Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Populacja dzikich zwierząt w Trójmieście stała się prawdziwą zmorą. One nas nie odwiedzają, one już tu mieszkają

Maciej Naskręt
Maciej Naskręt
Zwierzęta systematycznie przemierzają Trójmiasto
Zwierzęta systematycznie przemierzają Trójmiasto Fot. Anna Olejniczak
Złamania, ugryzienia, rany kłute - tak może dzisiaj skończyć się spacer dla naszego pupila, gdy spotkamy na swojej drodze lisa lub dzika. Leśnicy podkreślają, że dzikie zwierzęta już nie tylko przychodzą z trójmiejskich lasów do miasta, one po prostu w mieście już mieszkają. Czy można temu jakoś zaradzić?

Jest wiele powodów, dla których zwierzęta pojawiają się w mieście, a problem jest bardzo złożony. Po pierwsze, jest to zmiana środowiska naturalnego. Wycinanie lasów, urbanizacja i rozwój infrastruktury mogą przekształcać naturalne siedliska dzikich zwierząt. Gdy zostaną po prostu zniszczone lub zmienione, zwierzęta muszą poszukiwać nowych miejsc zamieszkania. Wtedy właśnie często udają się w okolice miast.

Kolejną sprawa jest kwestia klimatu. W miastach, szczególnie tych uprzemysłowionych, temperatura często jest nieco wyższa niż w lesie, czy na łące. To może przyciągać zwierzęta, które preferują cieplejsze warunki. Często ogrzewaj się one w sąsiedztwie rur ciepłowniczych, bądź przy zakładach.

Trzecią ważną kwestią jest łatwiejszy dostęp do pożywienia. W miastach często występują odpady, które stanowią dla dzikich zwierząt łatwe źródło pożywienia. Któż nie widział powywracanych koszy na śmieci nad ranem?

Szczególnie w okresach trudniejszych warunków pogodowych, gdy zwierzęta mają trudności ze zdobyciem pokarmu, mogą być skłonne szukać go w pobliżu znowu... miast.

A może ludzie są sami sobie winni tej sytuacji?

Mnóstwo osób narzeka na obecność dzikiej zwierzyny na ulicach Gdyni, Gdańska i Sopotu. Nic dziwnego, dzikie zwierzęta potrafią nie tylko wystraszyć, czy doprowadzić do kolizji lub wypadku drogowego, ale też zaatakować bezpośrednio człowieka lub jego pupila.

- Do naszej przychodni weterynaryjnej trafiają psy, czy koty zaatakowane głównie przez lisa lub dzika. To są przede wszystkim złamania, ugryzienia, a nawet rany kłute. Jak domowe zwierzę ma szczęście, to czeka go długie leczenie, natomiast dla jego właściciela są to ogromne koszty. Czasem też trzeba dokonać eutanazji, by przerwać męki, bo zwyczajnie rany po spotkaniu z dzikiem lub lisem są śmiertelne. W ostatnich latach jest coraz więcej tego typu interwencji w naszej lecznicy - mówi nam weterynarz, który chce pozostać anonimowy.

Wszystko przez działania człowieka

Zapominamy jednak, że jednym z ważniejszych powodów pojawienia się dzikich zwierząt w miastach jest sam człowiek. Nasze działania, takie jak niszczenie siedlisk zwierząt, wprowadzanie inwazyjnych gatunków i przemysł, są często głównymi przyczynami, dla których zwierzęta muszą przystosować się do nowych warunków życia w miastach.

- To się fachowo nazywa synurbizacja. W ekologii jest to proces dostosowywania się populacji zwierzęcych do specyficznych warunków panujących w miastach - mówi Dziennikowi Bałtyckiemu Łukasz Plonus, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Gdańsk. - Dzikie zwierzęta aż tak licznie nie schodzą do miast z okolicznych lasów. Część z nich zamieszkała między ludźmi. Żyją pod balkonami, w rejonie śmietników, czy w pobliżu ogródków działkowych. Wygodniej im tutaj przeżyć zimę niż w lesie. To sprawia, że w mieście pojawia się ich potomstwo - dodaje.

[label]Tu leśnicy powtarzają jak mantrę, że aby ograniczyć częste spotkań z dziką zwierzyną należy przede wszystkim zamykać miejsca gromadzenia odpadów. A na pewno już nie dokarmiać zwierząt, co wciąż wiele osób uwielbia robić.[/b]

Dziki zamieszkują gdańską Orunię

Odławiać dziki czy do nich strzelać?

Gdy populacja dzikich zwierząt stanie się uciążliwa w dużych miastach powinny wkraczać wtedy jego władze - prezydenci. Mają dwie opcje: odstrzał zwierząt, bądź ich odłowienie i wywóz.

Szkopuł w tym, że obecnie nie można prowadzić odławiania dzików i ich wywożenia za miasto z uwagi na występowanie choroby ASF. Nie zgadza się na to Ministerstwo Rolnictwa. Pozostaje tylko odstrzał lub usypianie dzików. Ten drugi sposób jest w ogóle niepopularny wśród łowczych.

- Nie ma mięsa z takiej formy zabijania. Zwierzę się męczy. Jest to dużo mniej humanitarny sposób niż nagła śmierć z przy użyciu broni - mówi nam wieloletni myśliwy, który chce pozostać anonimowy. - Nikt nie zamierza wśród naszego środowiska trudnić się w usypianiem zwierząt.

Jak zauważa myśliwy problemem jednak są - szczególnie w dużych miastach - osoby, które po odstrzale zwierząt potrafią piętnować myśliwych w mediach społecznościowych. Podobnego zjawiska nie na terenach wiejskich.

Warto zaznaczyć także, że jak wykazał portal Trojmiasto.pl w pierwszym kwartale tego roku odstrzelono w Gdyni i w Gdańsku łącznie 90 dzików.

- To bardzo mało - twierdzi myśliwy.

Są jeszcze lisy i łosie

W mieście lisy poszukują przede wszystkim pożywienia, które może być łatwo dostępne, takie jak resztki jedzenia w śmietnikach lub na ulicach, a także małe zwierzęta. Lis chętnie zje pozostawioną dla kotów karmę czy gryzonie, które znajdują się w ogrodach i parkach.

Ich liczne pojawianie się to podobny skutek jak w przypadku dzików - łatwiejsze warunki do przeżycia. Jednak te unikają częściej kontaktu z ludźmi. Nie żyją w stadach, przez co są mniej zauważalne.

- Są też aktywne głównie w nocy, gdy ruch w mieście jest mniejszy, co pomaga im uniknąć spotkań z ludźmi. W mieście nie mają naturalnych wrogów. Korzystają z tej sposobności - mówi Łukasz Plonus.

Ostatnio pojawiły się też licznie łosie

- To są zwierzęta wędrowne, pokonują one duże odległości. W do miast zwykle trafiają zupełnie niechcący. W ich przypadku można stosować odławianie i jest to bardzo skuteczne. Wywiezione zwierzę nie powraca - mówi Plonus.

Spłoszony łoś w mieście jest bardzo niebezpieczny dla ludzi, jak i dla samego siebie - było kilka przypadków, w których te zwierzęta giną na ostro zakończonych ogrodzeniach, które próbują przeskoczyć. W miastach to jednak samochody najczęściej przyczyniają się do śmierci tych zwierząt.

Leśnicy przypominają, że łosie to duże i silne zwierzęta, które mogą być stanowić zagrożenie dla ludzi i zwierząt domowych. Dlatego, jeśli zauważysz łosia w mieście, należy zachować ostrożność i nie wolno zbyt blisko podchodzić. W przypadku, gdy łosie stają się zagrożeniem dla ludzi, warto powiadomić odpowiednie służby miejskie.

Warto na koniec dodać to co mówią wszyscy leśnicy, że „problem dzikich zwierząt w miasta to nie tylko problem Gdyni, czy Gdańska, ale też wielu innych miast”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki