mieszka u nas w wynajmowanych mieszkaniach - wyjaśnia Bartosz Gondek, rzecznik burmistrza. - Liczba osób zameldowanych tymczasowo wzrasta - nawet o 200-300 osób - zwłaszcza przed wyborami czy rozpoczęciem roku szkolnego, dzięki czemu takie osoby zyskują dostęp do przychodni, placówek oświatowych, czy też kart wyborczych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?