Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Postrach Euroligi niedawno grał w... Gdyni

Paweł Durkiewicz
Bobby Brown robi furrorę w Eurolidze. Szkoda, że już nie w barwach Asseco Prokomu
Bobby Brown robi furrorę w Eurolidze. Szkoda, że już nie w barwach Asseco Prokomu P. Świderski
Jeździec bez głowy. Idealny kandydat do Harlem Globetrotters. Streetballowiec przypadkiem uwikłany w poważną koszykówkę. Kiedy dwa sezony temu Bobby Brown kończył swój epizod w Asseco Prokomie Gdynia, właśnie tego typu określenia pojawiały się w podsumowaniach jego krótkiego pobytu w Polsce. Dziś Amerykanin może tylko uśmiechnąć się na wspomnienie tamtych czasów.

Bobby Brown będąc liderem włoskiego Montepaschi Siena prowadzi w klasyfikacji strzelców Euroligi, a tydzień temu zadziwił całą Europę, zdobywając rekordowe 41 punktów w wygranym meczu z Fenerbahce Ulker Stambuł!

Sięgnijmy pamięcią do września 2010 roku. Trener Asseco Tomas Pacesas szukał na rynku transferowym obrońcy z ponadprzeciętnymi umiejętnościami indywidualnymi, który byłby w stanie godnie zastąpić Davida Logana (skuszony sowitym kontraktem odszedł do Caja Laboral Vitoria). Wybór padł na Browna i wydawało się, że ruch ten musi być strzałem w dziesiątkę. Obrońca rodem z Los Angeles zbierał całkiem dobre recenzje, grając w NBA, czemu więc nie miałby poradzić sobie w Eurolidze, a tym bardziej w Polsce?

I faktycznie - w swoich czterech występach w naszej ekstraklasie Brown robił praktycznie co chciał, zdobywając łącznie aż 95 punktów. Gorzej było w Eurolidze - Asseco Prokom przegrywał mecze, nieraz po źle rozegranych końcówkach, w których "BB" raził nieodpowiedzialnymi zagraniami. Dużo strat, złe decyzje rzutowe, słaba skuteczność, wreszcie zła komunikacja z trenerem Pacesasem - to wszystko sprawiło, że już 1 grudnia Amerykanin oficjalnie wyleciał z gdyńskiej drużyny. Sezon skończył w greckim Arisie Saloniki, a w rozgrywkach 2011/2012 grał w niemieckim Oldenburgu. Wydawało się, że nigdy nie zdoła już przekonać do siebie poważnego klubu euroligowego.

A jednak. Brown skorzystał z nowego rozdania, jakie miało miejsce ostatniego lata w Sienie. Wskutek dużych cięć budżetowych, najsilniejsza włoska drużyna, Montepaschi, musiała mocno przewietrzyć swoją kadrę. Z zespołu odeszli m.in. trener Simone Pianigiani oraz najlepszy zawodnik, rozgrywający Bo McCallebb. Włodarze ekipy z Toskanii postanowili rolę nowego lidera powierzyć właśnie byłemu zawodnikowi Asseco Prokomu! Kiedy transfer doszedł do skutku, wielu fachowców kręciło głową z niedowierzaniem, wieszcząc przy okazji koniec potęgi zespołu, który od 2007 roku rządzi we włoskiej ekstraklasie.

Ku zaskoczeniu wszystkich, "nowa" Siena gra całkiem nieźle - po 14 kolejkach Serii A drużyna ma drugi najlepszy bilans, z kolei po dwóch meczach fazy Top16 Euroligi Brown i spółka mają na koncie dwie wygrane. Jutro Toskańczycy zagrają u siebie z rosyjskim BC Chimki. Czy cyrkowiec z Gdyni poprowadzi kolegów do kolejnego zwycięstwa?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki