Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwyżki w szpitalu są w zasięgu ręki [GALERIA, WIDEO]

J. Surażyńska/E. Okoniewska
Hanna Zych-Cisoń z Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku spotkała się ze związkowcami kościerskiego szpitala. Choć nie przywiozła dobrej nowiny, to jednak pojawiło się światełko w tunelu

Miał być marszałek Mieczysław Struk, pojawiła się jednak Hanna Zych-Cisoń. Choć związkowcy początkowo byli zawiedzeni, to na koniec padły obiecujące deklaracje.

- Trzeba usiąść ze związkami zawodowymi, bo może się uda zrobić niewielkie regulacje, ale będą one bardzo niewielkie, w zasadzie kosmetyczne - mówi Wiktor Hajdenrajch, prezes Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie. - Na razie za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Nawet 300 złotych podwyżek, których domagają się związkowcy, to dla szpitala obciążenie na poziomie ok. 5 mln zł. A te pieniądze trzeba najpierw zarobić. Warto podkreślić, że poziom dyskusji był merytoryczny, a podejście załogi do problemu jest spokojne. Gorąco wierzę, że nie dojdzie do strajku. Załoga cały czas jest w sporze zbiorowym i ma do tego pełne prawo.

Jak na razie pracownicy nie wiedzą, o jakich kwotach jest mowa. Wierzą jednak, że uda się dogadać. Rozmowy zaplanowano po świętach.

- Spotkanie zakończyło się zaplanowaniem dalszego etapu rozmów z prezesem. Bez konkretnych deklaracji, ale też nie bez braku nadziei - mówi Arkadiusz Błaszczyk, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Kościerzynie. - Wydaje się, że jest zrozumienie naszych potrzeb ze strony Urzędu Marszałkowskiego. Myślę, że przekazaliśmy dostatecznie dużo informacji na ten temat. Od lat rozmawiamy o trudnościach w szpitalu w Kościerzynie i myślę, że jest malutka nadzieja, że spór zbiorowy zakończy się z korzyścią dla pracowników. Wydaje nam się, że marszałek jako człowiek decyzyjny, powinien brać udział w tych rozmowach. Zaproponowaliśmy mechanizm ewolucyjny realizacji naszych żądań. Tutaj jest pole do negocjacji na temat szczegółów, w jaki sposób i w jakim czasie podnieść pensje pracowników.

Hanna Zych-Cisoń przyznaje, że wiele zależy od kontraktacji z Narodowym Funduszem Zdrowia.

- Myślę, że wszyscy jesteśmy trochę smutni - mówi Hanna Zych-Cisoń, członek zarządu województwa pomorskiego. - Na pewno bardzo bym chciała przywieźć dobrą nowinę, że pensje pójdą w górę. Ten szpital zasługuje na to, by wzrosły wynagrodzenia. Jednak pensje są zawsze wykładnikiem przychodów. Przychód jest związany z ogłoszeniem przez Narodowy Fundusz Zdrowia konkursów. Szpital jest do tego dobrze przygotowany, dzięki czemu są szanse na większe pieniądze. Niestety, wciąż nie mamy terminu ogłoszenia konkursów. Również informacje o rozwiązaniu NFZ nie sprzyjają, by planować podwyżki. Nie wiemy, jaki będzie system przyznawania pieniędzy na szpitale. Niecierpliwie czekamy na konkretne deklaracje odnośnie kontraktacji. Gdy będziemy wiedzieli, o ile więcej jest pieniędzy w tym szpitalu, wtedy w pierwszej kolejności będziemy myśleli o podwyżkach dla pracowników. Szpital po przekształceniu i wejściu Agencji Rozwoju Przemysłu został uratowany, jest bardzo ważny dla tego terenu, wysoko specjalistyczny, ma dobrą kadrę. Nie chcemy odpływu pracowników ani likwidacji żadnych oddziałów. Oczywiście są oddziały, które przynoszą straty, ale jest to spółka publiczna i naszą intencją jest utrzymanie wszystkich oddziałów. Pozytywną wiadomością jest to, że NFZ zapłacił nadwykonania w 75 proc. za rok poprzedni. Oczywiście chcielibyśmy, aby zapłacone zostały wszystkie nadwykonania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki