Gdyby jeszcze sportowcy podtrzymali na duchu nerwowych rodaków. Niestety, oni także dostroili się do jesiennej deprechy - piłkarze mają minimalne szanse na awans do mistrzostw świata, siatkarze przerżnęli z Bułgarią, Gollob leży w szpitalu, a Janowicz ma problemy z plecami. Jedynie Radwańska, jak podaje dobrze zorientowana prasa, zarobiła w ostatnim turnieju 49 tysięcy dolarów. Dobrze wiemy, że ta wiadomość zapewne pogłębiła przygnębienie wielu Polaków. Po co jej te pieniądze? Przecież tyle już zarobiła.
Czy w takich okolicznościach da się coś zrobić, by uratować odrobinę złotej jesieni? Odpowiedź jest żołniersko prosta: - Nie! Nawet gdybyśmy się zabarykadowali w odległym gospodarstwie turystycznym, wściekła odmiana jesieni chwyci nas za gardło i solidnie poddusi. Można spróbować lobotomii płata czołowego, która ma prawo znieczulić na wrzaski oszalałych rodaków. Tu także dopadną nas porykiwania otumanionych moralistów, bo gdy zechcemy zamknąć się w psychiatryku, NFZ odmówi finansowania, twierdząc, że brak poważnej części mózgu nie upoważnia do zajmowania miejsca naprawdę chorym.
Jakimś wyjściem byłaby emigracja. Wiele razy z ust uznanych artystów słyszałem, że mają już dość nadwiślańskiej zawiści i oporu decydentów o mentalności złomu. Te oświadczenia padały często w chwilach skrajnego wzburzenia, gdy głupota zapraszała do tańca wrażliwą jednostkę. Kiedy adrenalina szła odpoczywać, najczęściej w miejsce złości pojawiała się refleksja, że przecież uda się coś zmienić, że warto powalczyć, by postrzegano nas jak cywilizowany kraj, a nie zbiorowisko typów, którzy publicznie toczą pianę.
W ostatni czwartek pojechałem z przyjaciółmi na grzyby. Skierowaliśmy się w okolice Bytowa. Szaleństwa nie było. Trochę grzybków znalazłem, więcej kupiłem. Gdy uganiam się za runem, mogę opuścić las z pustym koszykiem. Ważne jest odprężenie.
Pogoda nam sprzyjała. Słońce operowało całkiem sympatycznie - tak powinna wyglądać polska złota jesień. Niestety, w drodze powrotnej, gdy kierowca włączył radio, dopadła nas marna, wściekła odmiana jesieni. Znów usłyszałem oszalałych typów, z którymi nie ma normalnej rozmowy. Ich prawda jest jedyna i ostateczna. Znów usłyszałem inkwizytorów gotowych palić żywcem niewiernych.
Dziwimy się, że w Polsce tyle się pije. Gdyby w ramach złotej polskiej jesieni zaprosić do nas Szwajcara lub Niemca i kazać im przyglądać się publicznym debatom, po pierwszym tygodniu pobiegliby po alkohol, a po drugim pożegnali się legendarną sentencją Felicjana Dulskiego:
- A niech was wszyscy diabli!
Jarek Janiszewski na antenie Radia Gdańsk co wtorek o godz. 23 prowadzi autorski program "Czego".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?