Ale zajmijmy się hasłem, pod którym film kolportowano w sieciach społecznościowych. "Polak na wakacjach". No więc tytuł jest beznadziejny i jednak nieprawdziwy. Czemu nieprawdziwy, skoro używane słownictwo wskazuje na nadwiślańskie korzenie wandala? Bo jednak powiedzmy szczerze - między pochodzeniem chuligana, a jego wyczynem, nie dostrzegam jakichkolwiek związków. Tak samo w kurortach nadmorskich całej Europy zachowują się Niemcy, Anglicy, Duńczycy, Holendrzy. O angielskich "turystach" w Krakowie napisano setki artykułów - pijani, agresywni, szukający zaczepki. Taką samą opinię we Włoszech mają niemieccy turyści. Kilka lat temu przedstawicielowi branży turystycznej we Włoszech wyrwało się w rozmowie telewizyjnej, że "nie potrzebują pijanych helmutów na włoskich plażach". Tak samo media opisują wyczyny Duńczyków. "Gdy w Danii zaczynają się ferie, w Pradze ogłasza się alarm" pisała jedna z gazet kilka lat temu.
Nie trzeba zresztą daleko szukać. Nie musimy wybierać się na Ibizę, żeby zobaczyć pijanych na umór Anglików i Niemców - wystarczy wieczorem przejść się po Gdańsku lub Sopocie. Konsumują alkohol i wrzeszczą na wyścigi ze spokojnymi (to też stereotyp) Szwedami i Norwegami.
Wiązanie pijaństwa i agresji z cechami narodowymi to budowanie stereotypów. A stereotypy ułatwiają nam patrzenie na świat, pozornie porządkują rzeczywistość, ale tak naprawdę są skrajnie szkodliwe. To nie Polak, Anglik czy Norweg demoluje bar. To pijak, narkoman lub "steryd" demoluje lokal. Niby to oczywiste, ale trzeba o tym ciągle przypominać.
A w Polsce trend do obwiniania nas samych za całe zło przybiera skalę niebywałą. Ostatnio do wielu redakcji trafił materiał prasowy pokazujący "gafy Polaków" na wakacjach. Co tam się znalazło? Pijaństwo, krzyki, drobne kradzieże z hoteli czy "zapominanie o opłaceniu rachunków". Brzydko? Pewnie, że brzydko, ale takie same "gafy" przytrafiają się wszystkim. Ale gdy ściągamy do naszego kraju młodych turystów z Europy, którzy przylatują tu głównie na suto zakrapiane imprezy, to czujemy dumę z "popularności naszych destynacji turystycznych". Jak Polak zapije na wakacjach, to wstyd, obciach i "wada narodowa". A wakacyjne nadmierne pijaństwo jest pewną smutną normą niezależną od paszportu.
ZOBACZ TAKŻE: Charzykowy. Demolował bar, rzucał krzesłami, a później znieważał policjantów. Groźna sytuacja nad jeziorem! ZDJĘCIA
Ale przywar naszych rodaków doszukujemy się na siłę nie tylko w pijaństwie i agresywnych zachowaniach. Przez lata jako dowód na beznadziejne zachowania przytaczano przykład, jak to Polacy klaszczą po wylądowaniu samolotu na lotnisku. Coś, co mogło być sympatycznym gestem i podziękowaniem dla pilotów, zmieniono na symbol obciachu. Niepotrzebnie. Kilka miesięcy temu oglądałem zachód słońca na zachodnim wybrzeżu Malty. Nad zatoką zgromadziły się dziesiątki turystów czekających na naturalny spektakl. Gdy słońce widowiskowo "schowało się" w wodach Morza Śródziemnego, duża grupa turystów zaczęła wiwatować i klaskać. Polacy? Nie, młodzi Anglicy. Komu bili brawo nie wiem, ale dla mnie to była sytuacja sympatyczna. Gdyby po zachodzie słońca brawo bili Polacy, nasze własne media już by nas nazwały "idiotami". Bo nic nie sprawia takiej radości jak samooskarżenia. I jest to bardzo przykre.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?