Szans pani radnej nie sondowałem, próbowałem się natomiast wywiedzieć, czy "Kura" może na coś liczyć. Muszę się przyznać do dziennikarskiej porażki: nikt, kogo próbowałem pociągnąć za język, nie potrafił mi niczego powiedzieć, poza dwoma konkretami.
Po pierwsze, Kurski - wbrew pogłoskom - zapowiada, że nie da się wypchnąć na listę kandydatów do Senatu. Co zresztą jest zrozumiałe: nawet gdyby PiS jakimś cudem doprowadził do ekspresowego obniżenia wieku emerytalnego, nie objęłoby to blisko pięćdziesięcioletniego dziś polityka. A Senat to jednak polityczna emerytura...
Po drugie, i ważniejsze - nazwisko Jacka Kurskiego nie znalazło się na alfabetycznej liście wysłanej z Gdańska do Warszawy celem poprawienia i zatwierdzenia przez prezesa Kaczyńskiego. Tu należy się Czytelnikowi wyjaśnienie, że w PiS nie ma takiego demokratycznego bałaganu jak w Platformie. Regiony wysyłają do centrali propozycje listy kandydatów, ułożone alfabetycznie, a nie hierarchicznie, a o finalnym kształcie listy decyduje prezes Kaczyński. Dlatego właśnie nie można niczego się dowiedzieć, bo "wszystko jest w rękach", a raczej w głowie prezesa.
Czytaj również: Listy wyborcze PO na Pomorzu: Korol zamiast Neumanna z "jedynką"
Zdarzyło mi się po wygranej Andrzeja Dudy napisać, że bardzo wiele zależy teraz od tego, co myślał sobie prezes Kaczyński, gdy już w wyborczy wieczór wrócił do kawalerskiego mieszkania i został sam ze swoimi myślami. Pierwsze od wielu lat wyborcze zwycięstwo PiS zapewnili nie ci wierni wyborcy, którzy dali partii przetrwanie, tylko ci, których udało się przekonać, że PiS nie jest już taki, jaki był dotąd. Czy na nich trzeba się wobec tego nastawić? Późniejsze posunięcia prezesa Kaczyńskiego świadczą o tym, że tak właśnie kwestię rozstrzygnął. Nowa strategia przynosi, jak wiemy, dobry plon, ma jednak przed sobą jedną trudną do pokonania przeszkodę.
Nie da się listy kandydatów do parlamentu zapełnić tylko klonami Andrzeja Dudy i Beaty Szydło. Listy muszą reprezentować wszystkie nurty PiS, także np. nurt moralnej rewolucji czy nurt smoleński. Dlatego np. kandydować będą i Mariusz Kamiński, i Antoni Macierewicz. Przyciągnięci do PiS wyborcy pewnie i tak to przełkną, bo nie mają dokąd wrócić, ale ryzyko zbyt mocnego wyszczerbienia umiarkowanego wizerunku PiS jednak istnieje.
Jak by się do tego miał ewentualny kandydat na listach Jacek Kurski? Też ryzykownie. Dla iluś wyborców jego obecność byłaby sygnałem, że w PiS jest miejsce na cyniczne pijarowe gry, a nie na rozwiązywanie realnych problemów obywateli.
Dla mnie prywatnie akurat nie to byłoby głównym dylematem. Kurski na listach sygnalizowałby, jak ważne miejsce w PiS odgrywają mechanizmy dworskie. Że jak się jest w łasce u prezesa, to to okazuje się najważniejsze. Kurski się o tę łaskę ostatnio mocno starał. Ciekawe, czy się ostatecznie wystara.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?