Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Szpitale będą przyjmować tylko chorych w stanie zagrożenia życia i ograniczą operacje

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
NFZ: szpitale nie mają co liczyć na lepsze kontrakty
NFZ: szpitale nie mają co liczyć na lepsze kontrakty Grzegorz Mehring/Archiwum
Przyjmowanie tylko chorych w stanie zagrożenia życia i drastyczne ograniczenie wszelkich planowych operacji do końca tego roku - radziła w czwartek dyrektorom kilkudziesięciu szpitali szefowa Pomorskiego NFZ Barbara Kawińska.

Spotkanie zorganizowane na prośbę wicemarszałek Hanny Zych-Cisoń rozpoczęło się w samo południe w Urzędzie Marszałkowskim. Uczestniczyła w nim kadra zarządzająca szpitali marszałkowskich, powiatowych, prywatnych oraz Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Nie lepiej zdaniem Kawińskiej zapowiada się przyszły rok - budżet Pomorskiego Oddziału NFZ zwiększy się zaledwie o 99 mln zł, co w porównaniu do globalnej kwoty - 3,6 mld jest wzrostem wręcz symbolicznym. O kontraktach większych niż w tym roku nie ma więc co marzyć ani podstawowa opieka zdrowotna, ani poradnie specjalistyczne czy szpitale. O 12 mln zł większą kwotę zarezerwowano jedynie na zaopatrzenie ortopedyczne.

Zdaniem Kawińskiej tak źle z pieniędzmi na zdrowie na Pomorzu dawno nie było. Po części jest to efekt rosnącego w kraju bezrobocia i związanego z tym spadku wpływów z poboru zdrowotnej składki. W dużej mierze również zmiany przez Sejm algorytmu podziału pieniędzy między poszczególne województwa. Skutkuje on tym, że znacznie większymi budżetami dysponuje dziś tzw. ściana wschodnia, a duże regiony, jak Mazowsze czy Pomorze borykają się z dramatycznym brakiem pieniędzy na leczenie mieszkańców. Zdaniem ekspertów korekta algorytmu była potrzebna, problem w tym, że "kurek przekręcono za mocno". Tym bardziej, że wschodnie województwa nie mają tak rozbudowanej sieci przychodni, szpitali i wysokospecjalistycznych ośrodków jak Pomorze, trudno więc im tę "nadwyżkę" skonsumować. W efekcie - pod względem wielkości wydatków na leczenie szpitalne (bez leków) spadliśmy na przedostatnie miejsce w Polsce! Za nami jest tylko województwo warmińsko-mazurskie.

Dla szpitali oznacza to jedno - nie mają co liczyć, że NFZ zapłaci im za tegoroczne nadwykonania. Nie będą one co prawda tak duże jak w latach poprzednich (na koniec lipca po odliczeniu "niedowykonań" zamykały się one kwotą ok. 47,5 mln zł), ale i tak Pomorskiego NFZ nie będzie stać, by za to zapłacić. Byłaby na to szansa (podobnie jak na zakontraktowanie m.in. tak bardzo potrzebnej sopockiemu Szpitalowi Reumatologicznemu ortopedii), gdyby nie to, że znacznej kwoty, którą Pomorski NFZ zaoszczędził na lekach, nie wolno mu wydać na inne, nawet palące potrzeby. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, chodzi o 70-80 mln zł, które w konsekwencji nowej ustawy refundacyjnej powędrują z Pomorza do centrali NFZ lub jako "zaskórniak" do Ministerstwa Zdrowia.

Na poprawę swego losu mogą liczyć w przyszłym roku pacjenci skazani na kilkumiesięczne kolejki po tzw. zaopatrzenie ortopedyczne. Według zapewnień Kawińskiej - dzieci, osoby czynne zawodowo, kombatanci oraz pacjentki po mastektomii otrzymują je na bieżąco, pozostali pacjenci muszą jednak czekać.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki