Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Wymagania NFZ sprawią, że zniknie 300 specjalistycznych poradni?

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Maria Orlikowska-Płaczek ze Starogardu Gdańskiego martwi się o poradnie dla dzieci
Maria Orlikowska-Płaczek ze Starogardu Gdańskiego martwi się o poradnie dla dzieci Maciej Jędrzyński
Tysiące pacjentów na Pomorzu stracić mogą i tak już niełatwy dostęp do lekarzy specjalistów w pobliżu swojego miejsca zamieszkania. W trakcie obowiązującej jeszcze przez półtora roku umowy, pomorski NFZ zaostrzył stawiane im wymagania. I choć w opinii ekspertów, jak i wielu pracowników samego funduszu są one nieżyciowe, absurdalne i na pewno nie służą dobru pacjentów, z poradniami, które ich nie spełnią, pomorski NFZ zerwie kontrakty.

- Najbardziej się martwimy o dziesięć poradni służących chorym dzieciom - denerwuje się Maria Orlikowska-Płaczek, kierownik SP ZOZ w Starogardzie Gdańskim. A ma się czym chwalić - w jej przychodni przyjmują nawet "unikatowi" specjaliści dziecięcy, jak endokrynolog, reumatolog, kardiolog czy ginekolog. W przychodni działają również poradnie - preluksacyjna (sprawdza niemowlakom bioderka) oraz mukowiscydozy. Leczą się tu maluchy z całego Kociewia. Lekarze specjaliści dojeżdżają tu przede wszystkim z Trójmiasta.

Czytaj także: Gdańsk: Wojna o terapię metadonem. Komu należał się kontrakt?

- Wychodziłam z założenia, że to specjalistę trzeba przybliżyć do pacjenta, którego nie stać na podróże do lekarzy w Gdańsku. Specjaliści, ci najlepsi, utytułowani, przyjeżdżają do nas na dzień, dwa w tygodniu i przyjmują 20, 30, 40 pacjentów - wyjaśnia Maria Orlikowska-Płaczek.

Poradnie są dobrze wyposażone, dla przykładu kardiologiczna w echokardiograf i aparat holterowski, bez tego nie miałyby szans na kontrakt z NFZ. Porady udzielane chorym są więc kompleksowe i na wysokim poziomie. Problem w tym, że NFZ żąda teraz, by poradnia czynna była trzy razy w tygodniu po 4 godziny, ale jest to nierealne, bo po pierwsze - na medycznym rynku brakuje specjalistów, a po drugie - kontrakty z NFZ są tak małe, że poradnie nie są w stanie zatrudnić ich w większym wymiarze czasowym.

- Likwidacja poradni specjalistycznych to dramat dla pacjentów - twierdzi Joanna Mastalerz, szefowa Gminnego Ośrodka Zdrowia w Skarszewach. - Tym większy, że na stałe nie mieszka tu żaden lekarz, z wyjątkiem dwóch emerytowanych stomatologów. Tymczasem z ośrodka w Skarszewach zniknąć mogą poradnie - neurologiczna, otolaryngologiczna, dermatologiczna i logopedyczna.

Czytaj także: Pomorze: Komisja czeka na poszkodowanych pacjentów

- Dla wielu naszych pacjentów, szczególnie z terenów wiejskich, dojazd do poradni odległej o 15 km to ogromny problem - uważa Joanna Mastalerz.

Doktor Stefan Krajnik, szef NZOZ Medicus w Czersku, mówi o dwóch zagrożonych poradniach na swoim terenie - reumatologicznej, którą ma na miejscu, i położniczo-ginekologicznej w filii Medicusa w Osiecznej. W pierwszej z nich leczą się głównie starsi, często samotni mieszkańcy z okolicy. Wysokiej klasy, doświadczony reumatolog przyjmował ich raz w miesiącu. Częściej nie było trzeba, choroby reumatyczne są przecież przewlekłe. W Osiecznej ginekolog przyjmował raz w tygodniu i kolejek nie było.
- Jeśli jednak wycofamy stąd ginekologa, połowa kobiet z Osiecznej zrezygnuje z wizyt u niego w ogóle - przekonuje Stefan Krajnik.

O los pacjentek z Sulęczyna martwi się również dr Remigiusz Kostrzewski, kierownik Gminnego Ośrodka Zdrowia. - Dzięki temu, że do poradni ginekologicznej pacjentki mają 5-10 minut drogi z domu zmniejszyła się nam zachorowalność na nowotwory, kobiety bardziej o siebie dbają - tłumaczy dr Kostrzewski.

Czytaj także: Ustawa refundacyjna: Lekarstwo za 300 zł zamiast 3,20 zł

Tymczasem z danych zebranych przez Pomorski Związek Pracodawców Ochrony Zdrowia wynika, że wśród blisko 300 zagrożonych poradni (ich kontrakty skończą się za półtora roku) kilkanaście to właśnie poradnie dla kobiet. Co jest tego przyczyną?

- Zarządzenie prezesa NFZ nr 81 z listopada ub. roku, które mówi, że poradnia specjalistyczna musi być czynna minimum 12 godzin w tygodniu, w tym trzy dni po cztery godziny, w tym raz po południu - tłumaczy Jan Tumasz, przewodniczący PZPOZ. Poradnie z Pomorza gotowe były ten wymóg spełnić, gdy pomorski NFZ ogłosił konkurs wiosną 2010 roku. Gdy jednak przyznano im bardzo małe kontrakty i praca w takim wymiarze czasowym stała się nierealna, pomorski NFZ zgodził się, by poradnie specjalistyczne czynne były według zmniejszonego harmonogramu. Pozwalała na to klauzula dołączona do rozporządzenia. Teraz ta klauzula zniknęła. Poradnie, które nie będą czynne przynajmniej trzy razy w tygodniu po cztery godziny - dostaną z NFZ dwumiesięczne wymówienie lub płatnik zerwie z nimi umowę w trybie natychmiastowym. Według centrali NFZ - małe poradnie mają zastąpić wielkie, specjalistyczne centra medyczne. Problem w tym, że chory z Sulęczyna, Skarszew czy Osiecznej nigdy do nich nie dojedzie.

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
tel. 58 30 03 353
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki