Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: To Dalmor sprzedał boje, które wysłały sygnał SOS

Ksenia Pisera
Kmdr ppor. Czesław Cichy prezentuje radioboję
Kmdr ppor. Czesław Cichy prezentuje radioboję Andrzej J. Gojke
Radioboje, które ze złomowiska w Nowej Wsi Lęborskiej wysłały pod koniec ubiegłego tygodnia sygnał o pomoc do Rosji i Kanady, ściągając na miejsce śmigłowce ratunkowe Marynarki Wojennej, pochodzą z rozebranego statku, który należał do likwidowanej gdyńskiej Dalekomorskiej Kompanii Połowowej Dalmor.

Przedstawiciele spółki twierdzą, że kilka lat temu alarmy wyrejestrowano z systemów łączności satelitarnej, więc do takiej sytuacji nie powinno dojść.

- Po przywiezieniu złomu kazałem go posegregować - mówi Tadeusz Jesień, właściciel spółki Recykling - Surowce Wtórne, do której trafiły boje. - I właśnie podczas prowadzenia tych prac nad złomowiskiem pojawił się wojskowy śmigłowiec. Nadajniki wzywania pomocy to niecodzienne znalezisko i nie wiedziałem, co to jest. Dalmorowski złom nabyłem legalnie.

Wersję Jesienia potwierdza lęborska policja.
- Sprawdziliśmy faktury, złom zakupiono zgodnie z prawem - mówi asp. Daniel Pańczyszyn, oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Lęborku. - Na tym zakończyły się nasze czynności w tej sprawie.

Lębork: Sygnał wzywania pomocy zalarmował służby ratunkowe

- W 2005 roku zezłomowany został statek należący do spółki - mówi mec. Marek Woźniak z likwidowanej spółki Dalmor. - Wszystkie przedmioty z burty przeniesiono na ląd, w tym właśnie boje ratunkowe. Wtedy też nadajniki zostały wyrejestrowane ze wszystkich systemów, między innymi z łączności satelitarnej. Jesteśmy zaskoczeni, że został wysłany sygnał wzywający pomocy. Boje leżały w magazynie siedem lat i do tej pory podobnych zdarzeń nie było.

Odbiór przez ratownicze centra koordynacyjne sygnału SOS może oznaczać, że doszło do np. wypadku statku. Ten nadany w piątek z zagranicy został przekazany do Ośrodka Koordynacji Poszukiwań i Ratownictwa Lotniczego w Warszawie. Następnie zawiadomione zostały policja - chodziło o przeszukanie rejonu, z którego nadszedł alarm - i Marynarka Wojenna, która wysłała swój śmigłowiec ratowniczy.

- Po raz pierwszy spotkaliśmy się z taką sytuacją - przyznaje Marian Kluczyński z biura prasowego dowódcy Marynarki Wojennej w Gdyni. - Przed złomowaniem jednostki aparatura taka jak boje ratunkowe musi zostać rozmontowana.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki