MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polpharma jedzie do Poznania po dwa punkty

Patryk Kurkowski
Konfrontacje starogardzkiej Polpharmy z PBG Basketem budzą w tym sezonie ogromne emocje, zwłaszcza w stolicy Kociewia. W Poznaniu jest bowiem wielu autorów największego sukcesu w historii SKS, czyli brązowego medalu Tauron Basket Ligi. Trudno wskazać zdecydowanego faworyta, bo choć zespół Miliji Bogicevicia jest niżej, to jednak ma przewagę własnego parkietu.

Mimo że to nie pierwsze starcie tych drużyn w obecnych rozgrywkach, że mecz zostanie rozegrany nie w Starogardzie Gdańskim, lecz w stolicy Wielkopolski, emocje nie opadają. Nie pozwalają na to kibice Kociewskich Diabłów, którzy liczą, że ich pupile wreszcie utrą nosa drużynie Bogicevicia.
Za pierwszym razem się nie udało, bo ekipą źle w kluczowych momentach dyrygował Paweł Turkiewicz. Polpharma miała ogromne szanse na wygraną, ale zaprzepaściła wszystko katastrofalną postawą w końcówce czwartej partii. Goście bez wahania i najmniejszych trudności to wykorzystali, zdobywając w decydującym momencie sporo oczek, koniec końców zwyciężyli 82:78.
Wtedy wydawało się, że poznaniacy mimo wielu słabości i braków, będą w czołówce ligi. I przez pewien czas faktycznie trzymali się w górnych rejonach, ale potem dopadł ich głęboki kryzys. Takiego obrotu sprawy nie spodziewali się ani koszykarze, ani też sztab szkoleniowy. Cierpliwość traciły władze klubu, coraz głośniej mówiło się o zwolnieniu serbskiego szkoleniowca. Długa przerwa w rozgrywkach podziałała jednak orzeźwiająco na koszykarzy, którzy po sześciu porażkach wznieśli ręce w geście triumfu, bo w Kołobrzegu pokonali miejscową Kotwicę, choć jeszcze 10 minut przed końcem wysoko przegrywali.
- W przerwie, gdy przegrywaliśmy różnicą około dziesięciu oczek, powiedzieliśmy sobie, że w tej drugiej połowie musimy zagrać o wiele lepiej i musimy być o wiele bardziej skoncentrowani. Ostatnio mieliśmy taki mecz, że wygrywaliśmy do przerwy dwudziestoma punktami, ale mimo to przegraliśmy, więc teraz chcieliśmy pokazać sytuację odwrotną. Chcieliśmy pokazać, że też umiemy wyjść z kłopotów i zagrać tak, jak w sześciu poprzednich kolejkach grali z nami nasi przeciwnicy, wygrywając raz po raz. Dlatego bardzo cieszymy się z tego, że udało nam się w końcu zwyciężyć - powiedział po meczu Tomasz Ochońko, jeden z pięciu byłych zawodników Farmaceutów.
Wygrana po tak długim czasie może dodać skrzydeł nieco zagubionej ekipie, choć z drugiej strony rodzi się pytanie, czy PBG Basket faktycznie zasłużył na dwa punkty, czy wygrał tylko i wyłącznie dzięki swoim umiejętnościom? Można bowiem podejrzewać, że chimeryczna Kotwica w drugiej połowie opadła z sił, a to całkowicie zmienia postać rzeczy.
Kociewskie Diabły spokojnie realizują kolejne cele, twardo stąpają po ziemi, choć wygrywają mecz za meczem. Przed kilkoma dniami w Pucharze Polski wręcz zmiażdżyli drugoligowy Inter Trans AZS UWM Olsztyn aż 111:54. To napawa optymizmem przed dzisiejszym starciem, ale trzeba mieć się na baczności.
Starogardzianie prezentowali w grudniu wysoką dyspozycję, byli w stanie postawić się każdemu. Wątpliwości rozbudziło pierwsze starcie w nowym roku z Siarką Tarnobrzeg. Nasi koszykarze nie byli już tak agresywni w obronie, pozwalali Amerykanom z beniaminka TBL na łatwe zdobywanie punktów, w ofensywie byli niestabilni, grali zrywami, ale - o dziwo - całkiem skuteczni.
- Nie jestem w pełni zadowolony z tego spotkania, ponieważ moi zawodnicy grali bardzo nerwowo. Przygotowanie i podejście do spotkania były bardzo dobre, ale już postawa na parkiecie nie do końca. Wzięło się to z tego, że mieliśmy długą przerwę w rozgrywkach, nie rozegraliśmy żadnego meczu, więc to normalne, że po powrocie nadchodzi trochę słabsze spotkanie - komentował trener Zoran Sretenović.
I choćby z tego punktu widzenia batalia z olsztynianami była cenna. Polpharma mogła przecież przećwiczyć kolejne zagrywki taktyczne, ponownie wejść w rytm meczowy, jednocześnie nie musieli forsować tempa, mogli zachować mnóstwo sił na trudniejszą przeprawę.
Co na pewno cieszy sztab szkoleniowy, to skuteczność większości zawodników w ataku. Z zespołem Bogdana Pamuły sześciu koszykarzy uzbierało co najmniej 10 punktów. Też sześciu w spotkaniu z AZS UWM, choć czterech innych.
Ale zanosi się, że w sobotniej potyczce liczyć będą inne elementy niż ofensywa. Przede wszystkim defensywa oraz walka pod obiema tablicami. Obaj trenerzy, którzy w przeszłości współpracowali ze sobą, są wyznawcami żelaznej obrony, która nie odpuszcza przeciwnikowi ani na sekundę.
- Choć są podteksty, nie mają one dla mnie najmniejszego znaczenia. Bez różnicy, czy to Milija Bogicević, czy byli gracze po drugiej stronie. Dla nas ważne jest, żeby wygrać i utrzymać miejsce - mówi Zoran Sretenović.
Początek w sobotę o godz. 19.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki