Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po śmierci dzieci w Pucku opozycyjni radni atakują starostę

P.Niemkiewicz, R.Kościelniak
R.Kościelniak
Opozycja starosty w Radzie Powiatu Puckiego chce, by Wojciech Dettlaff wytłumaczył, jak to się stało, że jego urzędnicy pozwolili dopuścić do śmierci dwójki dzieci w rodzinie zastępczej w Pucku.

- To zwykłe upolitycznianie ogromnej, ludzkiej tragedii - komentuje starosta Wojciech Dettlaff. - Jeśli ktoś chce na tym zbić swój kapitał, powinien dobrze się zastanowić, co robi.

Pod lupą samorządowców znalazł się nie tylko Wojciech Dettlaff, ale również pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. To agenda starostwa, która zajmuje się m.in. rodzinami zastępczymi - w tym także ich kontrolą.

- W miarę rozwoju wypadków zauważaliśmy, jak starosta starał się przesuwać ciężar odpowiedzialności z PCPR na prokuraturę - mówi Michał Kowalski, radny z klubu Nasz Powiat Pucki. - Boimy się, że zmierza to w złym kierunku. Bo najpierw trzeba zająć się PCPR-em, a dopiero potem interesować się tym, co w sprawie zrobili lub czego nie zrobili prokuratorzy.

To nawiązanie do wypowiedzi starosty, który postawił Prokuraturze Rejonowej w Pucku pytania związane ze śmiercią dzieci. Chciał wiedzieć m.in., dlaczego pierwszy zgon trzylatka został zakwalifikowany jako nieszczęśliwy wypadek.

Wojciech Dettlaff stanowczo odrzuca sugestie, jakoby miał ulgową taryfą potraktować swoich podwładnych. Samorządowiec podkreśla, że jego urzędnicy wyjaśniają sprawę własnym tokiem - niezależnie od trwającej kontroli Urzędu Wojewódzkiego i rzecznika praw dziecka.

- Wątpliwości budzi decyzja zespołu kwalifikującego, który dopuścił do tego, że państwo Cz. w ogóle mogli założyć rodzinę zastępczą - mówi Wojciech Dettlaff. - Jak dokładnie prześwietlono ich wcześniejszą karierę? To jedna z tych wielu rzeczy, które chcemy wiedzieć.

Ten wątek związany jest z zapowiedzią puckiej prokuratury, która chce poddać badaniom psychiatrycznym Annę Cz., której zarzucane jest spowodowanie śmierci dziewczynki.

- W trakcie przesłuchań kobieta zgłosiła, że wcześniej miewała problemy, a dla prokuratury to wystarczający powód, by się tym zainteresować - mówi Piotr Styczewski, prokurator rejonowy w Pucku.
Prokurator jednak nie precyzuje, co to były za powody.
- Biegli sprawdzą, czy była poczytalna - ucina pytania prok. Styczewski.

Przypomnijmy, że aż piątka zaniedbanego rodzeństwa trafiła do Anny i Wiesława Cz. w styczniu tego roku w trybie interwencyjnym. Pucczanie, jako rodzina zastępcza, nie mieli wcześniej doświadczeń w prowadzeniu tego typu obowiązków.

Oboje mieli dwójkę swoich własnych, biologicznych dzieci. W lipcu zginął będący pod ich opieką 3-letni Kacper. Wówczas podejrzewano, że był to nieszczęśliwy wypadek. - Taką wersję usłyszałem od pracowników PCPR - przyznaje starosta. - O wątpliwościach, że mogło być to zabójstwo, nie słyszałem. Gdy zginęła jego siostra, pojawiły się wątpliwości także co do zgonu Kacperka.

Radni zarzucają staroście, że ten nie zajął się osobiście sprawą rodziny zastępczej, gdy zginęła 5-letnia Klaudia. Gdy dziecko umarło, samorządowiec przebywał służbowo w Finlandii.

- Gdy tylko dowiedziałem się o kolejnej tragedii, natychmiast kazałem rozwiązać rodzinę zastępczą w Pucku i znaleźć dzieciom inne, bezpieczne miejsce - ripostuje Dettlaff. - Nie musiałem przylatywać do Polski, bo przecież wszystko można załatwić telefonicznie. A moje decyzje nawet wyprzedził zastępca.

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki