MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Stoczniowcy jadą protestować do Warszawy

Jacek Klein
Jeśli wtorkowa pikieta nie przyniesie zadowalającego związek skutku, będą kolejne.
Jeśli wtorkowa pikieta nie przyniesie zadowalającego związek skutku, będą kolejne. fot. archiwum
Wielka pikieta Solidarności w stolicy. Będą walczyć o miejsca pracy i pomoc rządu.

Głośno będzie we wtorek w Warszawie. Związkowcy z Solidarności z całego kraju - w tym zapewne sporo stoczniowców z Gdańska, Gdyni i Szczecina - wybierają się we wtorek do stolicy. Będą domagać się od rządu pracy i chleba, osłon i programów dla zwalnianych pracowników oraz opracowania pomocy dla upadających branż i zakładów.

- Przyjadą delegacje z całego kraju - mówi Marek Lewandowski, były rzecznik prasowy Solidarności Stoczni Gdynia. - Jedziemy do Warszawy, aby wręczyć premierowi Donaldowi Tuskowi i ministrowi gospodarki Waldemarowi Pawlakowi petycje z naszymi postulatami. Wiele firm, a nawet branż jest w tragicznej sytuacji. Tysiące osób straciło pracę i rząd powinien skorzystać z unijnych funduszy globalizacyjnych w celu pomocy pracownikom i ratowania zakładów zagrożonych upadkiem. Tylko rząd może po niego sięgnąć.

Solidarność spodziewa się ok. 5 tysięcy manifestantów z całego kraju. Pikieta ma przebiegać spokojnie.
- Nigdy nie jedziemy z nastawieniem, żeby się z kimś bić - dodaje Lewandowski. - Chcemy przekazać premierowi merytoryczne postulaty.

Związek wykosztował się nawet na ogłoszenia prasowe zajawiające pikietę oraz spoty na antenie radiowej.
- W stoczniach w Gdyni i Szczecinie od wielu miesięcy nikt już nie pracuje - tłumaczy Lewandowski. - Minęły już czasy, kiedy z pracownikami można było się skontaktować przez zakładowy radiowęzeł czy biuletyn związkowy. Skończyła się wypłata świadczeń, większość stoczniowców się rozproszyła, nie ma z nimi kontaktu i media są jedyną drogą dotarcia do nich.

Nie tylko los stoczniowców leży na sercu Solidarności. Związek domaga się też ratowania branży zbrojeniowej oraz zaprzestania traktowania kolejowych spółek jako nakierowanych wyłącznie na zysk.

- Tyle mówi się o stawianiu na mobilność pracowników, z drugiej strony bankructwo grozi spółce PKP Przewozy Regionalne - tłumaczy Lewandowski. - Takiego przewoźnika nie można oceniać tylko według kryteriów rynkowych. Jak ludzie mają szukać pracy w odległych regionach, skoro nie będą mieli czym do niej dojechać?

Kto według związkowców winny jest tragicznej sytuacji robotników? Platforma Obywatelska. Na plakacie zapowiadającym pikietę przedstawiona jest jako ośmiornica, która swoimi mackami ogarnia cały kraj w śmiertelnym uścisku dla firm, a nawet całych branż. Pomysł na plakat zrodził się w zachodniopomorskim regionie NSZZ Solidarność.

- To dzięki temu ugrupowaniu tak źle się dzieje w tych zakładach - mówi Mieczysław Jurek, przewodniczący regionu.

Dlaczego ośmiornica to tylko PO, a nie PO-PSL, skoro petycja trafi także do rąk Waldemara Pawlaka?

- Firmy, które już upadły lub grozi im upadek i o których ratowanie nam chodzi, podlegają ministrowi skarbu - tłumaczy Jurek.

Nie ma żadnej ośmiornicy

Rozmowa z Tadeuszem Aziewiczem, posłem Platformy Obywatelskiej, szefem sejmowej komisji skarbu.

Solidarność za tragiczną sytuację wielu branż i zakładów obwinia obecny rząd, a konkretnie Platformę. PO została przedstawiona jako ośmiornica dusząca gospodarkę.
- Mogę tylko ubolewać z przypisanego nam takiego negatywnego wizerunku. Trudno się dziwić ludziom, którzy mogą czuć się sfrustrowani, zwłaszcza stoczniowcy, których sytuacja jest bardzo ciężka, nie mam jednak wątpliwości, że obwinianie nas za wszystko jest elementem działań politycznych. Smutne jest to, że podejmowanym w czasie rocznicy tragicznych wydarzeń grudniowych. Oczekiwałbym od Solidarności odrobiny obiektywizmu i uczciwości.
Nie ma żadnej ośmiornicy. Jest za to ogromny wysiłek aby z najmniejszą szkodą przeprowadzić Polskę przez czas kryzysu, co obecnemu rządowi udaje się zrealizować. Problemy stoczni wynikają ze światowego kryzysu w branży i zaniechań poprzednich lat i rządów poprzednich ekip. Pomimo tragicznej sytuacji jaką rząd zastał w stoczniach podjął ryzyko i działania, aby ich tereny zostały zagospodarowane i dały zatrudnienie.

Nie chodzi jedynie o stocznie, ale też o PKP, branże zbrojeniową czy energetyczną?
- Ponownie zabrakło obiektywnego spojrzenia. Problemy tych branż i zakładów nie wzięły się przecież z powietrza. Przez wiele lat były subsydiowane przez państwo dlatego nie odnajdują się w obecnych warunkach. Trudno poddają się także restrukturyzacji. W dialogu z rządem potrzeba minimum uczciwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki