MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Co trzecia osoba nie wykupuje leków na receptę, bo są za drogie

Ewelina Oleksy
Przepisane leki wykupujemy wedle uznania. Farmaceuci ostrzegają - to ogromne ryzyko.

Co trzecia osoba nie wykupuje wszystkich przepisanych na recepcie leków - to najnowsze dane Naczelnej Izby Aptekarskiej. Pacjenci narzekają, że pieniędzy na zdrowie brakuje, a pomorscy aptekarze potwierdzają, że przykłady, gdy ktoś odchodzi od okienka z pustymi rękami, można mnożyć.

- To nie jest kwestia oszczędności, ludzi po prostu nie stać na leki. Nieraz zdarza się tak, że przychodzą matki z dziećmi i wybierają tylko to, na co im starcza, z reszty rezygnują. Zawsze informuję, że takie częściowe leczenie w przypadku poważnych, przewlekłych chorób może zagrażać życiu - opowiada pani Ewa, farmaceutka ze Słupska. - W skrajnych przypadkach doradzam, który produkt jest najważniejszy, a bez którego można się obejść. Proponuję też tańsze odpowiedniki tego, co zapisał lekarz.

Z roku na rok przybywa tych, którzy na zakupach w aptece kierują się grubością portfela, a nie stanem zdrowia. Przykładowo pięć lat temu do wybiórczego zakupu leków zaleconych przez lekarza przyznawała się jedna czwarta Polaków, teraz już ponad 33 proc. Z czego blisko połowa to ludzie starsi. Ci w wieku 60-65 lat przyznają, że często w ogóle nie stać ich na zakup medykamentów, które mają przepisane.

Sprawdziliśmy, kto i dlaczego w pomorskich aptekach musi zaciskać pasa.

Łucja Żulewska ma 76 lat. Emerytka z Gdańska leczy się na sprawy żołądkowe, nadciśnienie i serce. Oprócz tego, musi brać tabletki na zbicie cholesterolu i hormony, bo miała wycinaną tarczycę. Lista schorzeń jej męża jest równie długa.

- Drobniejszych spraw to już nawet nie liczę. Dostaję 760 zł emerytury, z czego 300 zł co miesiąc zostaje w aptece. Gdyby nie emerytura męża, nie mielibyśmy za co opłacić rachunków i kupić jedzenia - przyznaje pani Łucja. Lekarstwa jej domowy budżet zawsze znacznie uszczuplają, dlatego przed wizytą w aptece kobieta robi listę tego, co najbardziej potrzebne i tych rzeczy, które można odłożyć do kolejnych zakupów.

- Siedzę z ołówkiem w ręku i - boję się, że niedługo dojdzie do tego, że będziemy musieli wybierać albo leki, albo życie - ubolewa Łucja Żulewska. - Szukam aptek, gdzie choć trochę można zaoszczędzić na cenie. Jeśli ceny leków znowu pójdą w górę, będę musiała z części zrezygnować - dodaje emerytka.

Zrobił to ostatnio Eugeniusz Wysocki, emeryt z Malborka.

- Recepty nie wykupiłem, gdy usłyszałem, że za antybiotyki i zastrzyki mam zapłacić blisko 200 zł - wspomina pan Eugeniusz. Ale oszczędzają nie tylko ludzie starsi. Pomorscy farmaceuci widzą, że za kieszeń coraz częściej łapią się młodzi.

- Po ostatniej wizycie u dermatologa wyszłam z dwiema zapisanymi receptami. Tabletki, dwa rodzaje maści, rachunek w sumie na 186 zł - wylicza Marta, studentka z Sopotu.

- Pracę mam dorywczą, zarabiam 450 zł miesięcznie, ledwo starcza na wynajem pokoju. Nie stać mnie, żeby prawie połowę tej kwoty zostawić w aptece - tłumaczy dziewczyna.

Skończyło się więc tak, że zamiast dwóch przepisanych maści kupiła jedną - tę tańszą, poprosiła też, by farmaceutka zaproponowała jej tańszy odpowiednik tabletek. W efekcie Marta zaoszczędziła sporo, bo 90 zł. - Wystarczy na uzupełnienie zapasów w lodówce - podkreśla studentka.

Tylko niecałe 30 proc. pacjentów deklaruje, że zdarza im się zmieniać leki na tańsze odpowiedniki. Ci, którzy tego nie robią, tłumaczą się obawami i przekonaniem, że skoro coś jest tańsze, to tym samym na pewno gorszej jakości. Pomorski wojewódzki inspektor farmaceutyczny dementuje. - Powielanie tego stwierdzenia jest błędem, bo kompletnie nie znajduje uzasadnienia w rzeczywistości. Odpowiedniki muszą być tej samej jakości co oryginał, inaczej nie można by ich było sprzedawać - zapewnia dr farm. Weronika Żebrowska. - Opinia wzięła się z czasów, gdy proces rejestracji leków pozostawiał wiele do życzenia. Dziś jest on bardzo dokładny, lekarstwa zanim trafią na rynek są wszechstronnie badane. A stosowanie tańszych zamienników nie jest obarczone żadnym ryzykiem. Nie ma więc podstaw, żeby się ich bać - dodaje dr Żebrowska.

Zgodnie z przepisem wprowadzonym przez Ministerstwo Zdrowia, aptekarz musi poinformować klienta, że np. bardzo drogie tabletki może zastąpić innymi, dużo tańszymi. Jednak jak podkreśla minister Ewa Kopacz przepis często nie jest przestrzegany, a sytuacja na lepsze zmieni się dopiero, gdy to lekarze zaczną tłumaczyć pacjentom, że mają możliwość wyboru.

300 zł - średnio tyle pieniędzy co miesiąc zostawia w aptekach emeryt.

33 proc. - to odsetek osób, które nie wykupują wszystkich przepisanych na recepcie leków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki