Lista prezydentów, burmistrzów i wójtów
Z danych, które już przedstawiła Państwowa Komisja Wyborcza, wynika, że województwo pomorskie znajduje się w pierwszej trójce województw z najwyższą frekwencją wyborczą. Tylko w województwach pomorskim, podkarpackim i świętokrzyskim ponad 40 proc. wyborców wzięło udział w II turze. Pomorski wynik frekwencyjny to 40,58 proc.
Mimo wszystko to sporo, zważywszy na fakt, że były województwa, w których do urn poszło nawet mniej niż 30 proc. wyborców (jak w woj. śląskim) albo przekroczono te 30 proc. ledwo, ledwo.
Równie ciekawie prezentuje się frekwencyjna mapa wyborcza samego województwa pomorskiego. Tu też możemy odnotować liderów. Najwięcej wyborców do urn poszło w gminie Choczewo (pow. wejherowski). Tam frekwencja wyniosła 63,14 proc.
Na drugim miejscu znalazła się gmina Studzienice (pow. bytowski), z wynikiem 61,56 proc., i na trzecim gmina Malbork (pow. malborski), w której zagłosowało w II turze 50,63 proc. mieszkańców. Niezwykle emocjonująco przedstawiała się kampania wyborcza, a także samo starcie wyborcze w Sopocie. Przełożyło się to także na piękny wynik frekwencyjny - 57,06 proc.
Ale były też gminy i miasta, w których frekwencja była wyjątkowo niska. W Słupsku do urn wyborczych poszło 33,7 proc. uprawnionych do głosowania, jeszcze mniej w Tczewie, bo tylko 24,69 proc. W przypadku gmin najniższą frekwencję odnotowała gmina Nowy Dwór Gd. (pow. nowodworski).
W Sopocie frekwencja wyborcza jest zawsze wysoka
Z psychologiem Markiem Sucharem rozmawia Ryszarda Wojciechowska
Nie mamy się czego wstydzić. Frekwencja w II turze wyborów samorządowych na Pomorzu była wysoka. Jak to sobie tłumaczyć?
Na pewno odpowiedź jest dużo prostsza w przypadku Sopotu. W tym mieście od lat odnotowuje się bardzo wysoką frekwencję podczas wyborów lokalnych i nie tylko. Wyższą, niż w innych miastach. Tym razem Sopot również nie sprawił nam niespodzianki w tym względzie.
A powody takiego obywatelskiego zachowania mieszkańców Sopotu?
Są dość oczywiste i z socjologicznego punktu widzenia proste do wyjaśnienia. Wyższy, niż przeciętny poziom wykształcenia, wyższy, niż przeciętny poziom życia, świadomość polityczna, obywatelska, aktywność i tak dalej. O ile w przypadku Sopotu sprawa jest więc jasna, o tyle w przypadku gmin Choczewo czy Studzienice, tam, gdzie frekwencja wyniosła nawet ponad 60 proc., odpowiedź nie jest już tak prosta. Zwłaszcza jeśli chcielibyśmy te wyniki zestawić z frekwencją wyborczą w dużych miastach, gdzie stawka była naprawdę wysoka, na przykład z Łodzią.
Ale jakieś wnioski można wysnuć.
Na pewno można mówić o obywatelskim podejściu mieszkańców do życia społecznego. Ale nie tylko. Być może były to przypadki, gdzie sami kandydaci wzbudzali ogromne emocje i zainteresowanie. Być może chodziło o pospolite ruszenie za albo przeciw jednemu z kandydatów. I wystarczy. Małe społeczności potrafią się fantastycznie mobilizować. W grę mogą wchodzić też ostro zarysowane podziały polityczne i kandydatów, i wyborców. To także może przyciągnąć ludzi do urn.
A jak wyjaśnić bardzo niską frekwencję?
Tu też czynniki demograficzne mogą grać pewną rolę. Jeżeli weźmiemy pod uwagę gminę Nowy Dwór Gdański czy Tczew z bardzo niską frekwencją w II turze, to widzimy, że to obszary o dość wysokim stopniu bezrobocia. Z jednej strony mieszkańcy mają blisko do wielkiej aglomeracji, pół godziny jazdy samochodem czy autobusem, a z drugiej ten dużo niższy niż w aglomeracji poziom życia. Ale w wyborach samorządowych każdy przypadek należałoby interpretować osobno. Tu generalizowanie nie jest jednak bezpieczne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
