Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Po ulewach wciąż te same drogi zamieniają się w rwące potoki. Gdzie?

Bartosz Cirocki
Powtarzające się ulewy obnażają problem wielu miast z odprowadzaniem wód opadowych. Powód jest znany - w wyniku utwardzania coraz większych powierzchni dróg i placów deszczówka znajduje mniej naturalnych ujść. A przy wyjątkowo silnych nawałnicach kanalizacje burzowe nie są w stanie odebrać całej wody. Wyrozumiałość mieszkańców kończy się jednak, gdy po każdej ulewie zalewane są te same, często nowe, drogi, a wraz z nimi posesje i piwnice.

Tak jest od dawna w Kartuzach na ul. Węglowej, a ostatnio też na ul. Jeziornej, czyli fragmencie drogi wojewódzkiej nr 211. Przed rokiem została ona zmodernizowana, zbudowano nową burzówkę, tymczasem czterokrotnie w ciągu ostatniego miesiąca jezdnia zmieniała się w wartki strumień, po którym ciężko było się poruszać. A w niedzielę została nawet chwilowo wyłączona z ruchu. Co więcej, za każdym razem woda zalewała halę garażową kamienicy.

- Ludzie się śmieją, że mamy otworzyć basen - mówi Marek Neubauer, prowadzący w budynku galerię. - W hali mamy magazyny, część towaru zalało nam wcześniej, pozostały ustawiliśmy na paletach, ale teraz woda sięgała wysoko i znów ponieśliśmy straty. Osuszaliśmy halę specjalnymi urządzeniami, one też zostały zalane.

Zobacz także: Powiat kartuski: Godzinna ulewa sparaliżowała ruch na drogach [ZDJĘCIA]

Rozwiązania szukają wspólnie Zarząd Dróg Wojewódzkich w Gdańsku oraz Kartuskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, zajmujące się siecią burzową i sanitarną. W planach są budowa odwodnienia chodnika i montaż dodatkowych kratek, ale decyzji dotychczas nie podjęto. Jeszcze większym utrapieniem są ścieki wypływające w tym miejscu na ulicę podczas ulew. Część właścicieli posesji, wbrew przepisom o kanalizacji sanitarnej, odprowadza deszczówkę, co przy dużych opadach powoduje przepełnienie kolektora.

W Tczewie kolejny raz w ostatnią sobotę pod wodą znalazła się droga pod wiaduktem przy ul. Jagiellońskiej. Wystarczy silny deszcz i problem powraca. W tym miejscu kończy się modernizacja drogi zlecona przez Zarząd Dróg Wojewódzkich w Gdańsku. Niestety, póki inwestor i służby miejskie nie znajdą przyczyny zalewania, a tym bardziej rozwiązania tego problemu, miejsce będzie niedostępne dla kierowców.

Zobacz także: Tczew: Kilkanaście minut deszczu i droga pod wiaduktem zalana [ZDJĘCIA]

Powodzianami nazywają siebie Franciszek Gajzler i Alojzy Szulc, mieszkańcy okolic remontowanego niedawno odcinka ul. Chełmońskiego w Sławnie. Internauci określają go jako sławieńską Wenecję.
- Praktycznie po każdych intensywniejszych opadach ulica zmienia się w jezioro, a nadmiar wody opadowej nas zalewa - mówi Franciszek Gajzler. - Kupiliśmy pompy do wypompowywania deszczówki, ale boimy się, że fundamenty naszych domów w końcu nie wytrzymają.

Burmistrz Krzysztof Frankenstein mówi, że sprawdzono poprawność inwestycji. Według niego, problemem jest stara i nieradząca sobie z nadmiarem wody burzówka na ul. Armii Krajowej, do której jest podłączona ta z ul. Chełmońskiego. Tyle że Armii Krajowej podlega Zarządowi Dróg Wojewódzkich, który ma w planach jej remont. Miasto prosiło już ZDW o przeczyszczenie burzówki.

Gehennę w czasie ulew przeżywają mieszkańcy i turyści na Półwyspie Helskim. Potoki wody nie znajdują ujścia i na ulicach tworzą się jeziora. Tak było m.in. na drodze łączącej Juratę z Helem czy w niedzielę w Jastarni, gdzie w ciągu paru minut kilka skrzyżowań zniknęło pod deszczówką. W Leśniewie (gmina Puck) mieszkańcom ul. Szkolnej daje się we znaki brak odprowadzenia wody z ulicy powiatowej do Domatowa. Po ulewach potoki wody spływają z asfaltu, przedostają się na gruntową ulicę i dalej, przez ogrodzenia, wlewają się na posesje i zatapiają je. Ratunkiem byłaby budowa kanalizacji burzowej - ale na to na razie drogowcy nie mają pieniędzy. Rozwiązanie będzie więc tymczasowe: udrożnienie przydrożnych rowów.

Zobacz także: Powiat wejherowski: Podtopione ulice, garaże i piwnice [ZDJĘCIA]

Problemy są też w Trójmieście. W Gdyni częstym podtopieniom ulega węzeł Franciszki Cegielskiej, a gwałtowne opady pod koniec czerwca zalewały te bulwar Nadmorski oraz tunele pod torami przy ul. św. Mikołaja na Chyloni czy ul. Działdowską i węzeł Wzgórze św. Maksymiliana.

Z oberwaniami chmur lepiej sobie radzi Sopot, najgorzej natomiast jest w Gdańsku. W centrum miasta, na skrzyżowaniu ulic Nowe Ogrody i 3 Maja, zdarza się, że zalewająca jezdnię woda ma niemal pół metra głębokości. Najbardziej dotykaną przez gwałtowne opady dzielnicą jest Wrzeszcz. W lipcu z powodu wysokiego poziomu policja musiała zamknąć tam ul. Partyzantów, woda stała też na wielu innych ulicach.

Zalało przejścia podziemne na wrzeszczańskim dworcu oraz na al. Jana Pawła II i Bajana na Zaspie, a na stacji SKM Żabianka wodę wypompować musieli strażacy. Największym problemem miasta jest zabetonowanie tzw. górnego tarasu. - Gdańsk ma 46 zbiorników retencyjnych, ale ich pojemność przy tak zmiennych opadach jest ciągle niewystarczająca - mówi Andrzej Chudziak, dyrektor Gdańskich Melioracji. - W planach zagospodarowania działek muszą powstawać miejsca na tzw. retencję terenową - dodaje.

(szal, wie, SYK, PEN)

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki