Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomnik Poległych Stoczniowców w Gdańsku: Miały być cztery krzyże zamiast trzech

Dorota Abramowicz
Inżynier Konrad Niklas po 55 latach pracy ma wreszcie czas na spacery pod pomnik Poległych Stoczniowców na placu Solidarności
Inżynier Konrad Niklas po 55 latach pracy ma wreszcie czas na spacery pod pomnik Poległych Stoczniowców na placu Solidarności Grzegorz Mehring
Historia Konrada Niklasa, inżyniera, który zmienił koncepcję pomnika Stoczniowców i któremu w Iraku zaproponowano pracę nad pomnikiem Saddama Husajna.

Spotkali się przed rokiem przy budowie węzła Karczemki. Inżynier młodszy - Mirosław Odjas, inspektor nadzoru do spraw dróg. I inżynier starszy - Konrad Niklas, inspektor nadzoru ds. mostów. Osiemdziesięcioletni, siwowłosy pan o żywym umyśle i niezłej kondycji, który podpierając się laseczką, sprawdzał konstrukcje wznoszące się 15 metrów nad ziemią.

Gdańsk: Wałęsa i Komorowski złożyli kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców

Kiedyś, zimą, inżynier starszy zaczął opowiadać o wydarzeniach sprzed 31 lat. Inżynier młodszy zapamiętał rzucone, ot, tak mimochodem słowa o nieuściśnięciu ręki i braku zaproszeń na oficjalne imprezy.

List do Europejskiego Centrum Solidarności Mirosław Odjas napisał pod koniec sierpnia. Z własnej, nieprzymuszonej woli, nie informując o nim Konrada Niklasa.

"Dzień dobry, zgłaszałem dziś Państwu sprawę dotyczącą p. inż. Konrada Niklasa, konstruktora gdańskiego pomnika Poległych Stoczniowców. Chciałbym Państwa poprosić, abyście w jakiś sposób spróbowali uhonorować jego udział w tym dziele, które w sumie jest jednym z symboli naszej drogi do dzisiejszej rzeczywistości. Pan Konrad pracował ze mną w jednej firmie (...). W rozmowie kiedyś opowiadał o przygodzie związanej z zaprojektowaniem konstrukcji pomnika. Jego pomysłem było ustawienie trzech, a nie czterech krzyży i również on potem przeliczył, zaprojektował i częściowo nadzorował budowę, jak się okazuje, skutecznie i bezpiecznie. Wspomniał, że później nikt w żaden sposób już o nim nie pamiętał, przy jakiejkolwiek rocznicy Sierpnia '80, nigdzie nie był zaproszony ani nawet nikt mu dłoni nie uścisnął. Przepraszam, że się upominam o takie sprawy, ale może jakiś gest należałoby wykonać w jego stronę".

Gdańsk: Pomnik Poległych Stoczniowców w dwóch kolorach

List do dziś pozostał bez odpowiedzi.

Wytrzymałość do policzenia...

Niewiele brakowało, a wszelkie imprezy historyczne, państwowe i kulturalne odbywałyby się na gdańskim placu Solidarności pod czterema krzyżami.

W latach siedemdziesiątych tylko nieliczni wierzyli w możliwość uczczenia pamięci ofiar Grudnia '70. Pomysł budowy pomnika dedykowanego poległym stoczniowcom wrócił podczas strajków sierpniowych 1980 r. i stał się jednym z 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. 24 sierpnia powstał projekt Bogdana Pietruszki z Biura Projektowo-Konstrukcyjnego Stoczni Gdańskiej im. Lenina, który przewidywał wybudowanie monumentu składającego się z czterech krzyży, połączonych kotwicami.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Trzeba było się spieszyć. Już następnego dnia po podpisaniu Porozumień Sierpniowych - 1 września 1980 r. - zawiązał się szesnastoosobowy Społeczny Komitet Budowy Pomnika "Poległych Stoczniowców". Na jego czele stanął najpierw Andrzej Gwiazda, którego później zastąpił uczestnik wydarzeń grudniowych Henryk Lenarciak. W skład komitetu weszli m.in. Marek Adamczewski, Zygmunt Manderla, Szczepan Baum, Andrzej Gwiazda, Stanisław Grzyb, Konrad Niklas i Stanisław Onoszko.

Niewidomi dotkną zabytków Gdańska

W artykule "Pomnik i ludzie", wydrukowanym w "Tygodniku Powszechnym" 14 grudnia 1980 r., Marek Susuł napisał: "W sprawę pomnika włączyli się liczni ludzie spoza stoczni. Zgłosił się m.in. inż. Konrad Niklas z propozycją obliczenia wytrzymałości i statyki całego obiektu. W rezultacie obliczeń doszedł do wniosku, że konstrukcja na bazie czworokąta będzie na pewno mniej statyczna niż na planie trójkąta i zasugerował wyraźnie (...) już nie cztery, ale trzy krzyże, powiązane ze sobą u góry".

Nazwisko Niklasa jako autora propozycji zmian konstrukcyjnych pojawia się także w pracy Michała Soski - "Formy pamięci o wydarzeniach Grudnia 1970 w Gdańsku. Pomnik »Poległych Stoczniowców 1970« i »Turbot« Güntera Grassa". I to wszystko.
Konrad Niklas mieszka w tym samym gdańskim mieszkaniu od kilkudziesięciu lat. Od dwóch tygodni nie pełni już nadzoru inwestorskiego nad węzłem Karczemki - problemy z sercem sprawiły, że zrezygnował z pracy.

Telefon do inżyniera: - Minęło 31 lat od powołania komitetu budowy pomnika. Możemy porozmawiać?
- Ze mną? - odpowiada zdziwiony. - Było więcej osób w komitecie... Nie chcę, by ktokolwiek poczuł się urażony.

Wieże i tak były większe

Zawsze myślał, że najbezpieczniejsza jest wieś. Ojciec - oficer odziedziczył po wujku duże gospodarstwo rolne w Wielkopolsce. Potem jednak wybuchła wojna i już nie było bezpiecznie. A po wojnie gospodarstwo rozparcelowała nowa władza.

- Zawsze lubiłem coś konstruować, budować - wspomina Konrad Niklas. - Wybrałem więc najpierw studia na Politechnice Warszawskiej. W 1956 r. przeniosłem się do Gdańska.
Rodzina była pewna, że to krótkotrwały kaprys, że Konrad popatrzy na morze i wróci. Pomylili się.
- Szukałem mniejszego miasta niż Warszawa - tłumaczy inżynier. - Pomyślałem: nad morzem zawsze coś się dzieje.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Pracował w kolejnych biurach projektowych, obliczając parametry konstrukcji dla dróg, mostów, budynków administracyjnych, hal przemysłowych. Ożenił się, na świat przyszli synowie.
- O mało nie zrobiłem im krzywdy - lekko uśmiecha się Niklas. - Gdyby w Gdańsku były szkoły rolnicze, pewnie bym z miłości do gospodarstwa do nich dzieci posłał. A tak ostatecznie jeden został inżynierem, a drugi - lekarzem.

W latach 70. był już głównym projektantem Promoru, pracując przede wszystkim na potrzeby trójmiejskich stoczni. Potem przeniósł się do Mostostalu.

Gdańsk: Pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców powtarzają zdjęcie z 1987 roku

W Stoczni Komuny Paryskiej w Gdyni zaprojektował pięć potężnych, 92-metrowych wież oświetleniowych. To przez te wieże znalazł się w komitecie budowy pomnika.
- Odwiedził mnie Stanisław Grzyb, organizator strajku w Mostostalu w sierpniu '80 r. - wspomina. - Spytał, czy nie zrobiłbym obliczeń dla pomnika.

Dziś wielu mówi, że walczyło bohatersko z komuną, nie czując strachu. Konrad Niklas przyznaje, że się bał: żona, dorastające dzieci, mała stabilizacja. Nie był w końcu rewolucjonistą tylko inżynierem. Ale jako inżynier równocześnie wiedział, że to zadanie dla niego. Czymże bowiem były zaledwie 42-metrowe krzyże wobec o 50 metrów wyższych wież, niedawno przez niego zaprojektowanych?

Wziął się do pracy. Od razu zauważył, że konstrukcja składająca się z czterech krzyży będzie niefunkcjonalna. Zrobił analizy wytrzymałościowe konstrukcji pomnika, dobrał odpowiednie fundamentowanie. Zaproponował, by w miejsce czterech postawić trzy połączone ze sobą krzyże, co spowoduje redukcje drgań.
Lech Wałęsa zawiózł nowy projekt do ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego, który przypomniał o Trójcy Świętej i wyraził życzenie, by zaakceptowano liczbę "trzy" ze względu na jej symboliczne znaczenie dla Kościoła.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Pomnik powstał w piorunującym tempie. Odsłonięto go 16 grudnia 1980 r.
Na uroczystość zaproszono całą rodzinę Niklasów. Synowie - 16-letni Maurycy i 12-letni Krzysztof byli bardzo przejęci. On też odczuwał ogromną satysfakcję i wzruszenie. W rodzinnym archiwum pozostały z tamtych czasów zaproszenia na odsłonięcie pomnika, "Księga Psalmów" Czesława Miłosza z osobistą dedykacją noblisty, wypisana podczas jego pobytu w stoczni 17 czerwca 1981 r. i przywiezione przez Lecha Wałęsę specjalne błogosławieństwo od Ojca Świętego dla Bernardy i Konrada Niklasów.

Spacer po stoczni

Czy praca przy pomniku zaszkodziła konstruktorowi? Inżynier mówi, że martyrologii nie było. Pojawiły się wprawdzie kłopoty z obiecanym wcześniej wyjazdem na kontrakt do Iraku, ale po roku puściły niewidzialne blokady.
W Iraku spędził cztery lata. Wraz z tysiącami polskich inżynierów i robotników budował 145-kilometrową autostradę z Basry w głąb kraju. Jeden z irackich nadzorców nawet pytał go żartem, czy nie mógłby popracować nad konstrukcją pomnika dla... Saddama.

Lech Wałęsa: Będę starał się pomagać Solidarności

Kolejne prace to dziesiątki, może setki konstrukcji. Od kościołów - z konstrukcją wieży na gdańskim św. Bartłomieju, przez most nad ul. Janka Wiśniewskiego i węzeł Franciszki Cegielskiej w Gdyni, tunel pod ul. Marynarki Polskiej w Sopocie, most wantowy w Gdańsku, budowy w kilku niemieckich miastach...

A na koniec nadzór nad stawianiem pięciu mostów na budowie węzła w Karczemkach.
Łącznie spędził na budowach 55 lat.

- Wie pani, że ja bym jeszcze pracował, gdyby nie pojawiły się kłopoty z sercem? - uśmiecha się inżynier Niklas. - Syn, lekarz, mówi, że jest wielu takich, którzy mając 55 lat, są już rencistami i emerytami.

Od kilkunastu dni ma trochę więcej czago do nieczynnej już stoczni. Wędruje po jej terenie, ogląda "swoje" konstrukcje, wybudowane przed 30-40 laty. Mówi gorzko, że wyglądają su. Chodzi na spacery, często pod pomnik na placu Solidarności. Dogadał się ze strażnikami, którzy wpuszczają jak obiekty nieczynnych już PGR-ów.
Ale tak naprawdę niczego, co zrobił w życiu, nie żałuje.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki